Moja przygoda z Pocztówką z Toronto rozpoczęła się w zeszły czwartek, kiedy to szykując się do ponad godzinnej podróży autobusem, szukałam na półce z książkami czegoś, co umiliłoby mi to długie spotkanie z miejską komunikacją publiczną. Wyboru dokonałam zupełnie przypadkowo, bo wzrokowo. Skusiła mnie skromna ilość stron i elegancka, biała okładka tak idealnie pasująca do mnie. Musicie wiedzieć, że kocham patrzeć na szpilki, choć kompletnie nie radzę sobie z chodzeniem w nich oraz uwielbiam przemierzać świat w trampkach, które obecnie, z racji na porę roku, wymieniłam na sandałki.
Ta niepozorna biel z różowymi elementami skrywa w sobie niesamowicie mocny, smutny i wzruszający początek, który spowodował, że moje oczy stały się wilgotne, a po policzkach popłynęły pojedyncze łzy czyniące ze mnie w jednej chwili prawdziwą sensację autobusu. Dalsza część książki ukazuje jak przeciętne życie Moniki i jej matki zmieniło się po śmierci ojca w egzystencję od pierwszego do pierwszego. Spotykamy się w niej również z szeregiem sytuacji, które ujawniają jak trudne jest ich życie obfitujące w wyrzeczenia, ciągłe łapanie się dorywczej pracy przez kobietę oraz, miejscami rozpaczliwe, poszukiwanie przez nastolatkę sposobu dorobienia sobie.
Fabuła obejmuje kilka ostatnich tygodni szkoły obfitujących w przeróżne wydarzenia takie jak pojawienie się nowego ucznia Dominika, przygotowania ostatnich klas do egzaminów i komersu, serię zagadkowych omdleń wśród młodzieży oraz rozluźnienie znajomości głównej bohaterki Moniki z jej przyjaciółką Dorotą, która zaczęła poświęcać znacznie więcej uwagi swojemu nowemu chłopakowi.
Wbrew temu, co widnieje w pogrubionym fragmencie Monika wcale nie zaprzyjaźnia się z Dominikiem, a altruizm i ofiarność Włodka są nieco przesadzone, chłopak jest po prostu życzliwy. Jej stosunki z nowym są raczej chłodne i odbywają się za pośrednictwem Doroty zakochanej po uszy w blondynie ze stolicy.
Mimo że ciąg zdarzeń zawartych w Pocztówce z Toronto może sugerować, że jest to historia uniwersalna i zwyczajna, to tak naprawdę jest ona jedynie tłem, które ukazuje jak ciężko jest się pogodzić głównej bohaterce z utratą ojca, trudną sytuacją finansową i kolejnymi przeciwnościami losu pojawiającymi się dosłownie zewsząd.
Książkę tę traktuję jako przyjemną w odbiorze przypominajkę lat gimnazjalnych, kiedy to moje priorytety diametralnie różniły się od obecnych, przyjaciółka stanowiła gigantyczną część mojego życia, świat wydawał się prostszy, a każdy problem zdawał się tragedią na skalę nie światową a wszechświatową. Dzięki tym niespełna stu pięćdziesięciu stronom odżyły wspomnienia z czasów fochów, buntów i prób bycia bardziej dorosłą niż wskazywała na to liczba wynikająca z daty urodzenia.
Główną bohaterkę podziwiam za to, że tak bardzo różni się od szesnastoletniej mnie. Nie działa impulsywnie, nie podejmuje decyzji natychmiast, prosi o czas na zastanowienie i analizuje sytuacje, w których się znajduje. Choć zdarza jej się być spontaniczna i nieco szaloną, to w gruncie rzeczy nadal pozostaje dojrzałą dziewczyną, która prawdopodobnie przez bolesne doświadczenia z przeszłości i utratę ojca, musiała dorosnąć szybciej niż jej rówieśnicy. W niektórych sytuacjach widać, że jej dojrzałość miesza się z nastoletnim temperamentem, jednak Monika nie daje się porwać emocjom i stara się stąpać po ziemi twardo. Nie pozwala sobie na odsuwanie niewygodnych prawd i wspomnień i nie próbuje być kimś innym niż jest.
Komu poleciłabym Pocztówkę z Toronto?
W dużej mierze miłośniczkom literatury młodzieżowej, które lubują się w historiach o nastolatkach z niełatwym życiem, w opowieściach z tajemnicą oraz relacjach męsko-damskich.
Następne polecenia powędrowałyby do osób lubiących poczytać w autobusach, pociągach lub na ławce w parku książki niedługie, które wciągają i po przeczytaniu ostatniej strony wywołują uczucie, że chciałoby się przeczytać coś jeszcze o tym, co zdarzyło się potem.
Ostatnie już polecenia skierowałabym do dziewcząt tęskniących za szkołą, kiedy to egzaminy były wytycznymi tego, co będzie z nami dalej, a nowy chłopak powodował natłok myśli utrudniających spokojne przespanie nocy.