„Synowie wojny” dopełniają cykl "Czas niepokoju" i zamykają losy bohaterów, z którymi bardzo się zżyłam. To wspaniała saga przedstawiająca życie Warszawiaków przed wojną i ich dramatyczne losy, tuż po jej wybuchu i w trakcie jej trwania. Tragiczny obraz tego, jak ludność Warszawy próbuje przeżyć za wszelką cenę, radzić sobie z wszechobecnym głodem, strachem przed śmiercią, również lękiem przed śmiercią bliskich. Ostatni tom był najbardziej emocjonujący, chwytający za serce, zapierający dech w piersiach. Z wojennej zawieruchy nikt nie mógł wyjść bez szwanku, bez straty kogoś bliskiego, odarcia z godności. Wojna odebrała ludziom wszystko. „Synowie wojny”, podobnie ja cały cykl to niesamowicie emocjonalna, wciągająca i niewątpliwie zasługująca na uwagę historia, opowiedziana we wspaniałym stylu przez autorkę.
Mieszkańcy Warszawy z niedowierzaniem obserwują przemarsz wojsk niemieckich ulicami ukochanego miasta. Jeszcze nie opuścił ich szok po nieustannym bombardowaniu, a już muszą pogodzić się z nową rzeczywistością, jaką niesie okupacja.
Helenę objęła amnestia i teraz myśli tylko o odzyskaniu syna, chociaż wie, że jest to niemożliwe. Poldek zaginął podczas kampanii wrześniowej i nie ma o nim żadnych wieści, więc dziewczyna, chcąc jakoś wypełnić pustkę po stracie najbliższych, podejmuje pracę w szpitalu żydowskim, w którym haruje ponad siły i szybko przekonuje się, że może liczyć wyłącznie na siebie. Jedynie przy zdrowych zmysłach trzyma ją myśl o ukochanym Poldku i synku, który po stronie aryjskiej jej zdaniem jest bardziej bezpieczny. Natomiast wydaje się, że starego Apoloniusza Malinowskiego nic nie potrafi zmienić. Ciągle podkreśla, jak ważna jest dla niego rodzina, ale tylko na jego własnych zasadach, bo najbardziej zależy mu na utrzymaniu warsztatu rękawiczniczego. W końcu i jego dotyka strach o zaginionych członków rodziny w zawierusze wojennej i wtedy okazuje się, że stary despota nie jest tak twardy, za jakiego chciał uchodzić, a jego zachowanie się zmienia. Pokazuje inną bardziej ludzką twarz, gdy godzi się z młodszym synem, a potem ratuje życie swojemu żydowskiemu majstrowi. Aż trudno uwierzyć, że ten uparty despota mógł nosić w sobie ziarenko człowieczeństwa.
Podziały między mieszkańcami Warszawy stają się coraz głębsze. Propaganda faszystowska zrobiła swoje i ludzie myślą, że odsunięciem się od ludności pochodzenia żydowskiego, jak gdyby ci nie byli Polakami, przypodobają się Niemcom. Warszawiacy wciąż nie dowierzają, że nie nadejdzie pomoc od strony aliantów i próbują normalnie żyć. Jakoś się przystosować, przysłużyć okupantowi patrząc krzywo na swoich sąsiadów pochodzenia żydowskiego, bo Niemcy wbili ludziom do głowy przekonanie, że jest to naród gorszego sortu, którym należy pogardzać.
Helena wbrew prośbom kuzyna określa się, jako Żydówka, żeby mogła nadal pracować w żydowskim szpitalu, tym samym pieczętując swój los. Natomiast poglądy Ignacego, który dotąd brzydził się Żydami, zmieniają się w momencie, gdy na ulicy jest świadkiem zakatowania na śmierć przez nazistów starego człowieka, a potem tego jak oprawcy z zimną krwią strzelają do wnuczki, która próbowała przed nimi bronić dziadka. Odtąd w chłopaku coś pęka i się zmienia. Przystępuje do podziemia i podejmuje się roli kata, który wykonuje wyroki na szmalcownikach.
Niemcy stają się coraz bardziej bezwzględni i brutalni, postawili sobie bowiem, za punkt honoru wyplenienie przy pomocy wszelkich środków ludności pochodzenia żydowskiego. Opis grabieży wyposażenia szpitala żydowskiego podczas operacji chirurgicznej zapiera dech w piersiach. Zmanipulowani warszawiacy, dali sobie wmówić, że to Żydzi są winni wszystkich cierpień i złego traktowania przez Niemców, a ci poczynają sobie coraz bardziej bezczelnie i bezwzględnie. Powoli wszystkich opuszcza wiara w rychły koniec wojny. Część Warszawiaków naiwnie jeszcze wierzy w zaangażowanie innych państw i rychły koniec wojny, ale większość zdaje sobie już sprawę, w jak żałosnym położeniu się znaleźli. Coraz większa nędza i głód sprowadzają na miasto plagę tyfusu, która zdaniem Niemców też jest zasługą Żydów.
Ludzie w obliczu zła, które szerzy się w mieście, pokazują swoje prawdziwe oblicza. Niektórzy dobre a inni złe. Niemcy coraz bardziej ograniczają Żydom możliwość normalnego życia, a podziały, jakie wprowadzili, powodują coraz większe rozgoryczenie wśród mieszkańców Warszawy, do których dopiero teraz dociera, jak dali się Niemcom zmanipulować, by okupant łatwiej mógł nad wszystkimi zapanować. Naziści powoli opróżniają getto i wywożą kolejnymi bydlęcymi wagonami ludność wyznania mojżeszowego w nieznanym kierunku do końcowej stacji ich życia. Ci ludzie niczego już nie przeżyją, niczego nie posmakują. Żydzi próbują jeszcze stawić czynny opór, który na nie wiele się zdaje. Getto płonie, a Niemcy z całym okrucieństwem dokonują ludobójstwa.
Im bliżej końca, tym coraz bardziej dramatyczne są losy Warszawiaków i głównych bohaterów. Nie było można nigdzie uciec i się schować, bo szaleństwo wojny ogarnęło niemal cały świat. Nidzie nie było już bezpiecznie i co raz trudniej udawało się znaleźć bezpieczne schronienie. Warszawa szykuje się do powstania.
Młodzi chłopcy i dziewczęta palili się do walki, nie zdając sobie sprawy, że są tylko mięsem armatnim i nie mają żadnych szans z uzbrojonymi po zęby Niemcami. Już wtedy ludzie zadawali sobie pytanie, czy to wszystko miało sens, a niektórzy wręcz mieli pretensje do powstańców o to, co potem stało się z Warszawą i jej mieszkańcami. „[…] 𝑘𝑢𝑟𝑐𝑧𝑜𝑤𝑒 𝑡𝑟𝑧𝑦𝑚𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑠𝑖ę ż𝑦𝑐𝑖𝑎 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑤𝑝𝑖𝑠𝑎𝑛𝑒 𝑤 𝑐𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑐𝑧𝑦 𝑙𝑜𝑠. 𝑁𝑎𝑤𝑒𝑡 𝑗𝑒ś𝑙𝑖 𝑑𝑎𝑙𝑠𝑧𝑎 𝑒𝑔𝑧𝑦𝑠𝑡𝑒𝑛𝑐𝑗𝑎 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑎 𝑗𝑢ż 𝑠𝑒𝑛𝑠𝑢. 𝑊𝑎𝑟𝑠𝑧𝑎𝑤𝑎 𝑝ł𝑜𝑛𝑖𝑒, 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑝𝑜𝑚𝑖𝑛𝑎 𝑔𝑟𝑢𝑧𝑜𝑤𝑖𝑠𝑘𝑜. 𝑃𝑢𝑠𝑡𝑦𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑧𝑎𝑠𝑘𝑎𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑐𝑒𝑔𝑖𝑒ł. 𝑁𝑖𝑒 𝑚𝑎 𝑗𝑢ż 𝑚𝑖𝑎𝑠𝑡𝑎, 𝑧𝑎 𝑘𝑡ó𝑟𝑒 𝑡𝑎𝑘 𝑤𝑖𝑒𝑙𝑢 𝑧ł𝑜ż𝑦ł𝑜 𝑜𝑓𝑖𝑎𝑟ę”.Dziś doskonale wiemy, że Armia Czerwona stała po prawej stronie Wisły i chociaż mogła pomóc, ze spokojem przyglądała się, jak Warszawa się wykrwawia. Dziwne zachowanie Armii Czerwonej u bram polskiej stolicy wywołuje zdumienie każdego, kto próbuje bez politycznych uprzedzeń zbadać ten krótki okres zarówno polskiej, jak i rosyjskiej historii. Wybaczcie mi tę dygresję na koniec, ale ocena powstania sierpniowego nawet z perspektywy lat nie należy do łatwych i wciąż wzbudza emocje.
Odtąd nieustannie spotykać się będzie „ludzi żyjących między żywymi a martwymi, między tymi, co dopowiadają swoją historię, a tymi, których historię trzeba dopowiedzieć” – cytat pochodzi z „Anioła z rubinowym sercem” – Joanny Szelągowskiej.
Historia bohaterów sagi jest częściowo uzupełniona przez współczesny wątek, gdy Julia i Filip czytają dziennik Krystyny, który wiele im wyjaśnia, a resztę doczytują sami między jego wierszami. Wiele niewiadomych nigdy się nie wyjaśni, można jedynie samemu sobie dopowiedzieć, jak to mogło wyglądać, bo przecież nie da się już tego sprawdzić. Wojna spowodowała, że ludzie zostali rozproszeni po całym świecie i do dziś się nie odnaleźli i chociaż może jeszcze wciąż żyją gdzieś ich krewni, to nie mają o nich pojęcia.
Życie w okupowanej przez Niemców Warszawie z każdym dniem staje się trudniejsze, a podziały między mieszkańcami głębsze. Coraz większa nędza i głód sprowadzają na miasto plagę tyfusu. Helena haruje p...
Życie w okupowanej przez Niemców Warszawie z każdym dniem staje się trudniejsze, a podziały między mieszkańcami głębsze. Coraz większa nędza i głód sprowadzają na miasto plagę tyfusu. Helena haruje p...
„ Strach pomaga zachować rozwagę, ale trzeba pilnować, żeby nie sparaliżował przytomności umysłu.” (str.271) Jest to trzecia i ostatnia część sagi „ Czas niepokoju”, obejmująca lata 1939 -1946. Na...
"Synowie wojny" To dopełnienie cyklu Jagny Rolskiej Czas niepokoju. Historia przedstawia okrutne czasy tuż przed wybuchem wojny, jak również wydarzenia z okupowanej Warszawy. Ludzie, którzy nigdy się...
@Gosia
Pozostałe recenzje @gala26
𝗭𝗮𝗴𝗺𝗮𝘁𝘄𝗮𝗻𝗲 𝗿𝗲𝗹𝗮𝗰𝗷𝗲
Dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że Małgorzata Rogala należy do grona moich ulubionych autorek. Uwielbiam jej styl pisania i historie, które tworzy. W każdej z nich ...
𝑅𝑎𝑘 to historia stalkera z Tindera, który przez czternaście lat oszukiwał i wykorzystywał kobiety, czując się całkowicie bezkarny. Manipulował ludźmi, aż do momentu, gdy...