Obchodzimy Rok Lema. Z tej oto okazji czytam Jego utwory. Niedawno sięgnąłem po "Solaris", teraz zagłębiłem się w treść ""Niezwyciężonego"". Jak chce Wikipedia powieść należy do hard science fiction. Czyli do podgatunku s - f, który zajmuje się technologią przyszłości.
Kosmiczny krążownik drugiej klasy, "Niezwyciężony", ląduje na planecie Regis III. Celem przybycia statku kosmicznego na tą, raczej niezamieszkałą planetę, jest odszukanie "Kondora". Tak nazywa się bliźniacza jednostka, która lądowała tu wcześniej a z którą utracono łączność.
Po spektakularnym lądowaniu Niezwyciężonego, załoga rozdziela się. Od tej pory akcja powieści toczy się dwutorowo. Jedna grupa naukowców szuka śladów „Kondora”, druga zaś zaczyna badać planetę.
Penetracja Regis III daje wyniki. „Ekipa dochodzeniowa” odkrywa dziwne, niezamieszkałe miasto. Poza tym naukowcy odnajdują „Kondora”. Załoga statku nie żyje, a trupy leżą wewnątrz krążownika. Wygląda to tak jakby jakaś zewnętrzna siła zamordowała ludzi bez żadnych śladów, nawet tych mikroskopijnych. Ale nie. Dokładna analiza pomieszczenia ( jak w powieści kryminalnej) wykazuje że sprawca/sprawcy zbiorowego morderstwa zostawił odłamek siebie. Gdyby to był człowiek, takim mikrośladem byłby włos czy fragment paznokcia. Ale to nie człowiek zamordował załogę „Kondora”. Coś metalicznego, konstrukcja zbudowana …
To druga powieść Lema, którą czytam w krótkim odstępie czasu. I jeśli „Solaris” jest powieścią o pesymistycznym wydźwięku, to „Niezwyciężony” pokazuje świat pozbawiony wszelkiej nadziei na jakikolwiek kontakt z Obcymi. Więcej: ci Obcy są nastawieni wrogo wobec ludzi, nie chcą żadnych kontaktów z Przybyszami z Ziemi. A co na to ludzie? Ludzie przybywający w pokojowych zamiarach a jednak uzbrojonych w „Niezwyciężonego”.
Tak, tak. „Niezwyciężony” jest – jakby nie patrzeć, pewnego rodzaju bronią. Jak pisze w recenzji Jerzy Jarzębski: „Tytułowa rakieta jest prawdziwym Sezamem, z którego wysypują się coraz to nowe, wspaniałe urządzenia, różnorodne pojazdy i sprzęt wojenny. Ba,
Niezwyciężonypotrafi też wystrzeliwać sondy orbitalne, otaczać się nieprzenikliwym siłowym polem, a potencjalnemu wrogowi zadawać niszczące ciosy. Tuzinkowa
science fictionjest — co tu kryć — realizacją marzeń dziecka, które rysuje sobie w zeszyciku pancerniki dwakroć większe od słynnego „Yamato” i bombowce, przy których B-52 jest pchełką. Czymś podobnym są rakiety z
Gwiezdnych wojeni innych temu podobnych widowisk. Następnym krokiem w takich marzeniach jest zazwyczaj starcie z kosmitami, w którym „nasi”, zbrojni w supermiotacze i lasery, mając też za puklerz swą wyższość moralną, odnoszą świetne zwycięstwo. Prawdziwa przygoda „Niezwyciężonego” zaczyna się w momencie, gdy stereotypowy model kosmicznego starcia ujawnia swą nierzeczywistą naturę”
1
Być może zbudowanie „Niezwyciężonego” w głowie Pisarza jest jakowąś realizacją mrzonek dziecka, a może czymś jeszcze innym. Metaforą przyszłości. Lem chciał przekazać obraz jutra w obrazie statku. Powiedział: „Niezwyciężony” to symbol jutra. Z jednej strony bardzo to nowocześnie wygląda, ale równocześnie jednak złowrogo. Te wszystkie „gadżety” Niezwyciężonego kieruje myśli ku … wojnie.
I kto wygrał wojnę, zapytałbym w dzieciństwie. Kiedyś byłem niedoświadczony po prostu. Czytając „Niezwyciężonego” Lema mając pięćdziesiąt dwa lata, zastanawiam się nad czym zupełnie innym. Czy Lem w 1964 roku napisał profetyczną powieść? Patrząc na wszelkie znaki na niebie i ziemi mam gotową odpowiedz. Tak, i ten obraz – niestety, jest dla ludzi policzkiem.
Co wyróżnia „Niezwyciężonego”, to treściwość, skrótowość. I jednocześnie coś co nazwę przeplatanką. Fabuła powieści przeplata się z naukowym dyskursem. Ale wstawki naukowe nie zanudzają. Gdy Czytelnik czeka z niecierpliwością na ciąg dalszy, ów ciąg dalszy pojawia się natychmiast. Jak Deus ex machina. Bez żadnych oporów Lem przyśpiesza akcję. A po pewnym czasie … znów dowiadujemy się coś nie coś z dziedzin nauki. Powieść na takim rozwiązaniu korzysta. Czytelnik też.
Mam pewne podejrzenia co do inspiracji do „Gwiezdnych Wojen” i „Obcego, Ósmego pasażera „Nostromo” „ Czyżby Lukas i Scott czytali „Niezwyciężonego”. W obu filmach są jakby aluzje do twórczości Lema. Jakby sygnały o sugestii.
Profetyczna to opowieść urodzona w głowie Wielkiego Pisarza. Miejmy nadzieję że wszelkie sugestie o przyszłości ludzkości – pozostaną na papierze.
1Jerzy Jarzębski, „Cały ten złom”, artykuł znaleziony na stronie
www. solaris.lem.pl