Małe miasteczka rzucają urok, szczególnie na ludzi z dużych miast, nawet gdy wcale nie należą one do metropolii. Czar spokoju, braku pośpiechu na jednych działa krócej, na innych dłużej, a są i tacy, którzy pozostają pod jego wpływem na zawsze. Co może urzekać poza oczywiście "wolniejszym" tempem życia? Przede wszystkim ludzie, ich gościnność, pomocna dłoń, występują też i ciut mniej pożądane cechy - podział na swoich i obcych oraz ciekawość, najczęściej odczuwana jako nadmierna. Tak już bywa, że w beczce miodu znajdzie się łyżka dziegciu, lecz dla tych pozostających pod urokiem miejsca i ich mieszkańców z dnia na dzień staje się coraz mniejsza, traktowana jako dobrodziejstwo inwentarza.
Malownicze, jak wskazuje sama nazwa jest właśnie takim urokliwym miasteczkiem, może i podobnym do innych, lecz dla jego mieszkańców jest jedynym w swoim rodzaju. Starsi i młodsi stażem zamieszkania tworzą barwną składankę, w której jak w soczewce skupiają się zalety i przywary ludzkie,jedno jest pewne nic nie umknie czujnemu oku obserwatorów, a plotka może doprowadzić do eksmisji ... Maja doskonale zna swoich sąsiadów, tych bliższych i dalszych, i jak to bywa w kontaktach takich są bardziej i mniej przyjemne chwile. Nawet kilka z tej drugiej kategorii ma za sobą, jednak wsparcie rodzinno - przyjacielskie jest nieocenione, szczególnie gdy ma się rozwinięty, wielu twierdzi, iż za bardzo, instynkt opiekuńczy vel instynkt samozachowawczy w znikomej ilości. Wystarczy jedna wyprawa na sobotni targ, starcie z miejscową parą plotkarzy i wysłuchanie pewnej eksmitowanego gościa by i tak dość ciekawa ścieżka życiowa zmieniła się w jazdę na kolejce górskiej i to bez przysłowiowej trzymanki. Animozje narodowościowe nie są niczym niezwykłym, lecz gdy trzeba je wyjaśniać osobiście sprawa wygląda całkiem inaczej, szczególnie gdy poczucie sprawiedliwości nie pozwala pozostawić sprawy swojemu biegowi. Nuda nie grozi mieszkańcom Malowniczego, a szczególnie Mai i jej najbliższemu otoczeniu, wprost przeciwnie, Niemka o swojsko brzmiącym imieniu Malwina wprowadza jeszcze więcej ożywienia w i tak ciekawym miejscu. Tajemnica, i to nie jedna, zdaje się podążać za nowo przybyłą, inne sekrety także dają o sobie znać, a nie można zapomnieć o wrodzonej i nabytej ciekawości Malowniczan, o której już nieraz niejeden przekonał się na własnej skórze. Ukryć coś w małym miasteczku nie sposób, można co najwyżej odroczyć w czasie odkrycie, a w międzyczasie starać się przeżyć kolejny dzień pełen niespodzianek, na przykład pod postacią nowego gościa, który wcale nie wygląda na zgrzybiałego staruszka, jakiego zapowiadano ...
Powrót do miejsc gdzie spędziło się miłe chwile bywa nie zawsze dobrym pomysłem, chociaż gdzieś z tyłu głowy plącze się pytanie jak będzie tym razem? Czy i tym razem będzie równie ciekawie? "Wino z Malwiną" było właśnie taką wizytą w Malowniczym, miejscu poznanym dzięki lekturze "Okna z widokiem". To co znane okazało się mieć w zanadrzu kilka nowych zagadek, równie intrygujących co w pierwszej części. Nawet bez tytułowego trunku czytanie jest więcej niż miłym spędzeniem czasu. Po pierwsze atmosfera, taka jaka w czasie spotkania z najlepszymi przyjaciółkami czyli pełna humoru, po drugie nietuzinkowi bohaterowie, którzy swoimi zaskakującymi niespodziankami intrygują, no i po trzecie fabuła - wydająca się na pozór lekka, lecz dotykająca trudniejszych spraw. Małe miasteczka są pełne sekretów i tajemnic, nuda w nich grozi, a ich mieszkańcy tworzą jedyną w swoim rodzaju mieszankę charakterów. Magdalena Kordel wspaniale oddała klimat jaki spodziewamy się właśnie po takich miejscach, ale i "doprawiła" świetnym poczuciem humoru oraz ciekawymi postaciami. Przy winie, ale i bez niego historia Malowniczego skrzy żartem i wieloma bon motami, jednak przede wszystkim to wspaniała opowieść o rodzinno- przyjacielskich więzach, marzeniach i codziennym, chociaż niezwyczajnym życiu. Kolejne spotkanie z Malowniczym zapowiada się równie ciekawie.