Nie ma co owijać w bawełnę i tworzyć przydługich wstępów – Louisa Young stworzyła jedną z lepszych książek, jakie w ostatnim czasie czytałam. Ba! Napisała powieść, należącą do tych znaczących, acz rzadkich na rynku lektur naprawdę wartościowych.
Wśród produktów książkopodobnych, którymi co rusz jesteśmy zasypywani jest to pozycja wyróżniająca się. Zapytacie czym? Każdą jedną cechą – plastycznym językiem, tematyką i wielu innymi.
Podczas gdy problem II wojny światowej stał się pretekstem do pisania wielu wspomnień, pamiętników czy powieści i niestety, zostaje zużywany w nieraz żądający pomsty do nieba sposób, to kwestia I wojny wciąż zostaje zagadnieniem prawie, że nietkniętym. Na palcach jednej ręki wymienię książki zgłębiające ten problem, nie będące jednocześnie pozycjami stricte faktograficznymi. Gdzie powieści? Otóż nie ma, a jeśli są, to mało znane i nieliczne.
Louisa Young zrywa zmowę milczenia. Tworzy tekst będący połączeniem literackiej fikcji z wydarzeniami i bohaterami realnymi. Zabiera nas w rzeczywistość I wojny światowej.
Na łamach powieści poznajemy wiele postaci, których losy łączą się delikatnymi nićmi przeznaczenia.
Rile Purefoy oraz Peter Locke walczą w okopach podczas gdy ich ukochane – Nadine i Julia czekają w domach, każda na swój sposób radząca sobie z rzeczywistością wojenną.
Julia nie potrafiąc się w niej odnaleźć obsesyjnie dba o swoją urodę. Początkowo każdego dnia byłą przygotowana na powrót męża – sprzątała dom, gotowała. Jednak po jednej z jego wizyt zaczęła wątpić w sens wszystkiego.
Nadine zna Rileya od dziecka. Choć pochodzili z innych warstw społecznych, wychowali się razem. Ich miłość wybuchła wraz z wojną – osiemnastoletni bohaterowie zostali rozłączeni, a ich uczucie rozdarte.
Louisa Young operuje niezwykle plastycznym językiem. Jego piękno kontrastuje z opisywaną wstrząsającą, brutalną i bolesną prawdą. Proza przeplatana jest listami z frontu pisanymi przez bohaterów - głównie Nadine i Rileya.
Będziemy świadkami tego jak silne osobowości złamią się pod brzemieniem wojny, jak powoli ulegną dehumanizacji, jak człowiek stanie się dla nich równy każdemu innemu mięsu. Odarci z uczuć, utracili dawne życie. Ich psychika uległa całkowitej przemianie,doszło do nieodwracalnych zmian w zachowaniu, sposobie myślenia. Autorka często nie przebiera w słowach – raczy nas dosadnymi określeniami.
Nie jest to jednak książka jedynie o mężczyznach i tym co tak naprawdę przeżywają na wojnie. Opowiada także losy czekających na nich kobiet, które robią co mogą, by ich ukochani nie utracili nadziei i wiary, by mimo nieopisanego cierpienia byli odważni i silni- tak jak one, które każdy dzień przeżywały tak, jakby ich mężczyzna miał wrócić. Zawsze gotowe, zawsze dzielne. Ukazuje jednak też drugie oblicze – zobaczymy jak łatwo złamać człowieka, jak łatwo zachwiać jego poglądami, a jak trudno zacząć chcieć… chcieć.
I wojna to czasy skromności, gdy o wielu rzeczach głośno nie rozmawiano, gdy seksualność nie była jeszcze tak wyzwolona jak dziś. Gdy mówiono o miłości czytelnik zaczyna zastanawiać się jak to możliwe, że w obliczu tak wielkiego cierpienia można było tak wspaniale mówić o tym najpiękniejszym z uczuć. Jak to możliwe, że w czasie dylematów moralnych, gdy sumienia traciły orientację miłość wciąż stała na straży dobra.
Louisa Young stworzyła książkę trudną, lecz w swej trudności piękną. Budzącą wiele emocji, skłaniającą do myślenia.
Jak dla mnie – jest doskonała.