Anna spędza spokojne wakacje w Wenecji. Jest tam wraz z rodzicami, którzy pracują nad służbowym projektem. Dni ciągną się leniwie, wokół czuć przyjemną atmosferę. Dziewczyna wypoczywa. Pewnego razu rzuca jej się w oczy czerwona gondola, która sunie przez kanały.
W przeciągu kolejnych dni Anna wybiera się na paradę historycznych łodzi. Nagle popchnięta trafia do wody, na szczęście ratuję ją przystojniak, którego miała już okazję spotkać. Młoda dziewczyna znalazła się na czerwonej gondoli i zanim się spostrzegła odbyła podróż o kilka wieków wstecz.
„Magiczną gondolę” polecała mi niezliczona ilość osób. Każdy zachwycał się tą książką, a wręcz ją wychwalał. Nie ukrywam faktu, że po tych wszystkich komplementach skierowanych do autorki wymagałam o wiele więcej niż zazwyczaj. Jednak czy otrzymałam to czego pragnęłam? Czytajcie dalej.
Główną bohaterką jest Anna, zwykła nastolatka, której jedynymi problemami jest brak połączeniu z internetem, a także taki przedmiot jak matematyka [o zgrozo!]. Jednak jak dziewczyna może poradzić sobie w średniowiecznej Wenecji, gdzie internetu nawet nie wynaleziono? Na jej miejscu wiele osób zwyczajnie by się poddało, jednak nie Anna. Po przebudzeniu i odkryciu, że XXI wiek jeszcze nie nadszedł, nastolatka została wysłana do domu pewnej zielarki, gdzie miała pracować, a za to otrzymywała jako takie pożywienie i dach nad głową. Okazuje się, że jedyną osobą, która może zaprowadzić ją z powrotem do rodziców, jest Sebastiano – tajemniczy wybawiciel. Niestety powrót nie jest taką prostą sprawą. Anna ma do wykonania zadanie. Czeka ją wielkie niebezpieczeństwo. Z czasem dziewczyna zaczyna darzyć Sebastiano niezwykłym uczuciem, tylko czy on je kiedykolwiek odwzajemni?
„Podniósł głowę i rzucił publiczności krótkie, ale dumne spojrzenie. Jego wzrok napotkał mój i ponownie wstrzymałam oddech. Oczy miał tak niewiarygodnie błękitne, że gdyby człowiek się nie pilnował, utonąłby w nich na zawsze.”
Pomysł autorki na fabułę jest naprawdę niesamowity i oryginalny. Dawno nie spotkałam się z tak czarującą historią, jaką można znaleźć w „Magicznej gondoli”. Autorka tak wciągnęła mnie do świata Anny, że czasem wręcz nie mogłam odciągnąć się od książki. Chęć uzyskania informacji na temat przyszłości bohaterów, pochłonęła mnie bez reszty. Autorka zaskakiwała nas zwrotami akcji, okazuje się, że w tej książce może zdarzyć się wszystko.
Język jakim posługuje się Eva Voller jest bardzo prosty i potoczny, na pewno nie sprawi nikomu problemów. Niestety „Magiczna gondola” to nie tylko plusy, znalazły się w niej elementy, które nie pozwoliły mi na wystawienie oceny „9”, a z początku miałam taki zamiar.
Po pierwsze wątek romantyczny, który pojawił się tak jakby z niczego. Sebastiano i Anna nie darzyli siebie pozytywnym uczuciem, można powiedzieć, że nawet irytowali się nawzajem. A tu nagle „bum!” i czytelnik zadaje sobie pytanie „jak to?”. Kolejnym jest zakończenie. Liczyłam na coś większego, jakieś wielkie wydarzenie, które wstrząśnie mną i pozostawi w oszołomieniu. Jednak Eva Voller z delikatnością zakończyła przygodę z „Magiczną gondolą” i to w taki sposób, że pozostawia ono pustkę. Tak jakby historia trwała dalej, a my nie mamy do niej dostępu.
„Magiczna gondola” to książka, po którą warto sięgnąć. Nie jest ona skierowana tylko i wyłącznie do młodzieży, ponieważ starszemu czytelnikowi, pragnącemu trochę magii książka powinna się spodobać. Jak dla mnie Eva Voller stworzyła niesamowitą historię i z niecierpliwością będę wyczekiwać jej kontynuacji.
Ocena: 8/10