Z czym kojarzy Wam się Kuba? Ta wyspa położona nieopodal USA? Z cygarami, Murzynką siedzącą na stołku i zwijającą je dla Was? Z rumem, muzyką kubańską? Ze słońcem i wakacjami? A może z komunizmem, Fidelem Castro i jego rządami, sprawowanymi twardą ręką? Wszyscy macie dobre skojarzenia. Kuba to kraj niezwykły, który dalej znajduje się „pod opieką” wodza Fidela, a ostatnio jego brata Raula Castro. Nawet nie wiem jaka sytuacja jest tam obecnie, szczerze pisząc.
Darujmy sobie jednak szczegóły polityczne. Byliście kiedyś na Kubie? Ja nigdy jeszcze nie byłam, ale ponieważ jestem młoda i wszystko przede mną to wierzę, że kiedyś tam pojadę. Tymczasem zapraszam Was w podróż na Kubę z Leonardem Padurą i jego „Gorączką w Hawanie”. Nie wiem czy to sam autor określił swoją powieść jako kryminał kubański czy Czytelnicy czy Wydawca. Nie nazwałabym jej kryminałem tak do końca. Dlaczego? To może od początku.
Główny bohater, Mario Conde (czyt. Konde), to porucznik, a właściwie detektyw, którego poznajemy w najmniej sprzyjającym dla niego momencie. Zbudzony telefonem, z ogromną migreną na karku, pustką w żołądku, osłabiony mężczyzna na kacu. Telefon, który zaburza poranną egzystencję detektywa niesie za sobą bardzo poważne informacje. Zaginął towarzysz Rafael Morin Rodriguez (czyt. Rodrigez), nie byle jaki pracownik Ministerstwa Przemysłu. To wydarzenie, które jest priorytetowym dla całego komisariatu, pada cieniem na dotychzasowe życie Condego.
Sprawę trzeba rozwiązać. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że towarzysz Rodriguez ma nieskalaną żadnym złym postępkiem opinię wśród współpracowników. Jest niczym Anioł Boży, który szerzy dobro. Zaangażowany w pracę, pomocny dla innych, nigdy nie stawiający oporu dla nowych pomysłów i projektów. Wymarzony człowiek dla partii i przedsiębiorstwa. Sprawę utrudnia również fakt, że zaginiony to kolega detektywa. Nie do końca lubiany przez Mario, Przewodniczący Federacji Uczniów Szkół Średnich. Doskonały mówca, który zdobył wszystkie możliwe dyplomy i wyróżnienia torując sobie drogę do bogactwa i kariery, o które bardzo trudno było na Kubie.
Wśród świadków, których należy przesłuchać jest również żona Rafael Morina, Tamara. Dawna ukochana Maria, która pomimo upływu lat wzbudza w nim dawne żądze ze zdwojoną siłą.
Zagłębiając się w szczegóły śledztwa razem z Mario dowiadujemy się coraz więcej o zaginionym, ale również o Mario, jego charakterze, dawnym życiu, marzeniach. O jego przyjaciołach i ich bolączkach, przyzwyczajeniach i sposobach na radzenie sobie z życiem codziennym.
Książka usiana jest informacjami o kulturze, zwyczajach i zachowaniach mieszkanców Kuby. To może nie „encyklopedia wiedzy” o Kubie i jej kulturze, ale dobry początek, aby poznać Kubańczyków trochę lepiej. Mentalność, wszechobecna Partia (towarzysz Ridriguez, Komitet obrony Rewolucji). Wiele jest wzmianek w tekście odnoszących się do sytuacji nie tyle politycznej ile społecznej, jaka panowała na Kubie w tamtym okresie. We wspomnieniach porucznika Condego są obecne sytuacje, których on, jako dzieciak, wtedy nie rozumiał, a które były „nastawione wbrew zaleceniem partyjnym”. Przykład? Wraz z kolegami koleżankami wydał gazetkę, pod opieką pani nauczycielki, w której zamieszczono ich własne wiersze i opowiadania. Treść dowolnie wybrana. Do chwilii kiedy dyrektor skzoły nie uznał, że w wierszach nie ma słowa o patriotyźmie, o walce za ojczyznę, o trudnościach w wyborze kraju czy czegoś innego.. Po liceum przyszła pora na studia. Każdy młody człowiek miał marzenia kima chce być i co robić. Niestety wybór kierunku nie należał do absolwenta liceum tylko do partii, która przydzielała każdego z osobna na konkretny kierunek studiów.
Delikatnie wplecione w fabułę nitki z życia codziennego dają obraz Kuby widzianej oczami młodego policjanta, który jest niespełniony w miłości, a służba policyjna chyba nie do końca jest tym o czym marzył. Co mi się nie podoba? Narracja i dialogi Nie wiem czy to wina tłumacza – obawiam się, że tak. Ona myśli czy usiąść. Usiąde na krześle myśli i siada. On zastanawia się czy zapalić, bawi się długopisem Możesz przestać pyta ona. To nie jest dialog z książki tylko przykład tego jak ta narracja została poprowadzona. Dla nieznających języka hiszpańskiego: w jęz. tym mówiąc cokolwiek nie dodaje się, tak jak w języku polskim, słów ona zrobiła, ona powiedziała, tylko zrobiła, powiedziała. Można dodać dla podkreślenia, że ta konkretna osoba zrobiła/powiedziała itp. W książce brzmi to poprostu.. sztucznie, nieprawdziwie. Denerwowało mnie to na początku, a potem skupiłam się na fabule i jakoś dotarłam do końca.
Książka jest ciekawym obrazem Kuby z jej życiem codziennym i leniwymi przyzwyczajeniami. Zawiera w sobie nie tyle historię kryminalną, ile leniwą sensację, w którą w pewnym momencie wkrada się romans. Nie ma tam zrywów akcji. Jest za to raz słoneczny, a raz pochmurny (nie wiedziałam, że na Kubie może być zimno ;) ) kraj, z którego można uciec niezauważonym, ale trzeba się bardzo postarać. Zagadka, jak to zwykle bywa, zostaje rozwiązana. Jej zakończenie wcale mnie nie dziwi. Nie jestem zszokowana, zdziwiona. Jakbym podświadomie jej oczekiwała, domyślała się.
Niemniej jednak polecam ją miłośnikom sensacji, kryminału i Kuby. Znajdziecie tam i cygaro i muzykę i słońce i plaży kawałek nawet. Tylko tej Murzynki może zabraknąć.. ;)