Książka "Przeklinam cię, ciało" opowiada o burzliwej historii anorektyczki, której rodzice rozwiedli się gdy była małym dzieckiem. Od tamtego czasu ciągle wymiotowała, by "sobie ulżyć". Później przerodziło się to w nałóg, z którego jej matka starała się ją wyleczyć. To jest opowieść o prawdziwym życiu, które mogło przestać istnieć w każdej chwili. Dziewczyna była już prawie spadła na samo dno, ale jej się udało. Dzięki kochającej ją rodzinie.
Na początku ta historia nie wciągnęła mnie aż tak bardzo, ale wczoraj gdy przysiadłam nad nią wieczór, pochłonęła mnie już od razu. Lubię książki oparte na faktach, ponieważ wtedy są łatwiejsze do wyobrażenia. Ostatnio aż roi się od takich książek, ale to dobrze. Ponieważ one starają się nam uzmysłowić do czego prowadzi ludzka głupota.Osobiście nie wyobrażam sobie, jak można być aż tak lekkomyślnym by zacząć ćpać, palić, pić, głodzić się w wieku 13 lat. To jest idiotyczne, a robi się to tylko dla szpanu. Ja nigdy nie mam zamiaru brać żadnych używek, ponieważ równie dobrze mogę sobie podciąć żyłę. Nie można normalnie żyć w ciągłym uzależnieniu. Wtedy liczy się jedynie to, by starczyło na kolejną działkę. Spójrzmy prawdzie w oczy. To nie jest życie, to jest koszmar, na który możemy zareagować kiedy już będzie za późno.
O tym właśnie mówi ta książka. O nastolatkach, którzy zaczęli ćpać żeby zostać w grupie. Którzy zaczęli się odchudzać na złość rodzicom, którzy ich ignorowali. Sądzę, że ta książka jest jedną z lepszych z tego gatunku. To nie jest zwykła historia, w której wszystko kończy się dobrze i główna bohaterka wchodzi na dobrą drogę i już z niej nie schodzi. Nie. Ona też, tak ja i my, czasami dalej popełnia błędy, ale już lepiej sobie z nimi radzi.
Moim zdaniem tę książkę powinni przeczytać wszyscy. Ta historia jest nadal aktualna i - taka prawda -, że coraz więcej jest przypadków anoreksji nawet u 11-latek. Główna bohaterka odchudzała się dla Marylin Monroe, by oddać jej szacunek, ale też na przekór rodzicom. Ale powody często są inne, wystarczy zła ocena lub brak wsparcia u przyjaciół i już można stoczyć się na dno. W tych złych chwilach zapominamy, że zawsze znajdzie się ktoś, kto nam pomoże. Wystarczy zwrócić się do niego z prośbą o pomoc, a on nam pomoże. Może być to mama, tata, a nawet lekarz. Po prostu musimy pamiętać, że nigdy nie jesteśmy sami.