Ciągle nieodmiennie ciekawią mnie świadectwa uciekinierów z Korei Północnej, te nieliczne relacje z życia w 'komunistycznym raju'. W tym tomie dostajemy ciekawe wspomnienia nadwornego poety byłego dyktatora Korei Kim Dzong Ila. Autor, pochodzący z elity (jego ojciec był lekarzem najwyższych władz), zrobił oszałamiającą karierę: w wieku 27 lat stał się ulubionym poetą Generała (tak nazywano dyktatora) i dostąpił przywileju dla nielicznych: spotkał tyrana osobiście (świetny opis tego spotkania); od tego czasu miał status Dopuszczonego, co czyniło go nietykalnym i otwierało wszystkie drzwi.
Autor pracował w tajnej komórce propagandowej, produkującej fałszywe artykuły i dzieła literackie południowokoreańskie wychwalające Generała, czysty Orwell. Odniesień do Orwella mamy więcej, oto nasz bohater przejęty nędzą oraz głodem panującymi na prowincji, popełnił śmiertelny grzech niewiary w Generała pisząc antyreżimowe wiersze. Na szczęście nie kończy się wszystko dla niego tak źle jak dla Johna Smitha. Historia jego ucieczki do Chin jest mocno sensacyjna, nie wiadomo czy trochę nie zmyślona, weryfikacja bowiem relacji uciekinierów z Korei Płn, jest notorycznie trudna; znane są przykłady podkolorowywania rzeczywistości.
Może najbardziej przejmujący jest w książce opis gehenny, jaką autor i jego kolega przeżyli w Chinach, uchodząc chińskiej policji i wojsku, tułając się po wioskach i miastach, balansując na granicy życia i śmierci, traktowani jak wyrzutki, jak trędowaci.
Przy okazji dostajemy sporo wiadomości o niebywałej kastowości, zmilitaryzowaniu i nędzy społeczeństwa północnokoreańskiego. I tak: „W Korei Północnej kolejki wszędzie są takie same. Trzy tabliczki zawsze wskazują oddzielne drogi dla członków aktywu, personelu wojskowego oraz zwyczajnych obywateli. Początku każdej kolejki strzegą uzbrojeni żołnierze.” Dalej: „W Korei Północnej nie ma swobody przemieszczania się. Bilet na pociąg można kupić wyłącznie za okazaniem oficjalnej przepustki podróżnej wielkości dowodu osobistego, w której podany jest powód podróży. Jeśli ktoś zostanie przyłapany bez przepustki, czeka go wyrok trzech miesięcy ciężkich robót.” I jeszcze: „Kiedy odkryłem, że bawełniane kołdry wypchano filtrami ze starych papierosów, mimo woli parsknąłem z obrzydzeniem. Obok swych towarów siedziała kobieta skupiona na pracy. Ile starych niedopałków potrzeba, żeby wypełnić kołdrę?” Takich cytatów można znaleźć więcej. Straszne to, że ten okropny reżim wciąż się trzyma, a krajem rządzi już trzecie pokolenie Kimów.
Dostajemy też trochę wiedzy o strukturze władzy w Korei Płn., o intrygach, walkach frakcyjnych, czystkach, mniej to interesujące. Niemniej książka to kolejne istotne świadectwo życia w tym ostatnim już chyba bastionie realnego komunizmu.