Dziewczyna w niebieskim płaszczu recenzja

 Jest to historia dziewiętnastoletniej Hanneke, która w ciągu dnia jest recepcjonistką w zakładzie pogrzebowym. Natomiast po pracy dostarcza towary z czarnego rynku dla klientów i opłakuje chłopaka, który zginął na wojnie. Hanneke mieszka z rodzicami w Amsterdamie w Holandii (jako jedyna utrzymuje całą rodzinę). Pewnego dnia dostaje zlecenie od jednej z klientek - pani Janssen, aby odnalazła Mirjam. Dziewczyna jest żydowskiego pochodzenia, ma 15 lat i znika z sekretnego pokoju w domu starszej pani. Hanneke zgadza się ją odnaleźć, przez co wplatuje się w tajemnice, ruch oporu i kłamstwa. Ale ma mało czasu, bo Mirjam może w każdej chwili dopaść Gestapo. Czy uda jej się to ? Tego musicie się dowiedzieć sami. 
💣💣💣 
Sięgnęłam po książkę z dwóch powodów: 1. akcja dzieje się w czasie II wojny światowej (mój ulubiony czas w historycznych książkach) oraz 2. słyszałam o niej wiele dobrych opinii i postanowiłam ją przeczytać. O i jeszcze polecała ją autorka mojego ulubionego "Słownika". Przyznam szczerze, że fabuła była ciekawa i w dodatku ma szokujące zakończenie (serio nie spodziewałam się takiego 😱). Ogólnie jest to książka, która łączy: utratę bliskiej osoby, pierwsze miłości, nadzieję i jednocześnie pokazuje oblicze wojny. Wiem jedno, za jakiś czas znowu ją przeczytam i z czystym sercem mogę wam ją polecić