Sowieckie łagry znamy wszyscy choćby z lekcji historii. Wielu też o nich pisało, choćby Gustaw Herling-Grudziński w „Innym świecie”, książce, którą moim zdaniem powinien znać każdy. Bez wątpienia nie był to raj na ziemi, wręcz przeciwnie, piekło, z którego niewielu ludziom udało się wyjść, duża część zginęła nie zaznawszy wolności. Bo jak się okazało, zakończenie drugiej wojny światowej nie dla wszystkich skończyło się dobrze. Zaczęły się internowania, zsyłki na Sybir, tułaczka po Związku Radzieckim i niepewność jutra. Trudno rozsądzać tutaj, który z przywódców, czy Stalin, czy Hitler, przyczynił się do śmierci większej liczby osób, który z nich był gorszy. Dla obu z nich najważniejsza była władza, choćby miał do niej dojść po trupach.
Ks. Józef Hermanowicz był jedną z osób, które po drugiej wojnie światowej zostały skazane praktycznie za nic, na najwyższą karę 25 lat więzienia i tułaczki po sowieckich łagrach. Taki los spotkał nie tylko jego - wielu księży i nie tylko, zostało skazanych za wiarę i głoszenie Słowa Bożego. Wielu ludzi trafiło do więzień sowieckich nie wiedząc nawet, jakie postawiono im zarzuty. Wielu otrzymało najwyższy wymiar kary – 25 lat, tzw. „pełną szpulę”. „Przeżyłem sowieckie łagry” to wznowienie, wydanych przez wydawnictwo Promic w 1990 roku wspomnień ojca Józefa Hermanowicza z pobytu w sowieckich więzieniach, począwszy od roku 1948 do 1955, kiedy to w końcu został zwolniony i wyszedł na wolność. Siedem lat nieludzkich warunków, ciężkiej pracy, katorgi – nie wszystkim udało się to przeżyć.
Jednak nie jest to zwykła książka opowiadająca, jak to było. Nie ma w niej suchych faktów, jak to często zdarza się w książkach historycznych. Nie ma tu absolutnie miejsca na nudę. Ks. Hermanowicz opowiada bowiem o tych kilku latach w taki sposób, że ani przez chwilę nie myśli się o tym, żeby odłożyć tę książkę na półkę. Pisze natomiast pełnym humoru językiem, który nie raz wywoła uśmiech na naszej twarzy, mimo że pisze o przerażających faktach, które dla nas teraz są nie do pomyślenia. On jednak we wszystkim potrafił znaleźć plusy, dobre strony, dzięki czemu przybliża nam tę jasną stronę życia w sowieckich obozach, potrafi docenić każdą drobną rzecz, która go spotyka i nie zapomina w swojej książce podziękować osobom, które wywarły na jego życie i pobyt w obozach pozytywny wpływ, nawet, jeśli był on niewielki, ot, choćby podzielenie się dodatkowym kawałkiem chleba.
W całej tej sytuacji, w jakiej znalazł się ks. Józef, bez wątpienia pomagała mu jego wiara w Boga i w dobro ludzi, którzy go otaczali. Jednak bez wątpienia nie raz miał też sporo szczęścia. Trwał przy swoim i był człowiekiem, który często mówił to, co myśli, nawet wtedy, gdy słowa mogły go gorzko kosztować bardzo często własne życie. Zresztą na granicy życia i śmierci znalazł się podczas pobytu w łagrach nie raz. Niemalże zwierzęce warunki, brud, głód, zimno, mróz wielu jego obozowych kolegów doprowadziło do kresu życia. On jednak miał szczęście, często w ostatniej chwili, kiedy udzielano mu pomocy, pomagała mu jego wiara. Mało kto z nas bowiem zdaje sobie sprawę, jakie naprawdę warunki panowały w sowieckich obozach.
„Czy słyszeliście, aby ludzie życzyli sobie czegoś złego? Żeby modlili się o chorobę? Zwykle mówią: ‘Niech ci Bóg da zdrowie’, albo klną: ‘Niech cię cholera…’. Ale w łagrze nie było rzadkością, że ludzie życzyli sobie czegoś najgorszego i martwili się, że są zdrowi: ‘Dlaczego innym udaje się zachorować? A ja jak na złość zawsze zdrowy i nigdy nie mogę uczciwie powalić się do łóżka…’
Nie z nadmiaru powodzenia chyba więźniowie odcinali sobie na robotach palce lub w inny sposób okaleczali się czy wpędzali w chorobę. Albo też odmrażali sobie ręce, nogi, byle tylko być zwolnionym od pracy. Początkowo dziwiłem się temu, widząc tak duży procent okaleczonych. Myślałem, że to inwalidzi wojenni.” (str. 166)
Wspomnienia ojca Hermanowicza bez wątpienia są książką inną od pozostałych, traktujących o podobnym temacie. Są napisane językiem prostym, lekkim, nierzadko z humorem, z dystansem autor podchodził do wydarzeń, starając się dostrzec pozytywne aspekty, pełen nadziei, wiary. Co nie znaczy, że nie pokazuje nam realiów tam panujących. To, jak traktowani byli tam więźniowie, w jakich warunkach żyli czasem przeraża i zadziwia, że można coś takiego przeżyć. A jednak – można, dzięki wierze. Taka książka bez wątpienia powinna być obowiązkową lekturą szkolną, takie fakty powinien znać każdy. Ale przede wszystkim przyswajać je w przystępny sposób, a w taki właśnie sposób pisze ks. Józef Hermanowicz. Warto tę książkę przeczytać, również ze względu na piękne wydanie.
[
http://mojeczytadla.blogspot.com/2012/10/przezyem-sowieckie-agry.html]