„Śmierć jest tajemnicą, a pogrzeb - sekretem.”
Śmierć to trudny temat dla wielu z nas. Uchodzi za pewnego rodzaju tabu społeczne. Mroczny, odpychający. Boimy się o niej rozmawiać. Często nie wiemy, jak podejść do tematu. Szczególnie podczas obecności dzieci. Tych istot, które dopiero uczą się, czym jest życie. Nie chcą słuchać o jego końcu. Czy śmierć jest czymś strasznym? I - co najważniejsze - czy istnieje coś jeszcze gorszego od niej?
Rodzina Creedów przeprowadza się w okolice stanu Maine, blisko ruchliwej drogi. Tam nikt nie ma możliwości, aby zaznać choć namiastki spokojnego życia. Dwójka ich dzieci oraz kot o imieniu Church (od Winstona Churchilla) błyskawicznie odnajduje się w nowej okolicy. Rodzina poznaje sąsiadów. Wśród nich jest starszy mężczyzna, który ostrzega nowo przybyłych mieszkańców o niebezpieczeństwach, jakie niesie ze sobą autostrada w pobliżu ich domu. Przy okazji starzec zabiera Creedów do lasu, w którym znajduje się pewien indiański cmentarz nazywany Smętażem dla zwieżaków. To właśnie tam dzieci chowają swoich wiernych towarzyszy. Wśród zakopanych pupili powinien znaleźć się również Church. Ukochany kot ginie pod nieobecność właścicielki. Louis już chciałby tam zakopać stworzenie. Sąsiad Jud ma jednak nieco inny pomysł. W tym lesie znajduje się stary, zapomniany cmentarz. To miejsce przeklęte, które - według pogłosek - potrafi zwracać życie. Louis postępuje wbrew wszelkiej logice. Przywraca Churchowi życie. Nie ma jednak pojęcia, jak bardzo ta decyzja odbije się na przyszłości jego i najbliższych mu osób.
Stephen King po raz kolejny wykreował wyrazistych bohaterów. Jednym z nich jest Louis Creed. Mężczyzna przeprowadził się w nowe miejsce w związku ze swoją pracą. Jest lekarzem, pracuje na uniwersytecie. Równocześnie to uosobienie sprzeczności. Lekarz styka się ze śmiercią na co dzień. Jest z nią - a przynajmniej powinien być - oswojony. Louis zdaje się być przeciwieństwem swojego powołania. Boi się śmierci. To dość nietypowe. Ten bohater nie stanowi jednak wyjątku wśród paradoksów powieści.
Inną cechą, która zdecydowanie wyróżnia tę powieść spośród innych, jest tematyka. Rozmowy bohaterów dotyczą śmierci. Próba unikania tego tematu przynosi skutek odwrotny do zamierzanego. Wraca on ze zdwojoną siłą. Jedni unikają tematu. Drudzy przyjmują go ze spokojem. Dwie skrajności. Trudno doszukać się równowagi. Strach przed śmiercią to głównie problem dotyczący dorosłych. Dzieci przyjmują ją ze spokojem i bez emocji, na chłodno. Na przekór tym, którzy powinni wykazać się dojrzałością, być dla młodszych przykładem. Wbrew powszechnym założeniom.
Szczególne znaczenie w tej powieści ma również droga na sam cmentarz. Posiada ona niezwykły dar przyciągania małych zwierząt. Droga prowadząca do tego miejsca to także symbol końca życia - tego, które odeszło i nie powinno wracać.
„Cmętarz zwieżąt” ukazuje ludzkie zachowania w momencie konfrontacji z ich najgłębszymi lękami. Wielu odwraca wzrok, nie chcąc mierzyć się z tematem. Myśli, że ma czas. Może uda się prześcignąć śmierć? Cofnąć ją? W istocie nikt nie ma na to wpływu. Każdy kiedyś stawi jej czoła. Takie przekonanie sprawia, że strach, budzący następnie reakcję walki lub ucieczki, staje się bezsensowny, bezpodstawny. Nie można się bać czegoś nieuniknionego.
Dla wielu Czytelników, którzy przeczytają tę książkę bez analizy, może wydać się ona zwyczajna. Nic takiego się nie stało. Spieszę wyprowadzić tę grupę z błędu. Pod otoczką fabularną kryje się jeszcze jedna warstwa - żałoba. Jest to historia niemożności pogodzenia się ze śmiercią. Walka z wiatrakami. Niezbity dowód na to, jakie konsekwencje wynikną z jednego błędu. Po każdej śmierci musimy przeżyć żałobę. Dać upust kotłującym się emocjom, które rozrywają nas od środka. Inaczej zrodzi się z nich demon, który - podobnie jak ten fabularny, na cmentarzu - zabije nas powoli, po cichu. Najpierw nastąpi destrukcja psychiczna, która później, jeśli jej pozwolimy, doprowadzi nas do obłąkania.
Drżycie ze strachu? W ramach ciekawostki powiem Wam, że jest to powieść inspirowana wydarzeniem z życia Stephena Kinga. Córka pisarza w taki sposób straciła ukochanego kota. Podobna historia dotyczyła jego syna. Ponadto ta powieść miała pierwotnie w ogóle się nie ukazać. Kiedy Stephen King przedstawił rodzinie pomysł fabularny, ta uznała go za zbyt przygnębiający. Tym samym stanowczo odradziła mu wydanie powieści. Na szczęście Stephen King zdecydował się postąpić inaczej. Dziś możemy więc poznać tę stronę pisarza, której miał nie pokazywać światu.
„Cmętarz zwieżąt” Stephena Kinga to mistrzowskie połączenie horroru w najczystszej postaci z opowieścią gawędziarską. „Uważaj, co zakopujesz!” - tak mogłoby brzmieć jej motto . Dodatkowo to próba odpowiedzi na pytania, które najczęściej nurtują ludzi. Stary Stephen King to ten najlepszy - zgadzam się. To powieść, która raz przeczytana i zinterpretowana zostaje w głowie na długo. Być może już na zawsze.