Co powstanie z połączenia azjatyckiej kultury i „Gwiezdnych Wojen”? Właśnie „Smocza Perła”!
Trzynastoletnia Min pochodzi z prastarego rodu lisów. By chronić siebie i najbliższych przed niebezpieczeństwem nie może jednak posługiwać się lisią magią – czyli czarować i zmieniać swojej postaci. Te zasady łamie dopiero wtedy, kiedy jej brat Jun zostaje oskarżony o dezercje w celu szukania Smoczej Perły mogącej zmieniać całe światy. Pewna niewinności brata Min wyrusza na pełną przygód wyprawę w kosmos.
Pierwsze, co nasuwa mi się na myśl, to klimat książki. Jest on naprawdę mocno zbliżony do „Gwiezdnych Wojen”. Kosmiczna saga? Główna bohaterka mieszkająca na biednej, odległej, piaszczystej planecie? Blastery? Brzmi znajomo? Z jednej strony jest to powielanie schematów, ale z drugiej lubię takie klimaty, więc ja nie narzekałam.
Nie podobali się za to do końca bohaterowie. Na początku jednak należałyby się też brawa dla tłumaczek. Świetnie poradziły sobie z sprawą postaci bezpłciowych, do których należało się nie wracać oni formą żeńską, ani męską. Byłam pod dużym wrażeniem rozwiązania, na które wpadły!
Wracając do bohaterów – byli ciekawi, szczególnie ci związani z koreańską mitologią. Świetnie czytało mi się o lisach, smokach, goblinach, duchach czy tygrysach. Jednak nie przywiązałam się do żadnego z nich. Nie budziły one we mnie większych emocji. No, wyjątkiem była Min, która mnie irytowała. Uważam, że jest za idealna. Byłam w szoku, kiedy uświadomiłam sobie, że ma ledwo trzynaście lat. Zachowywała się za dojrzale, za odpowiedzialnie jak na ten wiek. Działała w pojedynkę, a mimo to nie popełniała prawie żadnego błędu. Natomiast w związku z bohaterami drugoplanowymi to czułam niedosyt. Przez to trochę trudno było mi się wkręcić w historię „Smoczej Perły”, a szkoda, bo była ona ciekawa. Równie intrygujący był świat przedstawiony w książce. Właśnie przez bohaterów potencjał książki został trochę zmarnowany.
Lekki zawód czułam też z powodu stylu pisania autora. Jako, że „Smocza Perła” jest polecana przez samego Ricka Riordana, to liczyłam na dużo humoru, a tego było mało. No ale nie można przecież mieć wszystkiego?
Zabierając się „Smoczą Perłę” liczyłam na genialną przygodę, a dostałam mocno średnią historię. Osoby lubiące kosmiczne klimaty znajdą w niej coś dla siebie, ale inni mogą poczuć się rozczarowani.