Sabine nie wiedziała, czy gorszą opcją jest pozostanie z matką w ich mieszkaniu, czy wyjazd do dziadków do małej irandzkiej wioski, których nie widziała odkąd miała kilka lat. Żadna z tych możliwości nie przypadła nastolatce do gustu, ale matka -oczywiście po raz kolejny- zadecydowała za nią. I jeszcze śmiała osłaniać się dobrem jej córki! A przecież to jej nietrafione decyzje sprawiają, że Sabine ledwo co zdąży przyzwyczaić się do nowego "ojca", a Kate już decyduje o rozstaniu z nim. I wejściu w nowy związek, oczywiście.
Wyjazd do dziadków ma oszczędzić dziewczynie widoku wyprowadzającego się długoletniego partnera matki. Ale czy na pewno lepszą opcją dla nastolatki jest wyjazd w zupełnie jej nieznane miejsce, gdzie panują dość surowe zasady? Szczególnie, że jej babcia Joy nie należy do najcieplejszych osób, a schorowany dziadek praktycznie nie opuszcza już domu.
Może ta rozłąka uświadomi coś obu- i Kate, i Sabine? Może ogromna miłość dziadków Sabine też miała swoje cienie i wcale nie była tak idealna, jak lubią o niej sądzić niektórzy?
Jojo Moyes wszyscy znamy nie od dziś; za sprawą swoich pełnych emocji książek uzyskała ogromne grono fanów na całym świecie. Teraz mamy okazję cofnąć się w czasie, bowiem... Pod osłoną deszczu jest jej debiutancką powieścią, wydaną ponownie przez wydawnictwo Znak. To tylko potwierdza fakt, iż pisarka już na początku swojej kariery literackiej potrafiła pisać bardzo dobrze, wciągając czytelnika w niesamowity wir emocji.
Nie dziwię się Sabine, że miała dość spore opory przed wyjazdem do domu dziadków- w końcu nie widziała ich od wielu lat, a dziecięce wspomnienia przypominały jej wyłącznie o nieprzyjemnych sytuacjach. Rozumiem też Kate, która w jakiś sposób chciała chronić swoje dziecko przed nieprzyjemnościami związanymi z wyprowadzką jej -już eks-- partnera. Niestety, podejmowane przez Kate próby nawiązania tej charakterystycznej dla matki i córki więzi zazwyczaj kończyły się fiaskiem. Żadna z nich nie rozumiała siebie nawzajem: Sabine była zła o brak stabilności w życiu, Kate z kolei nie wyobrażała sobie życia bez mężczyzny u swego boku, nieudolnie poszukując miłości na miarę tej, jaką szczycili się jej rodzice. Niejednokrotnie czuła się gorsza z tego powodu, niezrozumiana przez swoje decyzje.
Mam wrażenie, że cała ta książka przepłynęła pod znakiem niezrozumienia- siebie i innych. Kate nie rozumiała swoich rodziców, Sabine nie rozumiała jej. Wszyscy woleli zamiatać pod dywan trudne tematy, zaciskając usta. Zamykając się na drugą osobę. I pomyśleć, że tak ciężko jest wyciągnąć rękę, gdy w sercu szaleje burza. Gdy niepewność odbiera nam głos, a samotność rozlewa się po całym ciele. Podziwiam Joy, seniorkę rodu, za jej twardy charakter; potrafiła poradzić sobie w niemalże każdej, bardzo stresującej sytuacji, przeżywając wydarzenia na swój sposób. Może to jednak historia sprzed lat sprawiła, że wybudowała wokół siebie wysoki mur, prawie nie do przebicia?
Powiem tak- pani Moyes podarowała nam ciekawą historię, przy której nie możemy narzekać na brak tematów do rozmyślań. Mamy tutaj trzy główne bohaterki, tak od siebie różne, a jednocześnie tak podobne. Trzy pokolenia, wychowane w innym czasie i innych warunkach. Ich opowieść, przejścia, wzloty czy upadki czyta się naprawdę dobrze. Nic dziwnego, że pisarka z roku na rok przyciąga do siebie coraz więcej czytelników; po prostu warto sięgać po jej książki.
Książkę znajdziecie u wydawnictwa Znak :)