Nie ma jednej cudownej metody wychowania dziecka. Jest wiele sposobów i tylko od nas zależy, na co się zdecydujemy.
Chcesz być „dowódcą”? A może „służącym” swojego malucha? A gdyby tak istniała trzecia opcja? Filozofia Marii Montessori skupia się na obserwacji i podążaniu za dzieckiem. I to mi odpowiada.
Moja córka dopiero co skończyła trzy miesiące. Wydaje się, że to mało, ale rozwija się niesamowicie szybko, czas ucieka i najwyższa pora zastanowić się nad modelem wychowania. Zastanawiałam się, jak ja bym chciała być traktowana. Nastawienie na indywidualny rozwój, poszanowanie własnych granic, ale i innych ludzi. Kreatywność i wyobraźnia. To wszystko daje filozofia Montessori. I ta metoda najbardziej do mnie przemawia. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Bukowy Las, miałam okazję przeczytać cudowną książkę, którą przeczytałam od pierwszego wejrzenia. „Montessori w Twoim domu” Simone Davies skupia się na rozwoju dziecka od 1 do 3 roku życia, ale daje także wskazówki na później.
Już na pierwszy rzut oka książka robi ogromne wrażenie – jest pięknie, starannie wydana. Minimalistyczny styl i rzeczowo podzielone treści to duże zalety. Od razu zachęca, by ją przeglądać, czytać, chłonąć. Potem może być już tylko lepiej. Kim jest dziecko? Jako rodzice często mamy problem ze zrozumieniem tej małej istotki. Zapędzamy się w swoich rozkazach i wymaganiach. Nie raz słyszę, że dziecko coś wymusza, jest złośliwe i jego głównym celem jest uprzykrzenie życia rodziców. A przecież wcale tak nie jest. Podstawą do właściwego wychowania i pozwolenia na rozwinięcie skrzydeł, jest zrozumienie dziecka. W filozofii Montessori nie wydajemy rozkazów, ale obserwujemy i podążamy za dzieckiem, wspierając je w kolejnych etapach rozwoju. Dziecko jest dzieckiem. Nie zawsze umie sobie poradzić ze swoimi emocjami. Rodzice stanowią ważny element w jego rozwoju społecznym, jak to określa autorka, stanowią korę przedczołową, póki ta do końca się nie wykształci.
Pomieszczenie zgodne z ideą Montessori powinno być tak zaaranżowane, by dziecko mogło w nim funkcjonować samodzielnie. W praktyce oznacza to np. półki z książkami na wysokości rączek dziecka, stolik z małym krzesełkiem, zestawy różnych rzeczy do wykonywania poszczególnych czynności. Jeśli jest to zestaw do malowania, to powinny się w nim znaleźć nie tylko farby, ale i pojemnik na wodę, pędzelek i ściereczka, by po wykonaniu czynności, posprzątać i uporządkować przestrzeń. W książce znajduje się również wiele przykładów takich aktywności i zestawów, które można skomponować dla dzieci w różnym wieku.
Nie chodzi o to, by tolerować wszystkie zachowania dziecka, ale o to, by je wysłuchać, zrozumieć i wspólnie poszukać rozwiązania. Stawianie granic w filozofii Montessori jest bardzo ważne. Dzieci poznają świat poprzez doświadczenie i wzorce – dlatego warto stworzyć jak najwięcej takich okazji i być razem z dzieckiem jak najwięcej, niech to będzie czas, w którym skupiamy się na byciu razem. Z książki dowiemy się także, jak wspierać samodzielność dziecka, jak do niego mówić i pobudzać kreatywność. To solidna porcja wiedzy, którą powinni posiadać wszyscy świadomi rodzice.
Dziecko krzyczy, bije, rzuca przedmiotami – to momenty, w których trudno zachować spokój. Często wychowuje się maluchy metodą kar i nagród. W naszym społeczeństwie nie brakuje też skłonności i przyzwolenia na przemoc wobec najmłodszych. Bardzo wierzę w to, że można inaczej. Zastanawiałam się, jak. I książka „Montessori w twoim domu” przyniosła mi sporo odpowiedzi i wskazówek, jak postępować, by było inaczej. Bardzo ciekawy jest też rozdział o momentach przejściowych, takich jak odpieluchowanie czy pożegnanie ze smoczkiem.
Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że książkę powinni przeczytać wszyscy rodzice, niezależnie od tego, czy idee Montessori przypadną im do gustu czy też wybiorą inną drogę. Książka jest solidną porcją wiedzy o dzieciach, rozwoju, potrzebach i zachowaniach. Jestem wdzięczna za to, że miałam okazję z nią obcować. Trafiła nie tylko na moją półkę, ale przede wszystkim do mojego serca.