Diane Chamberlain - wielokrotnie nagradzana amerykańska pisarka, autorka kilkunastu powieści. Jej książki zostały przetłumaczone na kilkanaście języków i zajmują wysokie miejsca na listach bestsellerów.
Laurel Lockwood jest troskliwą i kochającą matką dwójki dzieci - siedemnastoletniej Maggie i piętnastoletniego Andiego. Niestety nie zawsze była takim wzorowym rodzicem. W przeszłości przez długi czas zmagała się z depresją i nadużywała alkoholu, przez co jej syn urodził się z poalkoholowym uszkodzeniem płodu. Właśnie dlatego Andy wygląda na młodszego od rówieśników, jest łatwowierny, nie potrafi przewidzieć konsekwencji swojego zachowania i ma swój własny, specyficzny sposób patrzenia na świat. Laurel wie, że nie może cofnąć czasu, ale robi wszystko, żeby być dla chłopca jak najlepszą matką.
Któregoś dnia, mimo swojej nadopiekuńczości, decyduje się puścić syna na zabawę w miejscowym kościele. Budynek staje w płomieniach. Andy jako jedyny znajduje bezpieczne wyjście i wychodzi z pożaru bez szwanku. Na dodatek ratuje swoich kolegów i szybko staje się bohaterem. Niestety podczas prowadzonego przez policją dochodzenia pojawiają się dowody sugerujące, że to Andy podłożył ogień… Czy rzeczywiście chłopiec jest winny tragedii? Czy Laurel zna syna na tyle, żeby wbrew wszystkiemu wierzyć w jego niewinność? Co tak naprawdę wydarzyło się tamtego wieczoru? Te pytania zostawiam bez odpowiedzi.
Prawo matki to moje pierwsze spotkanie z twórczością Chamberlain i zaliczam je do udanych. Autorka posługuje się prostym, łatwym w odbiorze językiem. Powieść podzielona jest na krótkie rozdziały dzięki czemu czyta się ją błyskawicznie. Ciekawym zabiegiem okazało się zastosowanie narracji prowadzonej z punktu widzenia czterech bohaterów, dzięki czemu zyskujemy pełniejszy obraz całej historii. Wydarzenia teraźniejsze przeplatają się z rozdziałami poświęconymi przeszłości. Poznajemy przeszłość Laurel, na jaw wychodzą też liczne rodzinne tajemnice, a przy tym wszystkim aż do ostatniej strony zastanawiamy się, kto stoi za podłożeniem ognia. I przyznaję, że dałam się zaskoczyć :)
Jeśli chodzi o słabe strony powieści, to według mnie są to bohaterowie. Podobało mi się, ze żaden z nich nie jest idealny, każdy popełnia jakieś błędy, ale zabrakło mi w tym głębszej analizy psychologicznej chociażby Andiego, który dzięki temu mógłby być o wiele ciekawszą postacią. Spodziewałam się też, że książka wywoła we mnie lawinę emocji, ale tak się nie stało. Chociaż cała historia była wciągająca, ciekawie napisana i zmuszająca chwilami do zastanowienia się na życiem, to nie potrafiłam tak do końca wczuć się w sytuację bohaterów, czułam się jakbym raczej stała gdzieś z boku, niż brała udział w toczącej się akcji, ale może po prostu mam zbyt duże wymagania. W końcu powieść Chamberlain to zwykłe czytadało, wprawdzie bardzo dobre, ale jednak…
Prawo matki to opowieść o błędach młodości, rodzinnych tajemnicach i sile matczynej miłości. O decyzjach, które mogą zaważyć na całym naszym życiu i o tym, że nie zawsze wszystko jest takie, jak się wydaje. Jeśli szukacie ciekawej, ale niewymagającej historii, takiej w sam raz na jedno długie popołudnie, to ta książka będzie idealnym wyborem.