Zapoznanie się z twórczością Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk dopiero teraz to dla mnie powód do wstydu. Wstydzę się strasznie, bo oceniałam poprzednie książki autorki "po tytule". "Cukiernia pod Amorem" zn nazwy brzmiała dla mnie zbyt słodko i infantylnie, przez co nie chciałam się z nią zapoznawać. Najnowsza powieść Gutowskiej-Adamczyk, którą recenzuję dla Naszej Księgarni z punktu widzenia osoby nie znającej poprzednich hitów pisarki, zmieniła moje podejście właściwie z dnia na dzień. Tyle bowiem zajęło mi przeczytanie książki i uznanie jej za świetną, wręcz fantastyczną lekturę. I tylko tyle wystarczyło, bym zapragnęła całej trylogii "Cukierni pod Amorem" na własność.
Małgorzata Gutowska-Adamczyk urodziła się w Mińsku Mazowieckim i tam też przez jakiś czas uczyła języka polskiego i łaciny. Zajmowała się wszystkim, co w jakiś sposób wiązało się z pisaniem: tworzyła scenariusze, była dziennikarką, ale przede wszystkim pisała książki. Dziś są już one bestsellerami, a Gutowska-Adamczyk ma wierne grono fanów, do których oficjalnie dołączam.
"Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich" to pierwszy tom dylogii o o Róży Wolskiej i dziewiętnastowiecznym Paryżu, słynnym Mieście Świateł, a zarazem czwarty tom z Gutowem w tle - fikcyjnym miasteczkiem, w którym teraźniejszość spotyka się z przeszłością. Ze względu na to, że obecne i przeszłe czasy są w tej książce kluczowe, bohaterów mamy kilku. Jest Nina Hirsch, która wykłada na uczelni historię sztuki. Właśnie ze względu na jej zainteresowania Iga Toroszyn, właścicielka zabytkowego pałacyku w Zajezierzycach, prosi ją o pomoc w ustaleniu, czy portret Hrabiego Zajezierskiego, wiszący w holu pałacyku, jest autentyczny i z jakiego powodu ktoś kradnie wszystkie obrazy namalowane przez Rose de Vallenord. Jest też matka Niny, podła, apodyktyczna, wredna i uzależniona od córki kobieta, o której mam bardzo niskie mniemanie. Są to bohaterki z czasów współczesnych, które z różnych względów zaskakująco często spoglądają w przeszłość. Igę i Ninę da się jeszcze lubić, ale Irenie miałabym ochotę wygarnąć prawdę na temat tego jak traktuje swoją córkę. Jak widać każda książka potrzebuje bohaterów mniej lubianych i taka z pewnością jest matka Niny.
Nie da się ukryć, że najważniejszą i najbardziej fascynującą postacią w książce jest Róża Wolska. Poznajemy ją, gdy jako kilkulatka wyjeżdża do Paryża, aby leczyć się z niemoty u uznanego francuskiego lekarza. Razem z matką zamieszkuje u swojego wuja Izydora. Ojciec dziewczynki, Kazimierz Wolski, został zesłany na Syberię za spisek przeciwko carowi. Róża wraz z matką od luksusu szybko przechodzą w nędzę, stopniowo próbując wrócić na salony, jak na polską szlachtę przystało. Jest to żmudny proces, okupiony rozpaczą i poświęceniem. Wydarzeniom tym towarzyszy dorastanie Róży, którą coraz bardziej fascynuje malarstwo, a już zwłaszcza młody książę Roger de Vallenord, malujący pod pseudonimem, przystojny uwodziciel, który wciąga dziewczynę w świat malarstwa. Od tej pory uczestniczymy w burzliwym życiu dwójki kochanków, jednocześnie poznając dziewiętnastowieczny Paryż, rządzący się własnymi, często brutalnymi zasadami, które mogą czytelnika zaszokować.
W kwestii tematyki na pewno główne skrzypce gra sztuka. Malarstwo jest wszystkim tym, co dla Róży najważniejsze. Dzięki niemu się utrzymuje i jest szczęśliwa. Miłość często jej to szczęście odbiera, ponieważ związek z Rogerem nie jest łatwy - dla Róży jest on właściwie głównym źródłem cierpień. O miłości naczytacie się w "Podróży..." sporo - być może niektóre jej aspekty Was zaskoczą, ale na pewno na tym temacie się nie zawiedziecie. Zauważyłam również tendencję autorki do poruszania tematu trudnych relacji rodziców z dziećmi. Matka Róży, Krystyna z Wolskich, to urodzona szlachcianka. Wszelką pracę uważa za uwłaczającą i najchętniej nie robiłaby nic, gdyby nie musiała zarabiać na życie. Jest wręcz identyczna jak Irena Hirsch, czym sprawiła, że z miejsca ją znienawidziłam za okrucieństwo i jad kierowany w stronę jedynego dziecka.
Zakończenie nie stanowiło dla mnie zaskoczenia, bo wiedziałam, że przede mną jeszcze dwa tomy. Co najwyżej poczułam się zawiedziona, że to już koniec i że na kolejną książkę będę musiała długo, naprawdę długo czekać (premiera planowana jest na jesień przyszłego roku, a co, jeśli będzie koniec świata!?). Jestem przekonana, że się nie zawiedziecie, sięgając po "Podróż..." - lektura wciągnie Was do reszty i sprawi, że będziecie z taką samą niecierpliwością wyczekiwać kontynuacji.
Nie jestem w stanie przyczepić się do niczego. Książka jest świetnie wydana, ma piękną, klimatyczną okładkę i tłoczony tytuł. Na półce prezentuje się wyjątkowo dobrze. Idąc dalej, muszę wspomnieć o aspekcie językowym powieści. Styl jej autorki szalenie mi się podoba, choć mimowolnie przyrównywałam go do stylu Kasi Michalak. Tej drugiej nie przebił, ale nie zmienia to faktu, że okazał się świetny, przyciągający wzrok, nieskomplikowany i ciekawy. Książkę czyta się dzięki temu z niezakłamaną przyjemnością, bo nie jest przeładowana pojęciami z XIX wieku, jak by się można było spodziewać po tych jakże specyficznych ramach czasowych powieści. Tekst jest zaskakująco prosty, lekki i nie sprawia wrażenia wymuszonego - autorka ma dar przekazywania wiedzy o dawnych czasach w sposób, jakby sama w nich żyła.
Tak samo nie jestem w stanie narzekać ani na bohaterów, ani na fabułę, ani na wydarzenia, których jesteśmy świadkami. Choć obawiałam się, że Paryż XIX wieku niekoniecznie mnie zainteresuje, ostatecznie skończyłam kompletnie nim zafascynowana. Nie mogę się doczekać dalszych losów Róży i śledztwa Niny, którą polubiłam najbardziej ze wszystkich bohaterów. Do tej pory interesowałam się głównie literaturą młodzieżową, ale "Podróżą..." jestem nieskończenie urzeczona i zamierzam kontynuować przygodę z jej autorką.
Gorąco polecam wszystkim najnowszą powieść Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk. Jestem ogromnie zadowolona z możliwości zapoznania się z tą książką i jestem wdzięczna pisarce za otwarcie mi oczu. Już trzecia Polka udowodniła mi, że nasze rodzime powieści są równie dobre jak te zagraniczne. W niektórych przypadkach - pewnie nawet lepsze. Jeśli zakupicie książkę "Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich", będzie to świetny zakup, którego nie będziecie żałować, bo warta jest każdej wydanej na nią złotówki.
Ocena: 6/6