Był taki czas, kilkanaście lat temu, gdy na zmianę zaczytywałam się powieściami Sandry Brown i Nory Roberts. I o ile do tej drugiej z sentymentu raz na jakiś czas wracam, to Brown jakoś naturalnie zniknęła z mojej listy czytelniczej.Teraz, gdy ponownie, po nią sięgnęłam, uczciwie muszę przyznać, że to całkiem niezłe guilty pleasure na weekendowe czytanie.
Bellamy zupełnie nieoczekiwanie stała się bestsellerową pisarką. Jej powieść, która napisała aby poradzić sobie z traumą, jaką było zabójstwo siostry, ląduje na szczytach list przebojów i zapewnia jej niesłychany rozgłos. Nie jest to jednak sława, której kobieta pragnie czy oczekuje. Bo oprócz rzesz fanów uaktywnia się także ktoś, komu bardzo zależy aby wydarzenia sprzed 18 lat pozostały owiane mgłą tajemnicy.
Sandra Brown buduje swoją opowieść wokół klasycznego motywu ,,damy w opałach." Jest ona - prześladowana, zastraszana ale próbująca rozwikłać tajemnicę z przeszłości więc i musi pojawić się on - klasyczny macho, trochę szorstki, bezczelny, nieoglądający się na innych ale mięknący na widok kobiety. Typowo, bohaterowie to swoje przeciwieństwa, obarczone wieloma problemami, zadawnionymi żalami, nieporozumieniami więc zanim nastąpi upragniony happy end dojdzie do kilku tarć pomiędzy nimi. Sprzeczki i nieporozumienia pomiędzy bohaterami schodzą na drugi plan w obliczu realnego zagrożenia. Bo oboje staną się celem, żądnego krwi i zdeterminowanego psychopaty.
Powieści Sandry Brown nie są złe i ta też taka nie jest ale gdy patrzy się na nią z perspektywy innych przedstawicielek gatunku jakim jest thriller obyczajowo to ta wypada trochę groteskowo, szczególnie jeśli spojrzymy na ,,ciemną stronę". Przeciwnicy pary głównych bohaterów są przerysowani, trochę karykaturalni. Raczej budzą uśmiech niż przerażenie. Wiem, że ma to na celu wyolbrzymienie protagonistów ale sprawia to tylko, że oni też robią się bardziej naiwni i przewidywalni.
,,Tornado" nie powali na łopatki, nie rozłoży. Nawet nie specjalnie zaskoczy. To po prostu szybkie czytadło do autobusu, pociągu, na leniwe popołudnie. Krótka odskocznia od rzeczywistości, nie wymagająca zbytniego zaangażowania ale i też nie denerwująca. Jeśli ktoś dokładnie tego potrzebuje to polecam!