„NIE PORZUCAJCIE NADZIEI”
Nic jest uzależniony od alkoholu i narkotyków. W wieku 12 lat zaczął eksperymentować, by wkroczyć w niebezpieczny świat twardych narkotyków. Ma wsparcie swojego ojca, macochy, przyrodniego rodzeństwa oraz matki i ojczyma, mimo to chłopak wciąż powraca do nałogów. Wszyscy kochają Nica i wszyscy razem z nim cierpią. Nie mogą patrzyć na jego wychudzone ciało, to jak obcym człowiekiem się dla nich staje. Ten czarujący i niesamowity chłopiec nie mógł przeistoczyć się w nastoletniego potwora. A jednak tak jest. Nic wciąż upada, podnosi się i ponownie upada. Wydaje się, że leczenie nie pomaga, ale jego rodzina wciąż nie może porzucić nadziei, na to, że ich dawny chłopiec wróci.
„WSZĘDZIE ŁZY”
Nie możemy odnaleźć się w tym bólu. Niczego nie zrobiliśmy. Jedyne, co dajemy to miłość i wsparcie, i tak bezustannie, aż w końcu popadamy w zmęczenie, tak silne, że resztkami sił trzymamy się życia. Czujemy się wypruci, kolejne terapie i mityngi nie pomagają. Do czego to wszystko zmierza?
W końcu dochodzimy po raz tysięczny do myśli, że to my jesteśmy za to odpowiedzialni. Szukamy powodów, wymówek, tego wszystkiego, co nie umniejszyłoby naszej miłości do uzależnionego.
Często też, mamy swoje małe kryzysy. Załamujemy się na szczególnych piosenkach, w wyjątkowych miejscach – tego wszystkiego, co wywołuje nasze wspomnienia, a w ostateczności, nieuchronnie prowadzi do łez.
W końcu ponownie wracasz na spotkania grup wsparcia. Wysłuchujesz opowieści uzależnionych i członków ich rodzin; być może sam też coś od siebie powiesz. A wokół ciebie znajdują się twarze zalane łzami. Wszędzie ta sama rozpacz.
„(…) Ludzie zgromadzeni w kręgu są różni, a mimo to wszyscy jesteśmy tacy sami. Wszyscy mamy otwarte rany.”
NIE ZAPOMNĘ O TOBIE
Książka wywołała we mnie masę uczuć. Historia Nica, to nie tylko opowieść o chłopcu uzależnionym od alkoholu i narkotyków, to także historia jego rodziny, bliskich, przyjaciół, którzy go wspierali w tej ciężkiej walce. Nie minęła chwila, by słowa autora trafiły do głębi mojego serca. Wiedziałam, że to lektura, o której nie zapomnę.
Razem z Nic’em przeżywałam wzloty i upadki. Kibicowałam mu z całego serca. Współczułam i momentami nienawidziłam jego ojca. (Wyjaśnię za moment powód). Pragnęłam jego powrotu do zdrowia, nie mniej od jego rodziców. Obawiałam się, że Nic jako „ćpun z dobrego domu” będzie mnie wkurzał, ale jak poznałam jego historię, to żadna takowa myśl nie przebrnęła mi przez głowę.
Teraz wracam do ojca Nica – Davida.
Gdybym nie przeczytała początku, to pewnie dalej byłabym współczującą czytelniczką, ale tak nie jest. David rozstał się z matką Nica, kiedy ten miał 3 latka! 3 latka! Jako powód podał, że się zakochał w przyjaciółce rodziny. Przez jego egoizm, chłopiec był skazany: na trudną rozprawę sądową, nowe dziewczyny tatusia i w końcu jak sam pisze „drakoński podział opieki”. Pisząc wprost: kilkulatek podróżuje sam z jednego domu do drugiego, by zadowolić swoich samolubnych rodziców.
Ojciec Nica pisze, że nie ma surowszego sędzi od niego samego; wielokrotnie się obwiniał i wraz z pojawieniem się nałogu, za każdym razem to sobie wyrzucał. Bo jak pisze doktor psycholog Wallerstein: my sami nie wyobrażamy sobie takiego dzieciństwa, dzieląc go na dwa domy, to jak możemy skazywać własne dzieci na taki sam los?
Przesłanie mass media, głoszące: „Zrób coś dla siebie!”, „Pomyśl o sobie!” – zrobiło z nas egoistów. Doszło do tego, że szantażujemy własne dzieci, wytaczając ciężką artylerię pytaniem: „nie chcesz, żebym był szczęśliwy?”. I to dziecko w końcu poczuwa się ponieść za nas odpowiedzialność. Odpowiedzialność za nasze wszystkie błędy.
Chciałam napisać, że nie potępiam Nica. Normalnie każdego rozpuszczonego bachora z dobrego domku, wywaliłabym na zbity pysk. Oni wszyscy krzyczą i ryczą, że ich bogaci starzy nie mają dla nich czasu, dlatego to robią. Ale kiedy, byś poprosił takiego gnojka o oddanie konsoli, smartfona, czy innego badziewia dla napuszonych, młodocianych debili, to wystawiliby na ciebie gały i zapytali głupio - WTF?
Chcę przekazać, że historia Nica i Davida jest dla mnie wyjątkowa. Jeszcze nigdy wcześniej, czytając o uzależnionych i ich rodzinach, nie byłam tak blisko. Może dlatego, że autor ma urzekający styl? A może to podejście do każdego czytelnika, który sięga po tę książkę? Nie mam pojęcia, ale wiem, że ta historia na zawsze pozostanie w mojej głowie. Co jakiś czas będę do niej wracała z pytaniem: co teraz robi Nic?