Pewnie Wy już się do tego przyzwyczailiście, że nasz blog obejmuje patronatem różnego rodzaju książeczki, ale nas wciąż to zaskakuje. Jest nam bardzo miło, że wydawnictwa doceniają naszą pracę i chcą by nasze logo widniało na okładkach ich książek. Szczególnie, że są one bardzo ciekawe i godne polecenia :)
Tym razem mamy zaszczyt objąć patronatem lekturę dla maluchów, które lubią wierszyki. Bowiem książka, którą tu widzicie, to krótkie opowiadanie pisane wierszem. Jej bohaterami są tytułowy konik polny oraz... krasnoludki. Tak kochani, w tej książeczce poczytamy również o nich i ich wielkim kłopocie, gdy okazało się, że w pewnym ważnym dokumencie stwierdzono, ze krasnoludki nie istnieją. A przecież każde dziecko, i to małe i to duże wie, że to nie prawda. Krasnoludki są wśród nas i już! Więc gdy ten dokument wpadł w rączki tych malutkich ludzików nasze małe skrzaty bardzo posmutniały. Było im przykro, że nikt w nie nie wierzy...
Jednak na pomoc przybył konik polny, który stwierdził, że ten błąd natychmiast trzeba naprawić. Czy mu się udało? No cóż. W pewnym sensie tak, gdyż w kolejnym dokumencie widniał już zapis, ze krasnoludki istnieją. Ale czy to była dobra wiadomość? Zdradzę Wam, w sekrecie, ze nie do końca. Oczywiście wierszyk ten nie opowiada wyłącznie o tych maluchach, ale również o wielkim kłopocie, który przytrafił się naszemu konikowi polnemu. Biedaczek, gdy ćwiczył serenadę dla ukochanej uszkodził swoje skrzypce. Pękła mu struna. I w tym przypadku, to właśnie krasnoludki przybiegły Makaremu na pomoc. Oczywiście wszystko dobrze się skończyło, a jak dokładnie? Przeczytajcie sami :)
Nie ukrywam, ze ten wierszyk bardzo nam się podoba. Czytałyśmy go swoim maluchom i zarówno Nikodem jak i obie dziewczynki słuchały go w skupieniu do samego końca. Ten utwór czyta się dość szybko. Choć na pierwszy rzut oka nie wygląda na to, to jest on również bardzo rytmiczny i fajnie się rymuje. A przy tym opowiada nam on ciekawą historię, co także według nas jest ogromnym plusem. Dzieciaczki lobią, gdy w książce coś się dzieje. Gdy wydarzenia opisywane w utworze sprawiają, ze z niecierpliwością czekają na ciąg dalszy. A tak właśnie jest w tej książce. I choć historia ta opisane jest wierszem, to i tak czytając go wolno i wyraźnie, nawet małe dziecko nie będzie miało kłopotu by zrozumieć jego sens.
Jedna rzecz, nad którą ubolewamy, to fakt, ze jest to niewielka cieniutka książeczka z miękką okładką. Takie lektury zazwyczaj znikają na pólkach w księgarniach i bibliotekach, i często są po prostu nie doceniane. A szkoda, bo według nas biorąc pod uwagę jej treść - jest ona równie ciekawa co te wszystkie lektury dla maluchów w twardej kolorowej oprawie. Nie możemy tu także narzekać na oprawę graficzną. Nam od samego początku bardzo się spodobała. A naszym dzieciakom? Hm... najwyraźniej mają one znacznie bujniejszą wyobraźnię od nas, bo według nich konik polny wygląda na tych obrazkach jak kosmita ;) Ale to nie zmienia faktu, ze nasze dzieciaki polubiły tą niewielka książeczkę i już ją zgarnęły do swoich biblioteczek. A my cieszymy się z naszego kolejnego ślicznego patronatu i gorąco ją Wam polecamy :)