Każdemu, kto lubi mity, legendy, czy inne tego typu "opowieści różnej treści" - książka ta z pewnością przypadnie do gustu. A i pozostali, potencjalni Czytelnicy - nie powinni być po zapoznaniu się z tą lekturą zbytnio rozczarowani...
Dawno miniony i zapomniany już świat Indian z terenów dzisiejszego Peru, w pełnej niesamowitych przypowieści formie. Ich wierzenia i zwyczaje, zanim zbrojni przybysze z Europy nie wprowadzili własnych reguł...
Codzienność, ale i "ichnia" historia świata. Religijne rytuały, bogowie oraz demony, którym trzeba oddawać cześć. Pierwszym w podzięce, drugim ze strachu...
Sporo opowieści, przedstawiających "dawne, dobre czasy"...
Choćby o pięknej, lecz nieprzystępnej kobiecie, która podstępem (bez seksu) została zapłodniona. Po urodzeniu dziecka wezwała okolicznych mężczyzn, jednak żaden nie przyznawał się do ojcostwa. Puściła więc maleństwo, by ono samo odszukało ojca. Okazał się nim najnędzniejszy wyglądem z obecnych. Zawstydzona kobieta zaczęła uciekać z potomkiem jak najdalej od miejsca swej hańby. Potężny Viracocha (bo to on spowodował ów "zamęt") zrzucił "maskę", przybrał okazałą postać, i wytrwale podążał jej śladem. Napotkane zwierzęta, zależnie od informacji, jakich mu udzielały o "uciekinierce" (jest daleko lub blisko) - sytuował w świecie na odpowiednich "warunkach funkcjonowania". Atrakcyjnych (np.puma) bądź mniej (ptactwo jako obiekt łowów)...
Jest też "nawiązanie" do biblijnego potopu. Otóż samiec lamy, wiedziawszy o nadchodzacej zagładzie, poprowadził nieświadomego niczego swego właściciela na najwyższy, okoliczny szczyt. To ich uratowało, bo pobliskie morze rozlało swe wody na całą okolicę, zatapiając wszystko, co żywe...
Mamy także gniew potężnego Syna Słońca. Pariacaca w przebraniu nędzarza odwiedził bowiem pewne miasteczko przygotowujące się do jakiegoś (ważnego) święta. Ludzie hucznie się bawili i pili już na umór, nikt na niego nie zwracał uwagi. Prócz pewnej kobiety, która z litości napoiła przybysza piwem. Została przez niego w nagrodę ostrzeżona, by zabrać dzieci i dobytek, bo wkrótce okolicę nawiedzi katastrofa. Po kilku dniach obfite opady i potężne wiatry spustoszyły miejscowe tereny, a wielka powódź "zaniosła" wszystko napotkane na drodze do morza. Nikt nie przeżył, oprócz owej kobiety, która okazało współczucie samotnemu wędrowcowi...
Barwny świat, którego już nie ma. Z odwiecznym przesłaniem, że zawsze warto być uważnym. I raczej dobrym/przyjaznym dla "wszelkich maluczkich". Bo nigdy nie wiadomo, czy to nie jakaś potężna istota w (niewinnym) kamuflażu...