Przygotuj się na emocjonalny nokaut, właśnie te słowa pojawiły się w mojej głowie, gdy zamknęłam książkę. Wcześniej uważałam, że gatunek "young adult", to nic innego jak opowieść o niedojrzałych związkach i toksycznych relacjach. Nie sądziłam, że są książki, które pod płaszczykiem obyczajowej historii, będą skrywały tyle wartości. Lubię, gdy literatura niesie za sobą przesłanie, takie, które trafi do serca czytelnika i zostanie z nim na długo. Czy zastanawialiście się kiedyś, czy są jakieś granice przyjaźni? Ile jesteśmy w stanie zrobić dla przyjaciela? Czy staniemy z nim do walki o szczęście, o odkupienie? Anna Dan wywołała huragan na rynku wydawniczym, bo to jest historia, której długo nie zapomnicie.
"Często powtarzał mi jedną i tę samą radę: najlepsza walka to taka, która się nigdy nie odbyła"
Główną bohaterką jest Datka, dziewczyna, która wydaje się być niezależna, silna i zdecydowanie odizolowana uczuciowo. Wraz z dwójką przyjaciół prowadzą firmę zajmującą się danymi, programowaniem - jak dla mnie informatycznym rodzajem czarnej magii. Przez pewne wydarzenia z przeszłości Datka boi się ufać innym, przez co nieświadomie odpycha od siebie ludzi. Wplątana w rewelacyjny eksperyment społeczny będzie musiała się otworzyć, a to dopiero początek naszej przygody. Lubię takie bohaterki, które zmieniają się na przestrzeni kolejnych rozdziałów. I choć w książce nie brakuje humorystycznych dialogów, ta historia jest też pełna smutku, cierpienia i walki o lepsze jutro.
"Chciałabym być wreszcie wolna, chciałabym rozbroić tę tykającą bombę w moim wnętrzu i móc pójść dalej. "
Zdecydowanie na uwagę zasługuje to jak autorka w sposób swobodny i zdecydowanie niewymuszony porusza się po środowisku informatycznym oraz sztuk walki. Ta opowieść została dobrze wyważona, nie czujemy się ani w obcym świecie ani też przytłoczeni informacjami. Choć momentami na naszej szyi zaciska się ten przysłowiowy czarny pas, a emocje biorą w górę, to autorka w umiejętny sposób żongluje elementami fabuły tak, aby cały czas trzymać czytelnika w napięciu: w dosłownej gotowości do walki.
"Wyczekiwałam z napięciem, aż z jego ust padnie kolejna wypowiedź, ale teraz, gdy padła, nie byłam już taka pewna, że rozpoznaję ten głos. Może tylko mi się wydawało? Minęło przecież tyle lat."
Niezwykle cenię Anię Dan za to, że potrafi pisać o przyjaźni, która przetrwa wszystko, o miłości, która dopiero, co rodzi się w sercu i przede wszystkim: o tym, co boli naszych bohaterów tak, że łamie to serce czytelnika. Płakałam na tej historii, łaknąć poznać Datkę oraz Solo na żywo - przytulić każdego z osobna, powiedzieć, że jeszcze będzie dobrze. Stanęłabym razem z nimi do walki o lepsze jutro, bo właśnie tacy przyjaciele to skarb. Zdecydowanie przegrałam tę walkę z Anną Dan - chlipiąc w chusteczkę, zastanawiałam się, po co ja to sobie robię, co mi dają te emocje? Dawno nie spotkałam tak wartościowej, cudownej opowieści, która poruszyła mnie od środka. I liczę, że wkrótce na rynku pojawi się kolejna, i kolejna powieść, bo mam wrażenie, że uzależniłam się od pióra autorki. Jest z pozoru lekkie, zupełnie niewymuszone, pozwala nam wniknąć w myśli głównej bohaterki, ale to tykająca bomba, która sprawi, że nie odejdziesz od książki.
Jeśli szukasz historii, która kipi od emocji, jest pełna zwrotów akcji, walki, humoru, ale i łez, to "Solo" jest dla Ciebie. Wiedz jedno - ta opowieść uzależnia i nie będziesz potrafił, drogi czytelniku, wyrzucić ją z głowy.
" A gdybym z tym walczył, gdzie byłbym teraz? Czasem trzeba coś po prostu zaakceptować. To uwalnia."