Pod napięciem recenzja

Pod napięciem

Autor: @fri2go ·3 minuty
2011-01-04
Skomentuj
1 Polubienie
Po pierwsze - dobry kryminał, po drugie - ciekawa książka, po trzecie - wzór do naśladowania dla innych pisarzy. Tak mógłbym w skrócie określić najnowszą produkcję pióra Jeffery'ego Deavera. Z początkowo negatywnego, po przeczytaniu książki zmieniłem nastawienie na całkowicie pozytywne. To mi się rzadko zdarza.

Jeffery Deaver to obecnie 60-letni amerykański pisarz z zacięciem do thrillerów psychologicznych, zahaczający o klasyczny kryminał. Stale praktykujący i wielokrotnie nagradzany pan Deaver spłodził już 21 powieści, a "Pod napięciem" jest tą najnowszą. Na plus przemawiają oczywiście nagrody i uznanie krytyków z całego świata, ekranizacja jego "Kolekcjonera kości" i fakt, że Deaver będzie autorem najnowszej historii o Jamesie Bondzie. Na minus - właśnie te 21 powieści. Po takiej ilości rzadko można dostać coś naprawdę dobrego.

Do książki zabrałem się nieopierzony jak wielkanocny kurczaczek. Nie czytałem wcześniej książek pana Deavera, nie zapoznałem się również z bohaterem cyklu, do którego akurat ta pozycja należała. Nie należałem zatem do żadnego kręgu fanów popadających w bezkrytyczny zachwyt czy to za sprawą 'ukochanego pisarza' czy też 'ukochanego bohatera'. Do tematu zabrałem się z dystansem i chłodnym profesjonalizmem. Przynajmniej do kilkunastu pierwszych stron.

Nowy York - miasto będące centrum akcji wielu (prze)różnych kataklizmów, ale nigdy akurat takiego. Pewna osoba postanawia pobawić się prądem. Ale nie takim zwykłym 220V. Jego ambicje sięgają daleko wyżej - setek tysięcy, a nawet milionów woltów. W tak rozwiniętym mieście, gdzie infrastruktura energetyczna jest wszechobecna, a metal jest powszechnym budulcem, nikt nie może czuć się bezpieczny. Szaleniec zaczyna od wytworzenia łuku elektrycznego, który zabija przypadkowego przychodnia. Jednak czy na pewno jest to człowiek niespełna rozumu czy niezwykle inteligentny terrorysta? Jakim motywem się kieruje?

Sprawą postanawia zająć się dwoje kryminologów: sparaliżowany ale niezwykle inteligentny Lincoln Rhyme i jego partnerka Amelia Sachs. We współpracy z policją i FBI szukają motywu zamachowca, analizują pozostawione ślady, próbują przewidzieć jego kolejny krok. Tylko jak to zrobić, gdy jakichkolwiek przydatnych śladów brak, motywem może być dosłownie wszystko, a poszukiwany wydaje się być znacznie inteligentniejszy od szukających. Śledztwo toczy się w ślimaczym tempie i nikt nie wie na pewno czy zakończy się sukcesem. A Rhyme, dodatkowo zajmuje się niedokończoną sprawą swojego największego wroga - Zegarmistrza. Przestępca uciekł policji i ukrywa się w Meksyku. Kryminolog wspólnie z miejscową policją postanawia ostatecznie dopaść i przyskrzynić przestępcę. Niestety, praca nad dwoma śledztwami wyraźnie odbija się na efektywności działań obu zespołów Rhyme'a, a także bezpośrednio na zdrowiu fizycznym. Czy da radę dożyć do finału prowadzonych śledztw?

Talentu do wprowadzania czytelnika w fabułę mogę panu Deaver'owi jedynie pozazdrościć. Jeśli takowe było to nie zauważyłem. Gdzieś po 1/3 książki nagle znam wszystkich bohaterów, zarówno tych pierwszoplanowych jak i pobocznych, kojarzę organizację policji i służb federalnych, przy okazji orientując się w tematyce miejskich sieci energetycznych. Deaver pokazuje, że zna się na swojej robocie, bynajmniej się przy tym nie nudzi i nie popada w pisarską rutynę. Solidny warsztat odczuwalny na każdej kolejnej stronie, korzystanie z suspensu z mistrzowską wprawą, świetne przygotowanie do tematu odległego o lata świetlne od szarej codzienności zwykłego Amerykanina. Ale to spojrzenie trochę ogólne. Przyglądając się bliżej widać co najmniej intrygujących bohaterów: wyraziste kreacje, stale się rozwijające, podlegające emocjonalnym przemianom, żyjące razem z książką. No i ta dziwna bliskość/prawdziwość bohaterów. Z psychiką u mnie wszystko w porządku, empatia też na normalnym poziomie, ale zdarzały się momenty, że razem z Amelią bałem się każdego gniazdka i przewodu elektrycznego, a raz złapałem się na wstrzymywaniu oddechu czytając o przypadku Rhyme'a.

"Pod napięciem" to książka bez wątpienia bardzo dobra, inteligentna, wciągająca jak chodzenie po bagnach. Polecam zarówno fanom gatunku, jak i okazjonalnym poszukiwaczom dobrego kryminału. Ja sam, zabieram się za szukanie innych produkcji tego autora.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2011-01-03
× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pod napięciem
Pod napięciem
Jeffery Deaver
8.5/10
Cykl: Lincoln Rhyme, tom 9

Kolejna część cyklu z Lincolnem Rhyme i Amelią Sachs w rolach głównych. Nowy Jork drży ze strachu przed falą zamachów. Ich sprawca dysponuje potężną bronią, niewidzialną i wszechobecną - miejską siec...

Komentarze
Pod napięciem
Pod napięciem
Jeffery Deaver
8.5/10
Cykl: Lincoln Rhyme, tom 9
Kolejna część cyklu z Lincolnem Rhyme i Amelią Sachs w rolach głównych. Nowy Jork drży ze strachu przed falą zamachów. Ich sprawca dysponuje potężną bronią, niewidzialną i wszechobecną - miejską siec...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Nowy Jork, miasto-gigant, pełne ludzi, samochodów, maszyn, urządzeń elektrycznych i... prądu. Wśród milionów mieszkańców nagle pojawia się jedna osoba, która - zafascynowana prądem oraz jego możliwośc...

@enga @enga

Pozostałe recenzje @fri2go

Jeźdźcy w czasie
Time Riders

Wyobraźmy sobie ekstremalną sytuację. Ostatnie chwile Twojego życia. Spadasz w windzie z 40. piętra, pędzisz pociągiem TGV, który zaraz się wykolei, albo spokojnie zajada...

Recenzja książki Jeźdźcy w czasie
Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego, gdzie zmarli opowiadają swoje historie
Trupia farma

Gdzieś za Knoxwille, we wschodnim Tennessee, w USA, znajduje się ogrodzony drutem kolczastym teren o powierzchni blisko 1ha. W większości jest zalesiony, gdzieniegdzie ty...

Recenzja książki Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego, gdzie zmarli opowiadają swoje historie

Nowe recenzje

SPQR. Historia starożytnego Rzymu
Stary Rzym w nowej odsłonie
@konrad.mora...:

Sądzę, że gdy Mary Beard kreśliła ostatnie litery swego dzieła pt. "SPQR. Historia Starożytnego Rzymu" to musiała przem...

Recenzja książki SPQR. Historia starożytnego Rzymu
Każdego dnia
O rodzinie słów kilka
@Szarym.okiem:

Nie oceniaj książki po okładce. Ale czy to nie ona właśnie jest tym pierwszym impulsem, który sprawia, że sięgamy po da...

Recenzja książki Każdego dnia
Rozgrzej moje serce
Rozgrzej moje serce
@Zaczytany.p...:

"Rozgrzej moje serce " ~ A. Sour (współpraca reklamowa z wydawnictwem) [...] – Czuję, jak odpływasz w moich ramionach...

Recenzja książki Rozgrzej moje serce
© 2007 - 2024 nakanapie.pl