Na każdą kolejną książka serii z Montalbano rzucam się jak pies na kość, bo co tu dużo gadać – z przyjemnością wracam do starych znajomych, choleryka i zazdrośnika Montalbano, szczególarza Fazio, chamskiego doktora Pasquano czy półgłówka Catarellę, który jednocześnie jest geniuszem komputerowym. I jeszcze to jedzenie w restauracji u Enza: „Montalbano zaczął litanię. – Przystawka z owoców morza? – Super! – Spaghetti z jeżowcami? – Doskonale! – Smażone barweny? – Świetnie! – Wino domowe? – W porządku.” Madonna! Tego się nie da spokojnie czytać!
A sama intryga kryminalna, no cóż, mamy serię włamań do domów bogatych mieszkańców Vigaty, którzy tworzą mały i zamknięty krąg, wszyscy się znają. Bardzo szybko komisarz dochodzi do wniosku, że włamania są dziełem kogoś z tego kręgu. Poza tym dostaje anonimowe listy od sprawcy, który najwyraźniej gra z nim w kotka i myszkę. W czasie lektury cała ta intryga i włamania wydały mi się nieco teatralne, nierzeczywiste, ale w notatce na końcu książki Camilleri pisze, że „Jakiś czas temu, w Rzymie, banda włamywaczy okradła wiele mieszkań w sposób opisany w tej powieści.” Więc znów rzeczywistość jest dziwniejsza od najwymyślniejszej fikcji...
Ale najciekawszy w książce jest wątek romansowy: w czasie śledztwa komisarz spotyka kobietę ze swoich marzeń, przypominającą mu Angelikę, bohaterkę mało znanego u nas poematu Ariosta 'Orland szalony'. Montalbano śnił o Angelice mając szesnaście lat, więc nie ma się co dziwić, że spotykając żywy ideał ze snów, wpada po uszy. Tylko, że ideał bardzo szybko sięga bruku: Angelika ujawnia mu, że umawia się na przypadkowy seks, nawet płaci kochankom, bo narzeczony odwiedza ją zbyt rzadko. Co za czasy!
A romans Montalbano z Angeliką... Z jednej strony komisarz jest nią kompletnie zafascynowany, z drugiej ma wątpliwości, opory związane z wiekiem: „Pomieszały mu się marzenia nastolatka i rzeczywistość gościa dobiegającego już sześćdziesiątki. Żałośnie! Zachowywał się żałośnie! Tak się zakochać w kimś, kto mógłby być jego córką!” Chce zabić tą miłość, czy mu się udaje? Dowiedzcie się sami...
To jeden z lepszych kryminałów z serii z Montalbano, wspaniale, że na przetłumaczenie czeka jeszcze z dziesięć książek, które Camilleri zdążył napisać przed śmiercią...