W pierwszej części cyklu „Syrenki z Koralowego Zakątka” Joanna Jagiełło zasygnalizowała pewien problem, który był zapowiedzią kontynuacji przygód syrenek. We wróżbie babci Ondiny perły pokazały symbol niewoli, kiedy padło pytanie o los babci Cirii i dziadka Amira. Przypadek? Brednie? A może faktycznie są oni w niebezpieczeństwie? Syrenki będą miały okazję przekonać się. Wybierają się na wakacje do Perlistej Zatoki, gdzie już tylko „rzut beretem” do miejsca, w którym ostatnio widziano babcię i dziadka.
„Wielka podróż” czyli drugi tom cyklu „Syrenki z Koralowego Zakątka” ma charakter przygodowo-miłosny. Dzielna Błękitka i jej brat Bubu szukają wskazówek, które mają pomóc w odnalezieniu babci i dziadka, a także opracowują plan ich uratowania. Będą musieli zmierzyć się z mrocznym tyranem, a „sprawcą” całego zamieszania będzie zauroczenie.
Jeżeli miałabym porównać „Wielkie marzenia” i „Wielką podróż” to akcja drugiego tomu jest zdecydowanie bardziej dynamiczna i niebezpieczna. Powieść delikatnie zahacza o dziecięcy kryminał, bo bohaterowie muszą rozwikłać zagadkę zaginięcia bliskich. Samo zakończenie średnio mi się podoba. Abstrahując od miłości damsko-męskiej, która chyba jeszcze nie jest aż tak pasjonująca dla docelowej grupy czytelników, przyczepię się, że autorka nie wykorzystała potencjału antagonisty. Trochę zostawiła go samemu sobie, nie pozwoliła mu przejść metamorfozy, nie wyciągnęła wniosków z jego postępowania. Zamyka temat dialogiem między siostrami i słowami jednej z nich: „Nie uratujesz całego świata, sama słyszałaś. Mogłabyś pomóc Wadimirowi tylko wtedy, gdyby on sam chciał się zmienić”[1] Święta prawda. Jednak oczekiwałam jakiegoś pomysłowego zamknięcia głównego wątku książki.
Jak już się czepiam dodam jeszcze, że – w moim odczuciu – jest w tych książkach za dużo bohaterów. Rodzina syrenek to rodzice, 3 siostry i brat. Dochodzi do tego czwórka dziadków i dalszoplanowe postacie. Nie wszyscy są istotni dla fabuły. Chociażby taki Amando – sympatia Liwii, która była główną bohaterką pierwszego tomu. Po co jest ta postać? Nie mam pojęcia.
Podczas czytania pierwszego tomu byłam trochę zagubiona w wodnym świecie wykreowanym przez Joannę Jagiełło. Tym razem było dużo lepiej, chociaż autorce zdarzało się „zagiąć” mnie jakąś dziwną nazwą. Cóż, człowiek uczy się przez całe życie.
Jak wiecie, nie jestem wielką fanką miłosnych wątków i zauważyłam, że mojej córki też one nie zainteresowały. Pierwszy tom „Syrenek z Koralowego Zakątka” wysłuchała z ogromną ciekawością, w przypadku kontynuacji czegoś jej zabrakło. Coś sprawiło, że ciężko było jej śledzić akcję.
[1] Joanna Jagiełło, „Wielka podróż”, wyd. Świetlik, Białystok 2023, s. 123.