,,Wyspa z mgły i kamienia" to książka, która jakimś magicznym sposobem przyciągała mnie do siebie. Jej autorkę - Magdalenę Kawkę - możemy znać z takich książek, jak ,,Alicja w krainie konieczności" czy ,,Rzeka zimna". Ja spotykam się z jej twórczością po raz pierwszy i choć muszę przyznać, że oczekiwałam od książki czegoś innego, to jednak się nie zawiodłam.
Poznajemy tutaj ponad pięćdziesięcioletnią Julię. Kobieta całe swoje życie dbała o innych, żyła według planu i starała się wszystko wykonywać jak najlepiej. Wychowała samotnie córki, pracowała w szpitalu, jako anestezjolog i mierzyła się z trudami codzienności. Kiedy jej partner odszedł, uświadomiła sobie, że dotychczasowe życie nie daje jej już radości. Postanawia więc coś zmienić, zacząć walczyć i zmienić sposób patrzenia na świat. Trafia na Kretę, gdzie oprócz spokoju doświadczy także niespodziewanych wrażeń.
Na pierwszy rzut oka można by sądzić, że książka będzie jedną z tych kobiecych, o zmienianiu życia z powodu odejścia partnera. Sama trochę się tego obawiałam, ale okazało się, że moje obawy były bezpodstawne. Na początku doświadczamy co prawda tego schematu, jednak potem autorka daje nam całą masę innych wątków, niż tylko zrozpaczona samotna kobieta. Prawdę mówiąc tej rozpaczy w ogóle nie było. Była natomiast archeologia, temat jak dla mnie bardzo ciekawy i na pewno różniący się od innych pozycji. Mamy tu także temat drugiej wojny światowej połączony właśnie z archeologią, do tego lekki wątek kryminalny i wychodzi bardzo zjadliwa i frapująca mieszanka. Umieszczenie akcji w Grecji sprawia, że od razu robi się człowiekowi cieplej, a serca ogarnia przyjemny spokój. Pod tym względem więc książka wyróżnia się i naprawdę zachwyca. Widać pracę, jaką autorką włożyła w to wszystko. Informacje o wykopaliskach czy nawet o wojnie wymagały poznania i odpowiedniego zgromadzenia, także należą się wyrazy szacunku.
Rzeczą, która mnie drażniła było samo wykonanie. Nie mówię nic na temat języka, a po prostu formy pisania. Całość była bowiem dość ciężko przyswajalna. Czytając miałam wrażenie, że nie odbieram wszystkiego kompletnie, a jedynie doświadczam powierzchni tej historii, bez możliwości całkowitego zatopienia się w niej. Opisy były miejscami naprawdę nudne, a przez niektóre fragmenty ciężko było mi przebrnąć. Nie było jednak tak ciągle, nie bójcie się. Nie skreślajmy więc całości, z powodu kilku niepowodzeń.
Bohaterowie byli tu jak najbardziej poprawni. Główna bohaterka, mimo wieku, który przyznajmy szczerze, raczej bliski mi nie jest, była osobą, którą naprawdę dało się polubić. Nie jak ciocię, czy babcię, a po prostu kobietę, równą nam, z którą można by porozmawiać i od której można się uczyć. Nie wiem, czy podjęłabym decyzję, taką jak ona, nie wiem, czy zachowywałabym się podobnie, ale choć w innym przypadku taka sytuacja mogłaby mnie irytować, tu traktowałam ją, jako swego rodzaju doświadczenie. W ,,Wyspie z mgły i kamienia" możemy spotkać także pewnego tajemniczego archeologa i trochę mniej tajemniczego syna. Panowie wprowadzają pewną zagadkę, którą czytelnik za wszelką cenę stara się rozwiązać. Dodaje to książce profesjonalizmu i nie pozostawia jej w kanonach kobiecych czytadeł, a sprawia, że idzie ona znacznie dalej. Bez obaw, przystojniaczka też nie zabraknie...
,,Wyspa z mgły i kamienia" to bardzo przyjemna powieść, która ma w sobie więcej, niż możemy się po niej spodziewać. Choć nie jest w stu procentach taka, jakbym chciała, to jednak całość prezentuje się bardzo dobrze. Postaram się więc zapomnieć o braku większych emocji towarzyszących czytaniu, a w pamięci pozostawię bardzo dobry pomysł, widoczną pracę, sympatycznych bohaterów i to ,,coś", które książka niewątpliwie ma.