Psiego najlepszego recenzja

Historia zaczyna się w momencie, gdy Josh dostaje pod opiekę ciężarną suczkę Lucy. Jej poprzedni "właściciel" porzuca ją u progu domu mężczyzny. Pomimo początkowej niechęci do opieki nad psem, Lucy zostaje u niego. Okazuje się, że suczka była niewłaściwe karmiona co mogło doprowadzoć do śmierci szczeniąt. Po powrocie do domu stara się wspierać Lucy po stracie dzieci. Ale zauważa też pudło na swojej furgonetce z napisem "dla weterynarza". Zaciekawiony zabiera tajemniczy karton do domu, żeby sprawdzić co się kryje w środku. Po otwarciu przeżywa szok, ponieważ ktoś porzucił pięć nowonarodzonych szczeniaków. Okazuje się, że suczka "adoptuje" całą piątkę. Pieski rosną jak na drożdżach, ale jeden z nich - Cody jest niewidomy. Josh razem z Kerri (która mu pomaga w opiece nad psią rodzinką) postanawiają przyszykować szczenięta do świątecznego programu adopcyjnego. Sprawy komplikują się przez wiele czynników: pojawienie się dawnej dziewczyny Josha czy odnalezienie prawdziwej właścicielki Lucy. Jednak z czasem mężczyzna zdaję sobie sprawę, że nie może żyć bez psiaków i Kerri. 
🐕🐕🐕 
Uwielbiam autora - W. Bruca Camerona, ale jego książek trudno nie pokochać. Co jakiś czas wracam do niej, ale najprzyjemniej czyta się ją w grudniu. Książka pokazuje historię mężczyzny, któremu czworonogi odmieniły życie całkowicie. Pełno tam miłości matki do dzieci i przyjaźni. "Psiego najlepszego" jest idealna na świąteczny odpoczynek od przygotowań do świąt Bożego Narodzenia 🦌