Ostatnio chętnie sięgam po książki polskich pisarzy, bo bliższe memu sercu są polskie realia, łatwiej mi się w nich odnaleźć, a polskie imiona łatwiej zapadają w pamięć. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że polscy autorzy w większości piszą tak samo dobrze, jeśli nie lepiej od zagranicznych. Po kolejnej rodzimej książce, stwierdzam, że na szczęście wydawcy nie rezygnują z wydawania polskich autorów i nie przestawiają się na pewniejsze tłumaczenia zagranicznych gwiazd świata literatury. Na szczęście, bo jakże inaczej dane by mi było przeczytać powieść „ Głód miłości „.
Nie czytałam dotychczas innych książek Pani Natalii, ale dałam tej powieści kredyt zaufania i nie żałuję. Tytuł sugeruje słodką historię o miłości, których ostatnio przesyt, ale zawartość książki nie ma nic wspólnego z ckliwymi historiami. Natalia Nowak – Lewandowska zaskoczyła mnie poruszając bardzo trudny temat. Bohaterka powieści Marta cierpi na chorobę zaburzenia osobowości z pogranicza. Przyznam szczerze, że dotychczas nie zetknęłam się z pojęciem bordeline i nie miałam zielonego pojęcia, czego dotyczy. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że istnieje takie schorzenie.
Dla mnie historia jest niesamowita, świetnie skonstruowana. Początkowo nic nie zapowiadało, co otrzymam w dalszej części powieści, bo z pozoru zaczyna się banalnie. Dawid, główny bohater twardy i skuteczny adwokat. Bezwzględny i uparty, niepozwalający sobie ani innym na żadne kompromisy. Wymaga perfekcji i doskonałości, prowadzi ustabilizowane i jak sądzi szczęśliwe życie, w którym praca jest najważniejsza. Tak jest do dnia, gdy jadąc do jedynych przyjaciół, jakich ma, potrąca dziewczynę. Od tego momentu, trafiony strzałą amora, zachowuje się wbrew wypracowanym przez siebie regułom, zapominając całkowicie o jakiejkolwiek logice. Natomiast Marta zachowuje się irracjonalnie jest dziwna i humorzasta. Funduje Dawidowi huśtawkę nastrojów, wprowadza dziwną aurę niedopowiedzenia, która udziela się również czytelnikowi. Raz traktuje go z przyjacielską życzliwością, innym razem zupełnie go ignoruje. Stanowi to dla Dawida zagadkę, a jego ambicja powoduje, że pogłębienie relacji z Martą traktuje jak kolejne wyzwanie. Uczucie, wzajemna fascynacja coraz więcej tajemnic i sekretów, sprawiły, że nie dostrzegł emocjonalnego zaangażowania, a gdy to sobie uświadamia, na odwrót już jest za późno. Chwilami zastanawiałam się, które z bohaterów jest bardziej zaburzone. Marta, u której zdiagnozowano chorobę, czy Dawid teoretycznie zdrowy, który myśli, analizuje, podejmuje decyzje i za chwilę je zmienia. To, co dzieje się pomiędzy bohaterami, ich wzajemne relacje, to istne tsunami uczuć i emocji. Nie ma tu sztuczności, wszystko dopracowane w najmniejszym szczególe. Autorka potrafi przekonująco pisać o mało znanej chorobie i pokusiła się o analizę trudnego emocjonalnie tematu, który moim zdaniem został w książce rzetelnie przekazany. Kreacja psychologiczna Marty, której chwiejność emocjonalna jest codziennością, a przeskoki od poczucia euforycznego szczęścia do wielkiego smutku i agresji, zdarzają się w przeciągu kilku chwil, została niezwykle dogłębnie przedstawiona.
„ Głód miłości „ to wielowymiarową opowieść o sile uczucia, skomplikowanych relacjach pomiędzy bohaterami. Autorce udało się stworzyć niebanalną fabularnie książkę sprawnie wpleść w powieść obyczajową wątek nietypowej choroby. Odtąd zupełnie inaczej spojrzę na chwilowe odchylenia od normalności spotykanych osób.
„Ech, co to za życie, które jednemu daje wszystko, a innemu rzuca namiastkę szczęścia, żeby za chwilę uderzyć w niego z całą, okrutną siłą.”