Po "Zaopiekuj się mną" sięgnęłam z myślą, że wygląda na lekką, choć może niekoniecznie radosną powieść obyczajową, za to z nietuzinkowym wątkiem romansowym. Kiedy jeszcze doczytałam, że cała historia rozgrywa się w Australii, moja ciekawość jeszcze bardziej wzrosła, bowiem rzadko trafiam na książki, których akcja dzieje się właśnie w tym kraju. Okazało się jednak, że ładna okładka, ciekawy blurb i fajne tło wydarzeń to za mało, żeby stworzyć porywającą i oryginalną powieść...
Jest to historia Maddie, trzydziestokilkulatki, która wiele lat wcześniej straciła chłopaka w bardzo dramatycznych okolicznościach i do tej pory nie może ułożyć sobie życia, oraz Evana, prawie czterdziestolatka, który odkrywa, że może mieć raka. Oboje spotykają się w nieco zabawnej sytuacji, od razu wpadają sobie nawzajem w oko, ale czasem okazuje się, że przeszłość, a czasem i problemy teraźniejszości mogą zepsuć nawet najlepiej zapowiadający się romans...
Jak można się spodziewać, to bardzo melodramatyczna powieść - oboje bohaterowie są w jakiś sposób poranieni - mają dramatyczną, skomplikowaną przeszłość, lub przechodzą trudne chwile w czasie, kiedy się poznają. Okazuje się, że oboje są jednak nie tylko doświadczeni przez los, ale tak naprawdę sami sobie tworzą problemy. I to mnie drażniło, bo tak naprawdę są to osoby dojrzałe (przynajmniej wiekiem), powinny więc mieć świadomość tego, w jaki sposób rozwiązuje się problemy. Tymczasem ich historia została tak poprowadzona, że jedno i drugie jest słabe, nie umie poradzić sobie z życiem i na dodatek w ich rodzącym się związku brakuje rozmowy, za to zbyt dużo jest z ich strony analizowania i pustych banałów, w stylu: "lepiej jej będzie beze mnie". Poza tym, oboje zgodnie z tytułem, potrzebują, żeby ktoś się nimi zaopiekował. Czy wyglądają jakby dojrzali do poważnego związku?
Ogólnie rzecz biorąc, całość - czy to opisy postaci, czy wydarzeń, czy dialogi - jest jakaś taka sztuczna, pusta, pozbawiona życia, banalna. Wydarzenia i doświadczenia bohaterów są jeszcze na dodatek przesadnie naładowane dramatyzmem, przez co dość niestrawne w odbiorze. Historia tego trudnego związku jest też właściwie dość naiwna, bardzo przewidywalna, a romans mało wiarygodny - zdecydowanie nie czuć chemii między bohaterami, teoretycznie ciągnie ich do siebie, ale trudno zrozumieć dlaczego. Spotkali się dwa razy (w tym raz w sumie przelotnie) i nagle już są zakochani, ale zarazem odpychają się nawzajem z głupich powodów.
Wszyscy dookoła mówią, że Maddie jest silną kobietą, ale z tego, jak ta postać została opisana, wynika coś przeciwnego - jest to osoba zagubiona, nieco rozmemłana, nie wiedząca czego chce, tchórzliwa, trzymająca się kurczowo przeszłości. Już lepiej opisany został Evan, on przynajmniej myśli nie tylko o sobie, chociaż też bywa irytujący w swoich rozmyślaniach i decyzjach. Mam wrażenie, że w tej książce tylko postacie drugoplanowe są rozsądne i trzeźwo myślące, bez nich główni bohaterowie skończyliby w zupełnie innych miejscach i cała historia okazałaby się łzawym melodramatem, który właściwie nie ma sensu.
Myślę, że uznałabym tę książkę za niewyróżniającą się obyczajówkę, gdyby nie toporność, z jaką została napisana. Nie wiem czy to kwestia braków stylu autorki, czy może słabego tłumaczenia, ale zabrakło mi w tym tekście płynności i czasami też logiki wypowiedzi. Bardzo często pojawiały się w tej książce też dziwnie skonstruowane, wielokrotnie złożone zdania, które musiałam czytać po kilka, żeby zrozumieć ich sens. Zabrało mi to przyjemność z lektury, a wręcz spowodowało, że właściwie wymęczyłam tę powieść.
Podsumowując moje narzekania - "Zaopiekuj się mną" to książka, której przydałaby się opieka redakcji i korekty. To historia jakich wiele, dość męcząca w odbiorze, niezapadająca w pamięć. Można ją przeczytać, ale w sumie nie trzeba. Chyba, że ktoś lubi historie łzawe, pozbawione oryginalności i przede wszystkim logiki. Ja nie polecam.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl