"Powołanie" to drugi tom serii P. C. Cast zatytułowanej "Partholon". Lektura pierwszej części przyniosła mi wiele przeżyć, wrażeń oraz przyjemności, czy to samo, a przynajmniej w równym stopniu dała mi druga część? Miło jest się spotkać z dawnymi przyjaciółmi i bohaterami, jednak ta książka to nie to samo, bo jest o wiele, wiele lepsza. Swoją lekturę rozpoczynamy od krótkiego prologu, który przypomina nam zdarzenia sprzed stu lat oraz zapowiada nowe. Podczas tych pierwszych stron autorka bardzo często podkreśla słowa przepowiedni, czyli "Krew umierającej Bogini ocali lud twój". Cóż, warto na początek przypomnieć, że główna bohaterka nie przesądziła swojego losu w pierwszym tomie, mało jednak brakowało, to mimo wszystko jeszcze nie koniec. Jak mówi nam już prolog wojna sprzed stuleci wcale się nie skończyła, a poświęcenie Elphame dla niektórych zbyt wiele nie znaczyło. Na okładce co prawda widzimy dziewczynę, ale nie jest powiedziane, że to Elphame, kto więc to taki? Można mieć na ten temat różne spekulacje, tak samo jak na temat pierwszego tomu. Na okładce pierwszej części widzieliśmy również dziewczynę, której towarzyszyły niebieskie kwiaty, liście. Można twierdzić, że to główna bohaterka, jednak uparci na przykład tacy jak ja mogą sądzić już inaczej.. Moim zdaniem okładka pierwszej części pokazuje osobę, która zginęła, a była bardzo oddana i bliska zarówno otoczeniu powieści, jak i czytelnikowi. Śmiem twierdzić, że na okładce jest uzdrowicielka Brenna, którą bardzo, ale to bardzo polubiłam. Wiem, że rzadko się zdarza, że graficy książek czytają je, najczęściej okładki mają mało wspólnego z treścią, co jest ostatnio bardzo popularne. Tutaj jednak uważam, że twórca obrazka z okładki postarał się i tak właśnie uhonorował tą przemiłą osóbkę. Czy mam rację? Nie wiem, to się okaże jak przeczytacie drugą części i sami dojdziecie do różnych przemyśleń. Moje osądy na temat okładki jednak nie zmienią zawartości książki, która jest nieco inna niż pierwsza część. Po przypominającym co nieco prologu, czas na pierwszy rozdział. Autorka przyspieszyła już na początku tempo akcji, bo jak się okazuje już teraz zaczyna się coś dziać, coś mrocznego i nieco niepokojącego, co sprawiło, że przeszły mnie małe ciarki po plecach. Zdradzę wam pomniejszym co to było, aby nieco pobudzić waszą ciekawość i nie zostawić was z niczym. Otóż, tym co tak troszkę przeraża są czerwone oczy w ciemnościach, spragnione krwi . Wróćmy na chwilę do początku. Pierwszy rozdział rozpoczyna się od spotkania Elphame z Brighid. Główna bohaterka martwi się o brata, który jak przypomnę wyruszył w samotną podróż. Smutek budzi głębszy smutek, a bolesne wspomnienia, jeszcze bardziej bolesne, jedno napędza drugie, więc przy wspomnieniu o wojowniku, nie trudno autorce pewnie było wspomnieć i o jego ukochanej. Zaletą tej książki jest fakt, że drugi tom pokazał się niedługo po pierwszym, więc w zasadzie wspomnienia sprzed kilku tygodni głównych bohaterów powieści są nam bliskie. To właśnie już od pierwszego rozdziału rozpoczyna się cały ten bałagan, kiedym to Brighid postanawia wyruszyć po Cuchulainna, aby towarzyszyć mu w drodze powrotnej z ziem uskrzydlonych pół-ludzi. No, dalszą część już znacie. Dziwne znaki, które przyjaciółkę Elphame popchnęły do niebezpieczeństwa i tych krwawych oczu, na widok których pewnie większość z nas w tym i ja uciekłaby tam gdzie pieprz rośnie. P.C Cast w "Powołaniu" poszła w zupełnie innym kierunku stawiając Brighid, Cuchulainna i Fomorian na pierwszym planie. Oczywiście w książce czekają na nas również postacie pierwszoplanowe poprzedniej części, czyli Elphame i Lochlan, jednak dopiero potem i jak się okazuje to nie oni będą tym razem najważniejsi. Ostatnimi czasy można spotkać się z takimi posunięciami autorów, czyli, że postacie drugoplanowe stają się pierwszymi to nic nowego, a coś naprawdę rezolutnego i ciekawego, wkładającego nową świeżość do książki. W "Powołaniu" mamy okazję dowiedzieć się więcej o samych centaurach, o tęsknocie Cuchulato do Brenny oraz Famorianach, co mniej więcej pokaże nam, że pozory często mylą. Czy jednak na okładce jest Brighid? Czy ktoś inny? Ja już wiem i niestety nie podzielę się z wami tą małą tajemnicą. Mogę was tylko zapewnić, że książka ma ich wiele, bo głównym pytaniem, które nasuwa się już na początku książki jest "Kto jest zagrożeniem dla Partholon skoro przepowiednia się już dopełniła?". Bo jeżeli normalnie wszystko powinno być w zamiarach pokojowych, to po co autorka tak naprawdę w prologu tak często podkreślała słowa przepowiedni. No i najważniejsze. Do kogo należały wspomniane czerwone oczy patrzące na Brighid? Musicie przyznać, że są to ciekawe zagadnienia i na pewno wielu z was będzie chciało znać na nie odpowiedź. Mnie bardzo ciągnęło do poznania odpowiedzi na wszystkie nużące mnie ciekawostki, więc pochłonęłam książkę w pół dnia i noc. Jeżeli chodzi o grubość, bo pewnie pojawi się teraz takie pytanie, to książka jest grubsza o kilka rozdziałów od swojej poprzedniczki, jednak pióro P. C. Cast nie zmieniło się i nadal jest łatwe, ciekawe i szybkie w czytaniu, co umila jedynie lekturę.