Globalne ocieplenie. Ten years challenge. Wycinka płuc Ziemi. Wielki pożar w Australii. Polska najczarniejszym punktem świata. Smog. Koronawirus. Pożary w Ameryce. Zdobycie K2. Bestia ze Wschodu? Ale porozmawiajmy o lodowcach. Przyjrzyjmy się im głębiej. Pomartwmy się też o nie. Nasza przyszłość zapisana jest w wodzie, to możesz przeczytać na okładce z tyłu tej książki. Tak, to jest prawda i tego dowiadujemy się z tej książki. Zaznaczam od razu - nie jest to naukowa książka. To bardzo fajnie poprowadzony wywiad z glacjologiem, dr Jakubem Małeckim, który w bardzo prostu sposób odpowiada o lodowcach i życiu polarnym.
Spitsbergen. To tam zaczęła się lodowa przygoda dr Małeckiego z lodowcami. Z badaniem ich. Obserwacją. Zapiskami ważnymi dla nas wszystkich. Ten mroźny kawałek Ziemi jest ogromnie ważny dla całej ludzkości. Te dwa mroźne kawałki Ziemi. To również tam zaczęła się przygoda autorki książki, Pani Julity, dzięki czemu książka ta nie ma wydźwięku nudnego wywiadu. Dzięki temu w treściwy, a zarazem prosty sposób mamy przedstawiony problem zmian klimatycznych. W książce tej dowiadujemy się po co są nam lodowce? Jak są zbudowane, co w sobie kryją i gdzie ich możemy na Ziemi szukać? Dlaczego tak dużo znaczą? Jaka jest różnica pomiędzy Arktyką a Antarktyką? Czy globalne ocieplenie to proces, który jest wpisany w życie naszej planety? Czy człowiek sprawia, że proces ten zachodzi znacznie szybciej, a co za tym idzie lodowce się topią? W książce tej są również rozmowy z innymi naukowcami czy pasjonatami zimnej aury takimi jak Piotr Pustelnik. Na rozmowie właśnie z nim najbardziej mi zależało. Bo prócz naukowców, zmiany w lodzie zauważają również himalaiści. Oni też w pewien sposób badają naszych olbrzymów. Tak jak można było przypuszczać za wszystkim stoimy my, ludzie (zaskoczeni, co? :D). Nasza pogoń za posiadaniem wszystkiego, konsumpcjonizm, brak empatii co do Matki Natury. W książce tej jest też przerażająca wizja naszego Świata. Świata po 2030 roku. Być może dekada dzieli nas od wielkich zmian, których możemy już nie zahamować, gdzie wszystko co naukowcy aktualnie robią dla ludzkości przepadnie.
Naszła mnie mała refleksja po tej lekturze. Może mogę się mylić z tym co piszę, ale to moje rozumowanie. "Woda ma pamięć" rzekł w Krainie Lodu Olafek. Po przeczytaniu tej książki jeszcze bardziej zdałam sobie sprawę z tego, że to ogromna prawda. To w lodowcach ukryte są wszelkie bakterie i wirusy, które niegdyś odpowiadały za wymieranie wielkich zwierząt czy inne epidemie, które trawiły naszych przodków. Zastanówmy się czy chcemy ponownie przeżyć hiszpankę, bądź inny zapomniany wirus? Jeśli tak, to jesteśmy na dobrej drodze do tego. Bo to właśnie w tej zamarzniętej wodzie to wszystko jest. A może przestańmy postrzegać Ziemię jako hmmm inkubator? Jest nas na niej 8 miliardów, są również zwierzęta, rośliny. Musimy żyć w symbiozie. Troszczyć się zarówno o zwierzęta, rośliny jak i o Ziemię, jako całość, bo bez niej marna jest nasza przyszłość. Ale przyroda da radę, da radę przetrwać. Gorzej z nami.
Polecam tą książkę, bo dobrze jest wiedzieć na czym nasza Planeta stoi. Mnie zrobiło się po prostu przykro, że tak sprawa się ma, choć robię tyle ile sama mogę by chronić środowisko. Jednak to za mało. Do zmian musi się przełamać większość z nas. Jest mi przykro, że od paru lat nie ma w moich rejonach zimy, dzięki tej książce trochę zrozumiałam dlaczego tak się dzieje. Dlaczego klimat się zmienia, co powoduje te zmiany. Wiem też, że nasza Planeta da sobie radę, nawet kosztem takiego życia jak życie ludzkie. Smutne lecz prawdziwe.
Za egzemplarz dziękuję serdecznie Wydawnictwu Znak.