Rose Linwood po śmierci dziadka zajmuje się prowadzeniem farmy, a głównie uprawą bawełny. Kraj w tym czasie ogarnia kryzys powodujący spadek cen produktów rolnych, w tym bawełny, co przekłada się na problemy finansowe farmerów i trudności z utrzymaniem gospodarstw. Siostry Rose opuściły już dom rodzinny, usamodzielniły się, założyły rodziny i nie są zainteresowane pracą w gospodarstwie. Jednak Rose jest bardzo twarda i niezależna i podejmuje się wyzwania, tym bardziej, że zależy jej na spełnieniu ostatniej woli ukochanego dziadka. Życie przynosi codzienne problemy z utrzymaniem farmy, brakiem rąk do pomocy, a także wysokimi kosztami utrzymania.
Ale nie jest sama. Do pomocy rwie się przyjaciel Celeb Wieland. Od lat podkochujący się w Rose, gotów dla niej przenosić góry i zdobywać szczyty. Czy jednak Rose oczekuje od kogokolwiek pomocy, a tym bardziej od niego? Pewnego dnia, pod wpływem chwili, Celeb oświadcza się Rose. Czy przyjmie jego oświadczyny? Niestety, nie może być zawsze tak różowo jakbyśmy sobie marzyli. Odmawia przyjacielowi, a dla zasady daje mu ostrą reprymendę. Czy urazi dumę Celeba? Czy on się podda w dążeniu do zdobycie serca Rose? Każdy ma swój graniczny punkt wytrzymałości, a gdzie jest on u Celeba?
„Przyszedł jej na myśl ulubiony cytat dziadka z Biblii: ”Lepiej jest dwom niż jednemu, gdyż mają dobry zysk ze swej pracy. Bo gdy upadną, jeden podniesie drugiego. Lecz samotnemu biada, gdy upadnie, a nie ma drugiego, który by go podniósł … powróz potrójny niełatwo się zerwie”. Wyjaśnił jej, że potrójny powróz odnosi się do Boga. Tak, dobrze było dzielić drogę życia z towarzyszem podróży, ale kiedy łączyli swoje życie z Bogiem, ich siła znacznie wzrastała”.
Autorka wspaniale kreuje postacie głównych bohaterów, serwuje nam całą masę „charakterów”. Zaczynając od pięknej, ale niesamowicie upartej, czasami złośliwej i zawsze stawiającej na swoim, rudowłosej Rose, poprzez jej realizujące się zawodowo i będące w udanych związkach siostry, kończąc na Celebie, młodym, przystojnym cieśli, walczącym o serce Rose, nie poddającym się i ignorującym wszelkie złośliwości Rose. Od pierwszych stron zaprzyjaźniamy się z nimi, trzymamy za nich kciuki i kibicujemy, abym im los sprzyjał. Tak sielsko i miło czujemy się w ich towarzystwie, że aż nie chce się ich opuszczać, miałoby się życzenia, aby ta powieść trwała w nieskończone.
Pośród róż Myry Johnson to niesamowicie ciepła i kojąca serca powieść o dążeniu do realizacji marzeń, przy bacznym wsparciu i opiece Najwyższego, który nieustannie czuwa i wspiera w podejmowaniu trudnych i życiowych decyzji; o cierpliwym i wytrwałym pokonywaniu przeciwności losu na krętej drodze prowadzącej ku miłości. Obserwując bacznie bohaterów uczymy się od nich odwagi, waleczności, ale również cierpliwości i wytrwałości w realizacji zamierzeń. Powieść uzmysławia nam, że trzeba być otwartym na drugiego człowieka, wrażliwym na zło, pomagać w trudnych chwilach, mając na uwadze to, że sami nie wiemy, czy kiedyś nie będziemy potrzebować pomocy innych. Warto wyciągnąć do drugiej osoby pomocną dłoń, taki gest zawsze do nas wróci i to z nawiązką.
„Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem”.
Powieść czyta się z wielką przyjemnością, delektowanie się przygodami bohaterów przyprawia o bicie serca, któremu towarzyszą wypieki na twarzy. Nie często dostaje się tak czytelne wskazówki moralne w tak sympatycznej i miłej formie.
Pośród róż to jedna z tych książek które pozwolą zatopić się w treści, odetchnąć od codziennej gonitwy i odpocząć. Książka zrobiła na mnie gigantyczne wrażenie i nie zapomnę jej na bardzo długo.
Polecam na jesienne wieczory, w jednej ręce Pośród róż, a w drugiej duży kubek rozgrzewającej herbaty imbirowej.