Powieść zagadka, pełna realnych odniesień przeplatanych z elementami fantastyki na temat wojny w Donbasie.
Miasto Z, gdzie toczy się akcja, znajduje się w bliżej nieokreślonym miejscu, ale na pewno na ziemiach Donbasu w Ukrainie. Miasto, które żyje w centrum wojny, otoczone jest rosyjskimi z jednej i ukraińskimi wojskami z drugiej strony. Miasto, którego mieszkańcy są również podzieleni, którzy już tracą orientację poprzez wszechobecną propagandę, co się naprawdę dzieje, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem.
Właśnie ta frustracja, zwątpienie, utrata nadziei i obojętność są tu bardzo uwidocznione. Podczas tej jakże głupiej i bezsensownej wojny giną ludzie, sąsiedzi walczący przeciw sobie, choć żyjący w jednej wspólnocie tak długo.
Pewnym centrum wydarzeń staje się łaźnia miejska, gdzie pracują dwaj poczciwi staruszkowie i jedna umysłowo chora dziewczynka, która, koniec końców, w tym całym bałaganie i wobec tej całej tragedii zachowuje zdrowy rozsądek.
Warto podkreślić, że w książce pojawia się motyw groteski, fantastyki i wielość symboli. Na przykład akcja pierwszego rozdziału opisuje zwykłe codzienne wydarzenia podczas okupacji, kiedy nagle pojawia się stonka, tj. separatyści prorosyjscy, którzy dokonują masakry na rynku. Jednakże sytuacja ta opisana jest językiem fantastyki, z wieloma odniesieniami, co pozwala uniknąć ukazania w realistyczny sposób pełni okrucieństwa tego zdarzenia.
Powieść podzielona jest na wiele rozdziałów i przedstawia wiele punktów widzenia, wielu bohaterów i ich przeżycia, które czasami przyprawiają o gęsią skórkę.
Nasi bohaterowie szukają rozwiązania tej patowej sytuacji, w której się znaleźli. W książce pojawia się wiele pytań o tożsamość, wolność i poczucie własnej godności, ale nie są to wzniosłe pytania, tylko rozmowy toczone przez zwykłych obywateli w piwnicach, czy w ruinach swoich domów.
Książka opatrzona jest w słownik, który uważam za bardzo przydatny do wyjaśnienia wielu skrótów i symboli, które dla nas mogą nie być nie tak łatwe do zrozumienia ( jak ww. Stonka, czekolada, ukropy, gruz 200) oraz krótkich biografii wielu działaczy ukraińskich i rosyjskich.
Dodam, że sam autor musiał wyjechać z Donbasu w 2014 kiedy rozpoczęła się wojna. Może i właśnie dlatego powieść przepełniona jest aluzjami i symbolami, wówczas sytuacja była inna, ale jednak podobna do tego co widzimy dzisiaj.
Polecam, książkę dodaję do # wyzwanie ukraińskie.