W ramach wyzwania, w którym czytam książki Holly Black, w moje ręce wpadła książka “Las na granicy światów”. Świat elfów nie jest już tak bardzo oddzielony granicą z światem śmiertelników. W “Okrutnym księciu” ta granica była bardzo wyraźna a większość historii toczyła się w magicznym świecie elfów. W książce “Las na granicy światów” historia rozgrywa się w świecie śmiertelników, lecz ten magiczny ludek bardzo często przemieszcza się między tymi światami i miesza w spokojnym życiu mieszkańców Fairfold. Jeśli komuś tęskno za bohaterami z “Okrutnego Księcia” to nie pocieszę, ponieważ nie spotkamy ich, ani nie przeczytamy o nich najmniejszej wzmianki, lecz możemy po raz kolejny zatopić się w magii Elfhame. Mimo, że na początku można stwierdzić, że Holly Black rozpoczyna swoją książkę jako retelling znanej nam baśni, to wraz z przerzucanymi kartkami widzimy, jak autorka wplata w tę baśń wiele mrocznych i krwawych elementów. Dzięki temu zbudowała w swojej powieści napięcie i mroczny klimat, który bardziej mi odpowiadał, niż ten baśniowy.
“Przecież to, co boli, pamięta się lepiej niż cokolwiek innego.”
Główną bohaterką jest Hazel, nastoletnia piękność, która potrafi władać męskimi sercami, lecz nie tylko nimi. Pewnego dnia znajduje miecz i postanawia nim bronić mieszkańców Fairfold przed elfowym ludkiem, który jest bardziej krwiożerczy niż przypuszczano. Od dziecka jej i jej bratu Benowi wpajano zasady jak się chronić przed elfami, lecz mimo tego Hazel zawarła umowę z królem Olszyn, wydawać się mogło, że jej umowa jest prosta, że wie jaka zapłata ją czeka, lecz w końcu, gdy dowiaduje się prawdy jej zaskoczenie jest ogromne. Jest to książka pełna dworskich intryg i brutalności, lecz nie zabraknie w niej również odrobiny miłości, nie tylko tej braterskiej, ale i romantycznej.
“(…) bo od najbardziej dominującego smutku nie można się uwolnić, nie można się go wyzbyć, jeśli się z nim walczy. Jedyny sposób, by położyć kres żałobie, to przez nią przejść.”
Zacznę od faktu, że “Las na granicy światów” jest odrębną książką, można ją spokojnie czytać nie znając trylogii Okrutnego księcia. Jednak muszę zadać sobie pytanie, czy jest to najlepszy ruch. Książkę oceniam słabiej niż wspomnianą trylogię, mimo akcji miałam momenty, w których się nudziłam, nie porwała mnie ta historia od razu, powoli się rozkręcała, lecz jak się już rozkręciła to nie wiem, kiedy skończyłam książkę. Moim zdaniem, gdybym sięgnęła po tę pozycję jako pierwszą książkę Holly Black, nie wiem, czy sięgałabym po kolejne. Dlatego polecam wam najpierw zaznajomić się z trylogią.
Postacie jakie wykreowała autorka wydają mi się trochę nijakie. Hazel jest waleczna i odważna, lecz za tym kryje się przestraszona dziewczynka, która została zraniona o jeden raz za dużo. Ben, jej brat jest za to strasznie nijaki, nie poczułam z nim żadnej więzi, nie polubiłam go do samego końca. Największe emocje mną szargały, gdy czytałam o rodzicach tej dwójki, na mój rozum nie potrafiłam zrozumieć jak można tak traktować swoje dzieci, ale nie jest to jakiś ważny wątek, więc nie będę więcej o nim wspominać.
Moją ocenę tej książki zaburzył fakt wysokich oczekiwań, nie powiem, że jest to książka zła czy nudna, nadrabia dużo końcowymi wydarzeniami, lecz nie było to arcydzieło, czy nawet książka bardzo dobra, prędzej powiedziałabym, że przeciętna.
Przyznaję, że jest to powieść dopracowana, autorka postarała się, jej pióro bardzo przypadło mi do gustu, lecz uważam również, że Holly Black chciała aż za bardzo stworzyć nową historię, która dorówna historii Jude i Cardana. Wydaje mi się również, że za bardzo ją porównuję do poprzedniej trylogii, mam nadzieję, że z kolejną serią będę bardziej obiektywna.
Nowa trylogiia Holly Black, królowej elfów, autorki wielu megabestsellerów, w tym Okrutnego księcia! Miasteczko Fairfold to jedno z tych niewielu miejsc, w których magia nieznacznie przenika...
Nowa trylogiia Holly Black, królowej elfów, autorki wielu megabestsellerów, w tym Okrutnego księcia! Miasteczko Fairfold to jedno z tych niewielu miejsc, w których magia nieznacznie przenika...
Miasteczko Fairfold to miejsce absolutnie jedyne w swoim rodzaju, gdzie magia nie jest czymś obcym, tylko miesza się ze zwykłymi ludzkimi życiami. Wszystko jednak zmienia się, gdy pewnego dnia okazuj...
Miasteczko Fairfold to miejsce absolutnie jedyne w swoim rodzaju, gdzie magia nie jest czymś obcym, tylko miesza się ze zwykłymi ludzkimi życiami. Wszystko jednak zmienia się, gdy pewnego dnia okazuj...
@inzynier.i.ksiazki
Pozostałe recenzje @Nastka_diy_book
Mój nr 1
“Vasharoth. Kuźnia bogów” to trzeci tom wspaniałego cyklu Vasharoth, który stworzyli S.J. Brennenstuhl oraz K.W. Janoska. Ten cykl to moje odkrycie roku i jestem nim z...
Zacznę z grubej rury. Jaki macie stosunek do scen erotycznych w książkach? I nie chodzi mi o romantyczne sceny dwojga osób, które się kochają, chodzi mi o sceny br*ta...