„Gdy znajdziesz powód do życia, trzymaj się go.
Nigdy nie puszczaj. Nawet jeśli przy okazji będziesz musiał spalić za sobą mosty”. [1]
Abbi Glines jest jedną z autorek, po której książki mogę sięgać w ciemno, bo wiem, że zawsze zapewni mi to czego od niej oczekuję. Jej książki są niesamowite, kipiące emocjami i naprawdę trudno jest mi się od nich oderwać. Czy i tym razem nie poczułam rozczarowania?
Blaire i Rush przetrwali kolejną burzę w ich związku, mieszkają w posiadłości chłopaka w Rosemary Beach, oczekują dziecka i planują ślub. Żyli nadzieją, że nic nie zakłuci już ich szczęścia, ale Nan po raz kolejny sprawia kłopoty a tylko Rush jest wstanie ją uspokoić. On sam chce to początkowo zbagatelizować, ale Blaire wie ile to dla niego znaczy i namawia narzeczonego na podróż do Nan. Wierzy, że sobie poradzi z jadem i niechęcią siostry ukochanego wobec niej, ale rzeczywistość okazuje się trudniejsza niż przypuszczała. Jak potoczą się losy bohaterów?
Już naprawdę nie wiem jak mam dobierać słowa by się nie powtarzać, bo jeśli chodzi o pióro Glines to jak na razie nie mam się do czego przyczepić. Nie tworzy może nic ambitnego, ale nie można odmówić jej tego, że każda nowa książka to ogromny ładunek emocji, który w takich ilościach nie zawsze dobrze wychodzi. U niej zaś wydaje się naturalny i jak najbardziej na miejscu. Nie inaczej było i tym razem, powieściopisarka z czegoś z pozoru zwykłego stworzyła historię, a raczej jej kontynuacje, która wywołuje całą masę skrajnych emocji. Niektórzy uważają, że „Zacznijmy od nowa” za trochę przesłodzoną pozycje, ja jednak uważam iż jest tak jak powinno. Glines równoważy złe i dobre rzeczy, a większe dramaty znane z pierwszego i drugiego tomy byłyby już zbyt nużące. Tym bardziej, że w tej części dzieję się naprawdę dużo i na brak wrażeń narzekać nie można.
Przez całą trylogię polubiłam bohaterów, nie tylko Blaire i Rusha, ale również ich przyjaciół. Każdy powrót do nowych książek to jak ponowne spotkanie z dawno niewidzianymi przyjaciółmi, bo w trakcie czytania poznałam każdego, obserwowałam ich losy, to jak się zmieniali z biegiem czasu, jak pokazywali swoje prawdziwe oblicza, jak smakowali innego, lepszego życia. Ale to Wynn i Finlay grają tutaj pierwsze skrzypce, para, która wiele przeszła zarówno osobno jak i wspólnie. Szczególnie Blaire, której los nie oszczędzał i miała prawo być zła na ludzi i świat a emanuje dobrocią i wyrozumiałością. Podobała mi się postawa Rusha, pomimo kilku wpadek, okazał się super facetem, którego można tylko pozazdrościć.
Z żalem zabierałam się za ten tytuł, bo wiedziałam, że to moje ostatnie spotkanie z Blaire i Rushem, a trochę się z nimi zżyłam. Kolejny raz dałam się oczarować temu jak Glines pisze, pochłonęły mnie losy bohaterów i wraz z nimi przeżywałam ich wzloty oraz upadki, śmiałam się, płakałam, denerwowałam i wzruszałam. Kibicowałam tej parze, by jednak im się udało i nikt nie odebrał im tego co dzięki sobie mają. Uwielbiam twórczość Glines, to jak przykuwa moją uwagę i sprawia, że na czas czytania zupełnie przepadam i nie zauważam tego co dzieje się wokół mnie. Jeszcze nie raz będę wracać do Za daleko i wiem, że za każdym razem będę przeżywała ją tak samo.
Polecam wszystkim fanom serii, twórczości autorki, wielbicielom mnóstwa emocji, nurtu New Adlut oraz romansów. Zapewniam, że przy losach tej dwójki nie da się nudzić. Lekka, ale zarazem pełna bólu, nadziei, radości oraz rozpaczy. Niesamowita opowieść o miłości, nadziei, przemianach i wybaczaniu, której nie sposób zapomnieć.
[1] Abbi Glines, „Zacznijmy od nowa”, okładka
http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2015/07/po-raz-ostatni-zacznijmy-od-nowa.html