„Kres cudów” Piotra Jedlińskiego to solidna, choć stosunkowo bezpieczna historia utrzymana w klimacie klasycznych przygód Geralta i Jaskra. Opowiadanie otwiera antologię „Szpony i Kły” w dobrze znanym stylu: Geralt ponownie ratuje Jaskra z tarapatów, w które trubadur, jak zwykle, wpakował się przez swoją niepoprawną naturę i niewłaściwe zauroczenie. Motyw ratowania przyjaciela, wpisany w niezmienną dynamikę ich relacji – zderzenie beztroski Jaskra z cynizmem i pragmatyzmem Geralta – buduje przyjemny fundament opowieści, pozwalając czytelnikom wrócić do dobrze znanego świata pełnego magii, niebezpieczeństw i dowcipnych wymian słownych.
Wprowadzenie tajemniczego zamku oraz żar-ptaka jako centralnych elementów fabuły nadaje historii magicznej aury, która dobrze współgra z wiedźmińskim uniwersum. Jedliński umiejętnie wykorzystuje klasyczne motywy fantasy, budując ciekawą i wciągającą opowieść, która jednak nie osiąga głębi znanej z dzieł Sapkowskiego. Brakuje tutaj charakterystycznych dla mistrza elementów: trudnych moralnych wyborów, złożonych relacji między bohaterami oraz rozterek, które zmuszają czytelnika do refleksji. Choć zamysł jest intrygujący, a przygoda wciągająca, trudno oprzeć się wrażeniu, że historia nie wnosi nic nowego ani szczególnie odkrywczego do wiedźmińskiego uniwersum.
Bohaterowie, choć dobrze oddani, zdają się jedynie odgrywać swoje standardowe role. Geralt jest cynicznym, ale lojalnym wiedźminem, a Jaskier, jak zawsze, przyciąga kłopoty niczym magnes. Niestety, brakuje im głębszego rozwinięcia czy unikalnego rysu, dzięki któremu Sapkowski ożywiał nawet epizodyczne postacie. W „Kresie cudów” nie znajdziemy również mocno rozbudowanego tła czy drugiego dna, które byłyby czymś więcej niż tylko dodatkiem do akcji. To, co otrzymujemy, to przyjemna, ale dość powierzchowna opowieść, która nie pozostawia czytelnika z żadnym szczególnym przeżyciem poza rozrywką.
Mimo tych uwag, „Kres cudów” należy docenić jako solidną próbę nawiązania do świata wiedźmińskiego i jego charakterystycznej atmosfery. Jedliński umiejętnie buduje napięcie, wplata humor i utrzymuje dynamikę wydarzeń na odpowiednim poziomie, co sprawia, że opowiadanie czyta się lekko i z przyjemnością. Dla fanów Geralta i Jaskra może to być miły powrót do znanych realiów – nawet jeśli brakuje tutaj głębszych emocji czy moralnych wyzwań, które sprawiają, że opowieści o Wiedźminie tak zapadają w pamięć. „Kres cudów” to lektura, która oferuje czystą przyjemność z odkrywania kolejnej przygody w tym wyjątkowym świecie, choć trudno nazwać ją wyjątkowym dziełem na tle całego uniwersum.
Reasumując, „Kres cudów” to opowiadanie, które spełnia oczekiwania wobec fanowskich dodatków do wiedźmińskiego świata, ale nie wykracza poza ramy tego, co już znamy. Piotr Jedliński wprowadza czytelnika w znajomy klimat pełen przygód i magii, dostarczając lekkiej, niezobowiązującej rozrywki. Choć nie dorównuje dziełom Sapkowskiego pod względem głębi i złożoności, nadal oferuje kawałek solidnej literatury osadzonej w ukochanym uniwersum. To raczej ukłon w stronę fanów niż próba rozwinięcia wiedźmińskiego świata – w tej roli sprawdza się dobrze, ale nie wywołuje szczególnego zachwytu.