Ta książka czekała na przeczytanie dobrych kilka lat. Cieszę się, że w końcu po nią sięgnęłam, bo przykuła moją uwagę niezwykle mocno.
Martti i Elsa są małżeństwem od ponad pół wieku. Oboje odnieśli sukcesy zawodowe w swoich dziedzinach – on jako malarz abstrakcjonista, ona jako psycholog dziecięcy – i teraz mogliby się cieszyć spokojną, niespieszną jesienią życia. Ale poznajemy oboje w momencie, gdy Elsa jest śmiertelnie chora i powoli, acz zdecydowanie (jak to Finka), żegna się ze światem i rodziną. Czuwają przy niej właśnie Martti, córka Eleonoora oraz wnuczki – Anna i Maria. Każde z nich nieco inaczej podchodzi do opieki nad bliską sobie osobą. Mąż jest dyskretnie wspierający i bardzo czuły, córka z kolei ma podejście zadaniowe i jest nadopiekuńcza, a wnuczki z uśmiechem niepozbawionym odcieni żalu i smutku pozwalają babci na ostatnie małe szaleństwa.
Ten czas odchodzenia Elsy, jej dobiegające końca życie – to okazja do wyjawienia tajemnic przeszłości. Któregoś dnia Anna, będąc w odwiedzinach u babci, znajduje w jej szafie pewną sukienkę i dowiaduje się, że należała ona do kobiety o imieniu Eeva. Stopniowo i Anna, i czytelnik poznają historię Eevy oraz rolę, jaką odegrała w życiu tej rodziny. A także, co nie mniej ważne – rolę, jaką ta rodzina odegrała w życiu Eevy. Losy Eevy okazują się mieć punkty styczne z życiem Anny, która zaczyna podążać śladami tej pierwszej. Akcja zaczyna się toczyć dwutorowo, przenosi się do końca lat 60-tych XX wieku, z Helsinek na fińską prowincję i do Paryża. Nie brak tu podtekstów politycznych, obyczajowych i kulturowo-artystycznych tamtego okresu. Przede wszystkim jednak nieprzypadkowy jest tytuł – książka pokazuje prawdę o najważniejszych sprawach w życiu człowieka. Albo też szereg tych prawd. Jest ich, owych spraw i prawd, cały wachlarz. Życie, przemijanie, śmierć. Trwałość przywiązania, które jest jakąś twarzą miłości. Miłość, która może być tak różna. Zdrada, która nie wyklucza miłości. Miłość, która nie wyklucza zdrady. Miłość, która określa wszystko i jest podstawą podejmowanych decyzji. Nieprzewidywalność, zagadkowość i okrucieństwo losu, który każe nam wybierać bez znajomości konsekwencji wyboru. Najbardziej oczywiste tęsknoty i pragnienia, które wszyscy mamy. Konieczności, przed którymi stajemy. Autorka tak wielowymiarowo kreśli portrety swoich bohaterów, że nie można powiedzieć: ta postać jest zła, a ta to dobra. Ten zawinił, a tamten postąpił właściwie. Rozumiemy wszystkich. Współczujemy każdemu.
Muszę też powiedzieć, że dawno nie czytałam tak przepięknie napisanej książki. Zachwycił mnie jej język – tak zmysłowy, pełny, poetycki, przenoszący czytelnika w jakąś nierzeczywistość. Subtelny, delikatny, a jednocześnie taki, jakbym dotykała słów. Jest to język prawdziwy. Finowie mają odwagę pisać wprost o pewnych sprawach (doskonała jest scena, gdy Eleonoora z córkami myją i ubierają zmarłą Elsę) - czasami robią to bardzo konkretnie i dosadnie, ich słowa tną wtedy jak nóż, a niekiedy dodają tę kroplę liryzmu, ale broń Boże tkliwego. Wtedy osiągają absolutne mistrzostwo, jak Riikka Pulkkinen w tym przypadku. Gdybym chciała wypisać ulubione cytaty, musiałabym skopiować 3/4 książki i wcale ne zawsze byłyby to jakieś sentencje, życiowe mądrości. Po prostu, dla samego piękna zdań.
Polecam tę powieść. Nie wiem, czy lektura sprawi, że poznacie prawdę o sobie, ale śmiem przypuszczać, że zaczniecie jej szukać.