Dziś tylko o emocjach. Nie umiem inaczej...
Nie chcę inaczej...
Kiedy w październiku 2021 r. sięgnęłam po tę książkę po raz pierwszy, miałam nadzieję, że ta historia okaże się dla mnie rodzajem terapii.
Wierzyłam, że zrozumiem, że w końcu pogodzę się z tym, co się wydarzyło. Ta pustka nie będzie tak wszechogarniająca, a świadomość, że nie będzie już nigdy niczego wspólnego, nie będzie tak boleśnie zatykała. Niestety, w tamtym momencie nie byłam jeszcze gotowa, ale tych kilka przeczytanych kartek zmobilizowało mnie do napisania sześciu listów. Choć to było bardzo bolesne doświadczenie, cieszę się, że są.
Minęło 9 miesięcy i pewnego dnia poczułam, że to właśnie dziś jeszcze raz spróbuję...
Tym razem to był absolutnie właściwy moment.
Autorka przeprowadziła nie tylko głównego bohatera, ale i nas - czytelników przez trudny proces wychodzenia z żałoby i pogodzenia się z niewyobrażalną stratą. Zrobiła to z naprawdę ogromnym wyczuciem, połączonym z ogromną ilością empatii.
Czy kiedykolwiek będziemy na taką sytuację gotowi? Czy nawet jeśli mamy świadomość nieuchronnego, jest łatwiej? Mnie nie było, Kubie też nie. Cóż z tego, że wiesz, skoro i tak nie możesz nic zrobić? Czekasz i prosisz Boga, żeby to nie był właśnie TEN TELEFON. Niestety, przychodzi w końcu ten dzień, kiedy musisz go odebrać. Potem długo nie ma zupełnie nic ...
Zawsze jest za szybko, za wcześnie. Nigdy nie jesteśmy na ten moment wystarczająco gotowi, a kiedy on nadchodzi, to masz wrażenie, że rozpacz, żal, ból i tęsknota wypełniają każdą komórkę twojego ciała.
Jeśli obok siebie masz właściwą osobę, dłoń która daje ci wsparcie, cichą obecność i cierpliwość, to z biegiem czasu wszystko stanie się łatwiejsze i nawet jeśli teraz w to nie wierzysz, to w końcu nadejdzie ten dzień, w którym w tej ciszy będziesz potrafił/a odnaleźć spokój. Nauczysz się na nowo swobodnie oddychać i zrobisz kolejny krok.
I właśnie wtedy specjalnie dla Ciebie zaświeci słońce, niebo będzie jakby bardziej błękitne, a Ty nauczysz się uśmiechać do wspomnień.
Tylko musisz trochę poczekać.
Ta historia nie jest tylko o żałobie, także o ogromnej miłości, cudownej przyjaźni, o byciu pięknym człowiekiem. Tak po prostu. Bez powodu. Bez oczekiwań. Bez korzyści. Bez chęci ugrania przy okazji czegoś dla siebie.
Historia Kuba jest mi bliska, bo wspólna, ale to Kamila i pan Olek zajęli w moim sercu szczególne miejsce❤️
To opowieść, przy której choć serce ci krwawi, a twoja dusza płacze, to i tak w kącikach ust pojawia się uśmiech, bo masz absolutną pewność, że jeszcze będzie pięknie.
Miłość, tęsknota, szczęście i ból. Wszystko razem i takie piękne. Rollercoaster emocjonalny, który tworzy naprawdę cudowną historię. Płakałam, ale to były dobre łzy.
Takie ze wzruszenia, z szacunku, podziwu, oczyszczające, przynoszące spokój i ulgę.
Gdybym wiedziała, w którą stronę będzie podążać fabuła i o jakich pięknych ( choć trudnych) emocjach będzie opowiadać, nie odłożyłabym jej wtedy. Nie czekałabym na poznanie tej historii tak długo.
Jestem przekonana, że Autorka jest osobą bardzo wrażliwą, ponieważ nie sposób przelać tylu pięknych emocji na papier, jeśli nie posiada się ich w sobie.
Nie ma słów, którymi mogłabym wyrazić moją wdzięczność...
___
Mamo... Mam nadzieję, że patrzysz na mnie z góry i jesteś ze mnie dumna ❤️