Elle i Luke są przyjaciółmi od dwóch lat i chcą aby ich relacja się na tym kończyła. Chodzą razem do tego samego college’u, spędzają ze sobą dużo czasu. Mają zgraną paczkę do której należą również Tate, Emery, Mason, Jenny, Dylan, Trevor, Mackenzie. Są jak rodzina, której Elle bardzo brakuję. Ma nadzieję, że pewnego pięknego dnia jej mama wreszcie ją zaakceptuję taką jaka jest. Jednak jej mama ma bardzo złe zdanie o swojej córce i nie patrzy na nią przychylnym okiem co bardzo boli Elle. Nikt z jej grona nie wie jaka jest sytuacja u niej w domu, o tym, że mama ją wyrzuciła z domu i nie utrzymuję kontaktu już z rodzicami. Niestety nie tylko ona ma sekret.
Luke co roku w rocznicę śmierci swojej mamy upija się do nieprzytomności i próbuje zapomnieć, o tym co się wydarzyło tamtego dnia. Obwinia się, że gdyby wtedy inaczej się zachował i nie był tak bardzo porywczy dalej jego rodzina byłaby w komplecie, szczęśliwa. „Jak to? To była moja wina. Gdybym wtedy nic nie powiedział, gdybym po prostu się zamknął…”. Jego ciocia DeeDee radzi mu aby w końcu pozwolił im odejść i pogodził się z tym. Za jej radą odwiedza grób rodziców i powoli, krok za krokiem podnosi się z dramatycznych wydarzeń.
Elle i Luka coraz więcej łączy. Robią rzeczy, których w przyjaźni się nie robi. Ale mówią do siebie, że to się nie będzie liczyć. Jednak granica pomiędzy przyjaźnią, a czymś więcej coraz bardziej się zaciera. Z jednej strony chcą być tylko przyjaciółmi i nie wyobrażają sobie, życia bez siebie. Z drugiej natomiast widzą, że na przyjaźni się nie skończy ale boją się zrobić krok na przód, aby wszystkiego nie stracić.
„First last kiss” jest to druga część serii napisana piórem Bianci Iosivoni. W pierwszej części poznajemy losy Emmy i Dylana. Jest to główny wątek książki lecz w tle możemy poznać też losy naszych bohaterów Luka i Elle. Nic nie zapowiadało, że w kolejnej części autorka zapoda czytelnikom taki zwrot akcji.
Pierwszym co przyciągnęło moją uwagę do książki to oczywiście piękna okładka i dobrze zapowiadająca się historia dwójki ludzi. Uwielbiam takie opowiadania z wątkiem miłosnym. Co do okładki wydawnictwo Jaguar zawsze nie zawodzi i tworzy coś cudownego. Coś co jest za razem piękne i minimalistyczne. Nie za dużo szczegółów, barw i zbędnych napisów.
Książkę przeczytałam jednym tchem. Nie mogłam się od niej oderwać. Chciałam od razu wiedzieć jak ta historia się zakończy. Czy bohaterowie będą razem, czy jednak Elle za sprawą intryg swojej mamy wybierze przyjaciela rodzinny, z którym zna się od zawsze jednak ich losy zostały za jedną sprawą rozdzielone. Po przeczytaniu 416 stron nie zawiodłam się ani trochę. Dostałam tego czego oczekiwałam i nie mogę się doczekać kolejnej części ponieważ mam nadzieję, że poznamy tam dalsze losy bohaterów nawet gdyby to nie był główny wątek książki.
Autorka bardzo mnie zaskoczyła ponieważ bardzo podoba mi się jej warsztat pisania. Rozdziały nie były za długie, zdania nie były pisane od niechcenia i język był bardzo przyjemny w odbiorze. Dzięki temu ani sekundy nie nudziłam się przy czytaniu. Nie miałam ochoty rzucić książki w kąt i o niej zapomnieć. Przeciwnie robiłam wszystko tylko, aby znaleźć jak najwięcej czasu na czytanie.
Może takie książki są już trochę przewidywalne ale i tak przyjemnie się ją czytało i polecam ją Wam z całego serca. Warto ją przeczytać pierwszą jak i drugą część i czekać na kolejne dwie. Ja już bym chciała mieć w swoich rękach „First last night”.