Dawn jest sierotą, jej rodzice zostali zamordowani, obecnie dziewczyną zajmuje się jej zamożny wuj. Co prawda wuja więcej nie ma jak jest, ale dziewczynie się powodzi. Ma wszystko o czym inni mogą tylko pomarzyć. Mimo że ma wszystko, niczego jej nie brak, ma wypasione auto, wspaniały dom, ciuchy, to czegoś w jej sercu brak...
W szkole, do której uczęszcza nasza bohaterka, pojawił się tajemniczy i nieziemsko przystojny chłopak o dziwnych, ale i pociągających oczach. Julien, bo tak się nazywa owy chłopak, jest aroganckim i pewnym siebie typem. Oczywistym jest, że wszystkie uczennice wzdychają do niego, a sam zainteresowany łamie im po kolei serca. Dawn, początkowo niezbyt zwraca uwagę na Juliena, jednak pewnego dnia...
Pewnego dnia chłopak podwozi motorem Beth, przyjaciółkę Dawn, na spotkanie przyjacielskie. Julien proponuje ku zaskoczeniu Dawn, przejażdżkę motorem. Zaskoczona dziewczyna zgadza się. Jednak szybko pożałuje podjęcia tak nierozważnej i głupiej decyzji. Otóż, chłopak ni stąd ni zowąd, chamsko wręcz zarzuca, że jest taka sama jak inne dziewuchy i na pewno też chce go poderwać. Po czym... wsiada na motor i zostawia ją samą. Co za dupek!
Od tego czasu Dawn i Julien żyją z sobą jak na ścieżce wojennej. Jednak do czasu. Chłopak ratuje Dawn przed pewną śmiercią. Dziewczyna jednak cały czas zastanawia się jak tego dokonał, bo była zbyt duża odległość, by Julien zdołał do niej dobiec i ją uratować. „Kim on jest?”, zastanawia się dziewczyna. Ku jej przerażeniu, odkrywa, że jej serce bije coraz szybciej na myśl o tym tajemniczym, acz aroganckim chłopaku. Julien, jak się później okazuje, również coś do niej czuje, jednak ten stara się trzymać ją na dystans. Z jakiego powodu? Mało tego, wszyscy jakby byli przeciwni ich związkowi, nawet wuj dziewczyny...
Oczywiście, nie będę tutaj pisać, że książka jest inna od reszty. Sama fabuła przecież w niczym nie wyróżnia się od innych. Jednak moim zdaniem warto sięgnąć po tę powieść.
Przyznam, miałam pewne obiekcje do tej książki. Myślałam, że historia będzie taka słodka i mdła jak znany już wszystkim „Zmierzch”. Na szczęście tak nie jest, mimo tego, że autorka w głównej mierze skupiła się właśnie na miłości. Autorka dodała też szczyptę erotyki co też niezmiernie mnie ucieszyło.
Bohaterowie absolutnie do polubienia. Z początku nie przepadałam za Julienem, jego zagrywki mnie irytowały, jednak z czasem naprawdę go polubiłam. Świat nadprzyrodzony również ciekawi. Nieco inne spojrzenie na wampiry, choć o lamiach już była mowa, sama uznałam to za świeżość, której ostatnio brak w paranormalach.
Książkę czyta się szybciutko, płynnie i bez zgrzytów. Styl autorki bardzo mi się podoba. Co podobało mi się najbardziej to poprowadzona narracja. Raz narracja pierwszoosobowa z punktu widzenia Dawn, a raz trzecioosobowa, która „śledzi” poczynania tajemniczej postaci. To nadało pewnej dynamiki książce i sprawia, że podsyca ciekawość.
Książka została wydana w 2008 roku, przez niemiecką pisarkę, niezbyt znaną jeszcze póki co u nas w Polsce. Wielka szkoda, że polskie wydawnictwa skupiają się na wydawaniu „bestsellerów”, które niekoniecznie są warte przeczytania, a nie zwracają uwagi na takie perełki, jak właśnie (oczywiście moim zdaniem) „Pocałunek demona”. W tym roku jeszcze ma ukazać się druga część trylogii, natomiast trzecia część w przyszłym roku (czemu tak późno?). Również w przyszłym roku Oficyna Wydawnicza Foka planuje wydać inną książkę tej pisarki – „Pocałunek Kier”.
Powieść ta intryguje, wciąga i zaciekawia. Tak właśnie, zaciekawia – jak autorka poprowadziła dalsze przygody tej dwójki. Ja z pewnością sięgnę po kontynuację, a wszystkich czytelników również zachęcam do poznania tajemnicy świata lamii.