Miałam bardzo dobre przeczucia co do tej lektury. Nie wiem, czy to tytuł, czy opis, ale bardzo chciałam ją przeczytać i to nie tylko dlatego, że książka zdobyła nagrodę Goncourtów w 2023 roku.
Dwoje młodych ludzi połączył los, mimo że ich życie tak bardzo się różniło. Mimo urodził się w biednej rodzinie, a na dodatek dość wcześnie stracił ojca. Będąc jeszcze dzieckiem, został uczniem rzeźbiarza, którego umiejętności nie były aż tak duże, jak się nimi szczycił. Viola Orsini miała wszystko. Dorastała w dostatku, wśród pomarańczowych gajów, które uprawiała jej wpływowa rodzina, była dziedziczką pokaźnego majątku.
Ich przyjaźń zaczyna się w młodym wieku. Oboje są sobie potrzebni i przyrzekają, że nigdy się nie rozstaną. Jednak Viola i Mimo nie mogą żyć razem, ale i bez siebie też nie. Czy jako dorośli ludzie po przejściach będą nadal pamiętać o tej przysiędze?
Już po kilku stronach, ilość zaznaczonych fragmentów zupełnie mnie zaskoczyła. Tak wiele chciałam uchwycić dla siebie. Na uznanie zasługuje język, którym historia jest napisana. Dla mnie liryczny, płynny, przepełniony delikatnością oraz głębią wyrazu. Gruba książka, ale wcale nie chciało się jej odłożyć, bo fabuła zaciekawia wątkami pełnymi wigoru i nietuzinkowych zwrotów akcji.
Narracja w pierwszej osobie wyśmienita, poznajemy życie głównego bohatera, które toczyło się w latach 1904 – 1986. Jak wiele się wydarzyło w tym czasie, ile kłód pod nogi los mu podkładał. Na łożu śmieci rozpamiętuje swoje życie, tajemnice, a my zastanawiamy się, dlaczego mieszka w zakonie od 40 lat, skoro nie złożył ślubów.
Fabuła obejmuje czasy wojny, umiejscowiona we Włoszech, z tłem faszystowskich poglądów z chorą dominacją Hitlera. Jego wpływ wpleciony doskonale w wydarzenia, które nie mogą płynąć oddzielnie, bo wojna wkrada się we wszystkie dziedziny życia.
Ogromnym atutem powieści jest wszechobecna sztuka, ale i literatura. Książka jest ceniona za wiedzę, którą w sobie nosi. Mimo uważa, że dzięki książkom jego świat się poszerzył, pięknie powiedziane. Viola uparta, dążąca do celu i jeszcze dodaje skrzydeł swojemu przyjacielowi. Dosadnie pokazana inność, która ogranicza, ale i dodaje siły, uodparnia, hartuje młodych, by w dalszym życiu osiągali to, co niemożliwe.
Historia bardzo dobrze oddaje wpływ drugiego człowieka. Czy są panem własnego losu, jakie to trudne być sobą, szczególnie w tamtych czasach? Cudowny moment, gdy chłopak z dumą powstaje, postanawia walczyć o swoje marzenia, a ci, co go upokorzyli, poczują uszczerbek na swojej arogancji i wyniosłości, do której się przyzwyczaili, bo po prostu mieli szczęście i urodzili się w zamożniejszej rodzinie.
„Czuwając nad nią” to powieść, która zasłużenie została nagrodzona, zapada na długo w pamięć, do której się wraca. Miejsca, opisy wydarzeń, uwypuklone detalami, ale nie nudnymi, a ciekawymi. Napisana barwnym językiem, pełnym wyszukanych nazw, które potęgują zachwycenie misternie poukładaną fabułą. Powieść o przyjaźni na całe życie, o pokonywaniu przeszkód, by być sobą, ale też o niesprawiedliwym dzieleniu ludzi wedle ich majętności. Tak wiele w niej znajdziemy prawdy życiowych, wartościowych, pięknych, ale i okrutnych. Bohaterowie noszą widoczne wady, ale i wzbudzają współczucie i radość z osiągnięć, do których dążyli z taką determinacją. To jedna z najlepszych książek, jakie czytałam od wielu, wielu miesięcy.