Przypowieść o cudzołożnicy
Późnym wieczorem, kiedy wszyscy mieszkańcy Jerozolimy udawali się do swoich domów, grupa mężczyzn przyprowadziła do Jakuba kobietę. Rzekli do niego:
– Nauczycielu, ta kobieta cudzołożyła. Co nam rozkażesz, abyśmy z nią zrobili?
Jakub im odpowiedział:
– Ludzie, kto mnie ustanowił sędzią nad tą duszą i jakie ja mam prawo nad jej życiem?
Jedni z nich krzyczeli i domagali się sprawiedliwości:
– Prawo jest jedno, za cudzołóstwo należy się jej śmierć. Ukamienujmy ją!
— Ludzie małej wiary. Wy, którzy podążacie na zachód, gdy wieje wiatr od wschodu. Gdy burza idzie od południa, udajecie się na północ. O przewrotne plemię, mówicie jedno, a robicie wręcz przeciwnie. Jaką ja mam wam dać odpowiedź na wasze pytanie? Ten, kto uważa się za mądrego, niech wam odpowie.
— Chcieliśmy wyprowadzić ją za miasto i ukamienować, lecz powołała się na ciebie i błagała, żebyśmy ją tutaj przyprowadzili. Widocznie myśli, że masz władzę ją uratować.
— Mam to, co mam. Wysłucham ją, bo kto się powołuje na prawo, przez prawo umiera, kto się powołuje na nadzieję, nadzieją żyje. Kobieto, cóż takiego uczyniłaś, że śmierć się o ciebie upomina?
— Nauczycielu, miałam męża, wyruszył do Egiptu dwie wiosny temu i nie powrócił. Jego brat przybył niedawno z tamtej krainy. Kazał mi ze sobą obcować, bo twierdził, że mój mąż nie żyje i przejmuje cały majątek po nim i mnie uznał za swoją własność. Złożył mi przysięgę małżeńską, nie mogłam mu odmówić, wygnałby mnie i umarłabym z głodu.
– Czasami lepiej jeść kamienie, niż nimi być obrzuconym. Skoro obcowałaś ze swoim mężem, więc gdzie popełniłaś grzech?
— Mąż wyparł się mnie przed tymi mężczyznami. Chce wszystko zagarnąć dla siebie, jestem dla niego tylko przeszkodą.
— Jakubie, powiedz, czy ta kobieta jest winna? Jeśli tak, ukamienujemy ją. Jeden grzech, jeden wyrok, jedna kara.
Jakub usiadł na ziemi, chwycił kamień do ręki i rzekł:
— Droga kamienista jest kamieniem wyłożona, morze jest wodą wypełnione, a ludzie przewrotni, przewrotnie myślą. Zanim wam dam odpowiedź, wy wpierw mi ją dajcie na moje pytanie. Żył człowiek, który zaplanował zamordowanie swojego brata. W jego głowie narodziła się myśl, myśl wypowiedziały usta, na koniec jego ręka chwyciła nóż i dokonała zbrodni. Ile ten człowiek popełnił grzechów? Jeden, czy trzy?
Odezwał się głos jednego z mężczyzn:
— Ani jeden, ani trzy, tylko trzydzieści trzy.
Odpowiedział mu Jakub:
— Niedaleko jesteś od królestwa Bożego. A wy, żniwiarze śmierci, chcecie tę kobietę ukamienować, ukamienujecie ją. Nie jest ważne dla was, czy ja powiem tak, czy ja powiem nie. Ta kobieta chce żyć, czy uszanujecie jej wolę? Czy słowo kobiety będzie dla was ważniejsze od słowa waszego brata? Któż z was pójdzie za prawem, a któż schroni się za prawdą? Wiedzcie, że jakim sądem wy sądzicie, tak i wy będziecie w przyszłości osądzeni.
Oni to usłyszawszy, odeszli i pozostawili kobietę samą. Spojrzała na Jakuba i rzekła do niego:
— Nauczycielu, cóż, ma teraz czynić?
– Wracaj do męża. Kamienie są zawsze pod ręką, lecz ludzie szybko opuszczają ten świat.
– Ten człowiek pragnął mojej śmierci, zaprawdę nienawidzi mnie.
— Zaprawdę nienawidzi samego siebie, wróć do żywych i służ mu jak najlepiej. Skoro twoje życie zostało ocalone, niechaj teraz ty ocalisz jego duszę.