Kiedy dowiedziałam się, że Lucinda Riley podjęła trud napisania siedmiu powieści o siedmiu siostrach, zastanawiałam się, czy warto się wciągać w ich historię? Każda książka została oparta na tym samym dwutorowym schemacie fabularnym. Jedna z siedmiu adoptowanych córek po śmierci adopcyjnego ojca otrzymuje wskazówkę dotyczącą swojego pochodzenia. Aby pójść swoją drogą i poznać siebie, odkrywa przeszłość i poznaje prawdziwą rodzinę. Sięga jednak też w głąb drzewa genealogicznego do dalszej przeszłości i zazwyczaj poznaje jakąś ciekawą postać, z którą związane są jej losy. Nie inaczej jest w przypadku "Siostry Perły" - czwartej w kolejności, lecz dla mnie pierwszej przygody z tym cyklem.
W tej części poznajemy bliżej CeCe - dziewczynę o orientalnej urodzie i artystycznym talencie, której adopcyjny ojciec, Pa Salt, pozostawił czarno-białą fotografię i nazwisko Kitty Mercer. Te informacje zawiodą CeCe do Australii, gdzie Kitty na przełomie wieków związana była z istnym imperium poławiaczy pereł. Jednak rozdarta emocjonalnie CeCe, poczytująca za zdradę postępowanie swojej siostry Star, która wcześniej od niej ułożyła sobie życie, nie od razu wyrusza w podróż w głąb interioru. Wcześniej zaszywa się na ulubionej plaży w Tajlandii, gdzie poznaje tajemniczego Ace'a. To dzięki jego pomocy zaczyna poznawać historię sprzed lat, w której główną rolę odgrywa Kitty Mercer, dwóch mężczyzn i żywe emocje.
Historia Kitty jest tutaj w mojej opinii, tą, która nadaje tej powieści wartość. Czyta się ją z zapartym tchem, a opowieść o Australii, która jest fascynującym kontynentem zapiera dech w piersiach i naprawdę ma się ochotę wyruszyć w podróż, by na własne oczy zobaczyć hipnotyzującą, pełną niebezpieczeństw Krainę Nigdy Nigdy. Koleje losu rodziny Kitty i jej własne miłosne dylematy to burzliwa, ale piękna historia, która wzbudza emocje w czytelniku.
Niestety, choć autorce nie można odmówić starań, współczesna opowieść o CeCe nieco mnie znużyła. Dziewczyna cały czas jawi się jako okropnie niezdecydowana, sprawiła też na mnie wrażenie mocno niedojrzałej. Dopiero w końcówce jakby coś do niej dotarło i wreszcie zrobiła się milsza dla siostry.
Perypetie CeCe nie poruszyły mnie, choć losy osób, które spotkała - Ace'a i Chrissie były dobrze nakreślone. Jeśli spodziewałam się po tej powieści fajerwerków, to ich nie było. Cieszę się, że nie wciągnęłam się w cykl, choć być może kiedyś go przeczytam w całości, a na kanwie serii ma powstać serial i to może być całkiem ciekawe. Komuś, kto zaczął przygodę z siostrami od początku, polecam, ale książka czytana jako samodzielna powieść może wywołać mieszane uczucia.