„Przepustka do męskości” to dosyć ciekawa książka, ale bardziej ze względu na piękne przedstawienie polskiego grajdołka, niż na kreacje bohaterów. Co przez to rozumiem? Autor w świetny sposób, bardzo przekonywujący, kreśli obraz wrocławskiego „świata” – jego polską sielskość, co rusz naruszaną przez mniej lub bardziej amoralne zachowania jego mieszkańców. Bo w książce Pawła Pollaka nie ma ludzi dobrych – każdy ma swoje wady, pragnie zaistnieć, myśli przede wszystkim o swoim własnym dobru. Niby to nic złego, ale zagłębiając się w lekturę, łatwo zauważyć, iż zamierzeniem Autora było naznaczenie naszych dwuznacznych postaw, oraz – przynajmniej trochę – wyśmianie naszych postaw. I sądzę, że to najmocniejsza strona tej pozycji.
Książkę czyta się szybko, choć momentami, które dotyczą wewnętrznych rozterek bohaterów pierwszo i drugoplanowych można się znudzić. Niemniej człowiek uświadamia sobie, że tak właśnie muszą wyglądać nasze wewnętrzne rozmowy z samym sobą. I to bardzo oczyszczające doświadczenie.
Bardzo spodobało mi się również to, że Autor kreśli obraz Polaków, tutaj Wrocławian, którzy nie zawsze kierują się rozsądkiem. I coś w tym jest. Rozmyślania komisarza Przygodnego o jego dużo młodszej partnerce w momentach, gdy powinien zająć się pracą nad szukaniem seryjnego mordercy, trochę śmieszy, rozczula, ale i daje wyraz takiej zwyczajności człowieka, który niezależnie od sytuacji, zawsze na pierwszym miejscu stawia swoje własne sprawy. I nie mam tego za złe głównemu bohaterowi, tacy już jesteśmy.
Warto zwrócić uwagę, że nasz główny bohater – komisarz Przygodny – nie błyszczy intelektem, jest raczej rutyniarzem, który z niejednego pieca chleb jadł. Fakt, potrafi wyciągać od ludzi potrzebne informacje, świetnie orientuje się w pewnych mankamentach przestępczej działalności, ale z pewnością orłem polskiej policji nie jest. Zresztą nie łudźmy się, większość policjantów (z całym szacunkiem dla tej instytucji) bardzo go przypomina. Nie są rzutcy, ani kulturalni, po prostu są wtłoczeni w ramach tego systemu, z którego nie mają potrzeby się uwalniać. Niemniej wiem, że w naszej policji są również ludzie, którzy w pełni zasługują na nasze uznanie za swoją ciężką i niebezpieczną pracę. Niemniej moim zdaniem Autor utrwala obraz polskich organów ścigania jako niedorajdów, jako nierzetelnych funkcjonariuszy publicznych. I trochę w tym prawdy jest. Tak zwyczajnie.
Przeciwieństwem komisarza Przygody jest dziennikarz Kuriata, który choć nie koniecznie kieruje się chęcią niesienia pomocy innym, tylko swoim własnym interesem – chce być najlepszym z lokalnych dziennikarzy, a do tego najlepiej opłacanym – to jest bardzo skuteczny. Jego dociekliwość, którą czasem przypłaca mocnym zderzeniem się z mroczną rzeczywistością świata, sprawia, że potrafi dostrzec, to, co umyka organom ścigania. W jakimś stopniu można w nim dostrzec błysk geniuszu, choć nie całkiem wykorzystanego. Kuriata zdecydowanie jest najciekawszą postacią tej powieści, i pomimo brawury, budzi mój szacunek.
Tym razem celowo nie będę nawiązywał do osoby seryjnego mordercy. Sami musicie dotrzeć do rozwiązania zagadki, i warto, bo zakończenie jest nieoczekiwane. Mocną stroną jego „działalności” jest to, że ciężko znaleźć motyw, który nim kieruje. I to kolejny plus tej historii. Ale o tym, cicho sza ;D
Czy warto sięgnąć po książkę? Myślę, że tak. Powieści Pawła Pollaka trochę przypominają mi książki Reymonta, który stawiał na realizm, na przedstawianie rzeczy takimi jakimi są, bez opatulania tych wszystkich naszych małostek w woal, który miałby przysłonić nasze wady. Dzięki takiemu zabiegowi, literatura zyskuje swój kunszt, głębię. Śmiem jednak twierdzić, że nie wszyscy zrozumieją talent tego Autora. Stawiam konia na to, że część czytelników albo ją odrzuci, albo potraktuje jako swoistą komedię kryminalną. Tak czy inaczej, mnie przypadła do gustu, gdyż ma swoją niepowtarzalną zaletę – duszę, a w dzisiejszych czasach, nie każda książka ją posiada. Pozdrawiam.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.