„Przyjaźń uskrzydla”
Zerknęłam na okładkę otrzymanej książki i zastanawiałam się, co mnie czeka przy jej lekturze. Widok smutnego chłopca tulącego do siebie pelikana skłaniał mnie ku temu, aby tę książkę przekazać komuś młodemu do przeczytania. Ale chwila refleksji i zastanowienia. Dlaczego najpierw nie przeczytać jej samemu? Przecież książki adresowane do młodzieży często zawierają życiowe mądrości i są bogate w wartości godne pielęgnowania.
„Chłopiec z burzy i inne opowiadania” Colin Thiele stanowi zbiór staranne wyselekcjonowanych i dobranych według tajemniczego klucza opowiadań. Akcja w nich toczy się z wielkim stoickim spokojem i to nie ona jest w nich najważniejsza. Najważniejsi są młodzi bohaterowie, ich przeżycia, stosunek do otaczającego świata, a zwłaszcza zwierząt. To jest takie delikatne i piękne, niesamowicie czyste i nieskazitelne. Ci młodzi bohaterowie swoim postępowaniem i podejściem do życia zawstydziliby niejednego dorosłego. To od nich powinniśmy się uczyć życia, szacunku do drugiej osoby, głębokiej i bezinteresownej przyjaźni.
Mnie w sposób szczególny zafascynowały dwa opowiadania: tytułowe „Chłopiec z burzy” i „Dwie beczki wody”. One są trzonem i godnym przedstawicielem całego zbioru.
Mały chłopiec Paul, mieszkaniec Australii, podejmuje – z góry skazaną na porażkę – próbę pomocy rodzinie. Ojciec po wypadku został zabrany do szpitala, chłopiec postanawia swoimi zapałem i siłami wspomóc matkę w pracach. Ich ogromnym problem jest brak wody. Paul wraz ze swoim kucem Peterem wyruszając w długą i trudną podróż po pustyni w celu zdobycia wody. Bez wody nie ma życia. To najbardziej deficytowy towar. Jego posiadanie rozwiąże wiele problemów. Paul jest pełen optymizmu, uważa, że szybko się uwiną i jeszcze tego samego dnia będą z powrotem. Ale los lubi płatać figle. Ich wyprawa jest przerażająca, męcząca i z góry skazana na niepowodzenie. Ale Paul się nie poddaje, wierzy, że mu się uda. Czy rzeczywiście jego upartość i wytrwałość zwycięży? Czy jednak pustynna burza zniweczy jego plany i poniesie klęskę? A może Pan czuwa nad nim i jednak go wspomoże?
„Paul nie zamierzał się poddać. Jeśli to była próba, zadanie dla jego ducha, a nie tylko zmęczonego i obolałego ciała, podejmie je. Dowiezie wodę albo zginie”.
Postępowanie Paula jest przykładem wielkiej niezłomności, wiary w swoje możliwości, mimo, że wszelkie znaki na niebie wskazują, że będzie inaczej. To przekonanie o swojej mocy jest pięknym i godnym naśladowania wyrazem walki z samym sobą, ze swoimi słabościami. Uważam, że mimo poniesionej porażki jest to walka zwycięska. Ona dała mu lekcję na całe życie, lekcję, której się nigdy nie zapomina.
„Paul odniósł więc pyrrusowe zwycięstwo, które nauczyło czegoś ich oboje. W ostatecznym rozrachunku nie liczyły się rzeczy. Liczył się człowiek. Mimo łączności radiowej, mimo samolotów Latających Lekarzy, silników odrzutowych czy znajdującej się nie ta daleko Zakazanej strefy Woomera o wartości człowieka wciąż stanowiły elementarne sprawy – jedzenie, picie, schronienie. I siła ducha. To się właśnie liczyło. Wola przetrwania. Być może kiedyś wszyscy będą musieli polegać tylko na tym. Jak Paul dzisiaj”.
Chłopiec z burzy zamieszkiwał odludne tereny z ojcem Tomem Odludkiem. Żyli biednie, z dala od ludzi, w małej utkanej z gałęzi chatce. Chłopiec był samotnikiem, stroniącym od wszelkiego zgiełku, w tym również od ludzi. Uwielbiał spędzać czas w towarzystwie zwierząt, wszystkie je chciałby przygarnąć do siebie. On je rozumiał, one mu się odwdzięczały drobnymi gestami. Drażnili go turyści i myśliwi polujący na zwierzęta, robiący im krzywdę. Pewnego dnia myśliwi zapolowali na ptaki, zabili duże ptaki, natomiast w gnieździe pozostały małe pisklęta. Pisklęta pelikanów. Chłopiec z burzy się nimi zaopiekował. Pielęgnował je starannie, dbał o nie, karmił je, miały najlepsze z możliwych warunki do dorastania. Pod jego skrzydłem wyrosły na piękne i okazałe ptaki. Najbardziej zaprzyjaźnił się z jednym z nich z Panem Persifalem. Wkrótce, jak ptaki podrosły, przyszedł czas na ich usamodzielnienie się. Chłopiec – z wielkim bólem – wypuścił je i one spokojnie odfrunęły w nieznane. Młody człowiek nie był w stanie ukryć smutki i łez. Żal ściskał mu serce, tak bardzo się z nimi zaprzyjaźnił i musiał się z nimi rozstać. Jednak wkrótce Pan Persifal powrócił do chłopca. Wspólna radość nie miała końca. Ptak odwdzięczył się chłopcu za okazywaną miłość, cierpliwość i bliskość. Jednak sielanka nie trwała długo. Czy jednak pelikan ponownie odleciał do swoich? A może to źli ludzie go skrzywdzili? Dalszy ciąg historii musicie poznać sami.
Ten piękny i nad wyraz mądry zbiór opowiadań jest doskonałą lekcją nauki życia. Na przykładzie obcowania ze zwierzętami uczymy się miłości, przyjaźni i odpowiedzialności za tę drugą osobę. Dajemy jej poczucie bezpieczeństwa, azyl od złego, którego na tym świecie jest wkoło mnóstwo. Zwierzęta potrafią się odwdzięczyć za poświęcenie, chociaż tego nie powiedzą, ale doskonale to pokażą. Uczmy się od nich bezinteresowności, odpowiedzialności za drugą osobę, wzajemnej życzliwości i pokory.
Mnie ta książka niesamowicie i dogłębnie wzruszyła. Mądrość z niej płynąca jest doskonałą lekcją nauki życia. Pokażmy, że można wyciągnąć dłoń do drugiej potrzebującej osoby, nie oczekując nic w zamian, nie bójmy się, więcej odwagi i serdeczności.
Polecam ten subtelny i wzruszający zbiór opowiadań dla każdego, zarówno młodego, jak i dorosłego. Młody, dopiero wkraczający w dorosłe życie, dowie się, jakie wartości są bezcenne i ponadczasowe i być może weźmie sobie za wzór Chłopca z burzy. Natomiast dorosłym powtórka z podstawowych zasad współżycia między ludźmi też nie zaszkodzi.
Sięgnij po tę książkę, ona Cię wzbogaci o bezcenne wartości!