"Dni były zasnute chmurami i niebieskimi smugami eteru. Noce stawały się przez nie jaśniejsze. Ich granice zacierały się, tworząc jeden niekończący się dzień. Nieskończoną noc."
Aria, jako Osadniczka, musi zasłużyć sobie na zaufanie, szacunek i prawo do przebywania wśród Fal. Ten wątek podobny jest do zadania, jakie czekało na Wandę w "Intruzie". Podobieństwu sprzyja jeszcze wykorzystanie pewnej jaskini, które pojawia się w kontynuacji "Przez burzę ognia". Ziemie plemienia Fal rozprzestrzeniają się jednak nad oceanem a nie wśród piasków pustyni.
Tom drugi rozpoczyna się od ponownego spotkania Arii i Perry'ego. Zmiana narracji służy jednak ukazaniu szerszej perspektywy świata pod eterowym niebem, tak i losy dwójki bohaterów znowu się rozdzielają. Duży plus to przeplatanie rozdziałów wraz ze zmianą narracji. Tempu czytania sprzyja też dobrzy podział na krótkie rozdziały.
Swoją misję Aria wypełniać będzie w towarzystwie Roar'a. Tych dwoje także łączy coś szczególnego: oboje to Audzi, między nimi ten sam świat Dzięków. Perry'ego do Arii przywiązała dziwna więź, przez którą odczuwa on emocje wybranki jako swoje własne. Aria w tym tomie to prawdziwa, wyszkolona wojowniczka. Widzi swój cel, jest świadoma swoich uczuć i wie doskonale co robić w obliczu zagrożenia.
Z nowych bohaterów pojawia się, wcześniej wspominana tylko w opowieściach, Liv - siostra Perry'ego i sympatia Roar'a, która została wysłana w zamian za swój posag ślubny dla Fal jako narzeczona do potężnego plemienia Rogów. Nowe miejsce akcji to też Rim, średniowieczna siedziba pełniąca rolę stolicy ziem tego licznego plemienia. Częściej w fabule pojawiają się też znajomi Arii z Podu - miasta na eterowej pustyni pod kopułą.
Trudno przewidzieć w którą stronę podążyłby świat w obliczu zmiany klimatu - jaką są tutaj eterowe burze. Społeczeństwa cofnęłyby się o wieki czy też nastąpiłby postęp technologiczny? Czy powstałyby na powrót średniowieczne osady, a ludzie połączyli się w plemiona, przemierzające świat w poszukiwaniu bezpiecznych od rozszalałego eteru ziem ?
Veronica Rossi przedstawia w swojej antyutopijnej wizji obie te wersje.
Tym, którym dostępna była technologia, udało schronić się pod kopułami - miastami. Reszta, pozostawiona na zewnątrz, została wystawiona na działanie eteru i ewoluowała, wykształcając nowe zmysły.
Natura kontra technologia to w antyutopijnych powieściach częste starcie. Jak w wielu innych tak i tutaj ratunku szuka się w siłach przyrody (odległe lasy i głusza kojarzona jest ze stroną dobra: tam swoje schronienia mają rebelianci)
Wielki Błękit, niebo takiej jak kiedyś wolne od groźby eterowych burz, to ocalenie dla obu stron: Osadników jak i plemion.
Sfer to rozwinięta forma cyberprzestrzeni, która ma wypełnić post-apokaliptyczny krajobraz po eterowych nawałnicach. Choć Aria coraz więcej czasu spędza poza wykreowaną rzeczywistością, dobrze się stało, że nie pominięto tego aspektu opowieści w kontynuacji. Pozostał on i to w bardzo dużym stopniu wykorzystany.
Jednocześnie w tle walki o przetrwanie trwają poszukiwania miejsca, gdzie można być bezpiecznym w czasie szaleństwa coraz to częstszych burz. Czy czasy sprzed Jednością powtórzą się w obliczu wzmożonej aktywności eteru ?
Dobrze kontynuacje mają w sobie łatwością, z jaką wraca się w wykreowany w części pierwszej świat. Tutaj od razu przypominają się imiona i sylwetki bohaterów, a wraz z nimi powraca historia i wciąga bieg wydarzeń. Szybko i płynnie, niczym eterowe smugi po niebie, zmierza ta opowieść o świecie przyszłości i równie niespodziewanie, jak uderza eter, zaskakują tutaj zwroty akcji.