„Każdy kontakt pozostawia ślad”
Często nie zdajemy sobie sprawy, że czasami osoby niewinne są skazywane na kary pozbawienia wolności za przestępstwa, których nie popełniły. Pytanie dlaczego? Nie było wiarygodnych dowodów, świadkowie kłamali, poszlaki wskazywały na ich winę. Ale z pomocą w takich sytuacjach przychodzi Patricia Wiltshire. W bardzo czytelny i zrozumiały sposób pokazuje nam, jak bardzo istotnym i wiarygodnym dowodem są ślady, które kryją się w lesie i parku, pod twoim butem czy na kurtce, a są w zasięgu wzroku wnikliwych śledczych.
Autorka zajmuje się dyscypliną naukową określaną mianem ekologii sądowej. Jest światowej sławy specjalistką w palinologii, czyli nauce o pyłkach roślin i zarodnikach grzybów. Praca wymagająca niezwykłej precyzji i dokładności, nie można dopuścić do sytuacji, aby jakiś mały niewidoczny gołym okiem pyłek umknął z miejsca zbrodni. Nie można zacierać śladów, deptać czy zanieczyszczać miejsca zbrodni. To wszystko może znacznie utrudnić dojście do prawdy, wskazać niewłaściwego sprawcę zbrodni, a osobie winnej pozostawać na wolności.
Ślady zbrodni w bardzo ciekawy i interesujący sposób – nawet takiego laika jak ja – wprowadzają w świat zbrodni, dojścia do prawdy i wykrycia przestępcy. Nawet nie zdajemy sobie zapewne sprawy, jakie ślady i tropy potrafią specjalistów doprowadzić do przestępcy. Trzeba mieć świadomość, że gdyby przestępcy znali sposoby odkrywania tajemnych zagadek zbrodni, być może tych czynów byłoby dzisiaj mniej. Nie wiem, tak myślę, a może jestem w błędzie?
Autorka zabiera nas w podróż do swojego życia, które też nie było łatwe. Wiele przykrości i smutków ją doświadczyło, ale zawsze ukojenie odnajdywała w pracy, w tym co potrafiła najlepiej, w badaniu pyłków roślin i grzybów. Ta praca dawała jej ukojenie i satysfakcję, dzięki niej niewinni ludzie nie trafiali za kratki. Dzięki jej intuicji, ale i też upartości i pewnego rodzaju władczości ręka sprawiedliwości dosięgała winnych.
Bardzo pożądana lektura, nie tylko dla osób zawodowo zajmujących się badaniem śladów zbrodni, ale też dla osób, które z chęcią chciałaby mieć większą wiedzę w tym temacie. Gwarantuję, że nie będziecie się nudzić ani przez chwilę. Trochę naukowej wiedzy nikomu nie zaszkodzi, przeciwnie, zawsze możemy się nią w określonych okolicznościach wykazać. Patricia zabierze was na miejsca zbrodni, które już nie miały szans na wyjaśnienie. Zobaczycie jaką precyzyjną i wnikliwą materią autorka się zajmuje, jak musi tropić każdy pyłek z miejsca zbrodni, ale też musi mieć niesamowitą wiedzę o otaczającym świecie przyrody. Na jakim terenie rosną określone drzewa i rośliny, kiedy pylą i kwitną, gdzie się najlepiej rozmnażają, jak się przenoszą. Bez tej wiedzy jej praca wiele utraciłaby na znaczeniu. Czy wyobrażacie sobie, że po śladach pyłków z podeszwy butów czy pyłków z kurtki sprawcy potrafiła określić nie tylko przebieg zbrodni, ale i wskazać sprawcę lub wykluczyć osobę z kręgu podejrzanych.
„Według Locarda przestępca zostawia zawsze na miejscu zbrodni jakiś ślad, a miejsce zbrodni odciska zawsze jakiś ślad na przestępcy. Zarówno jedne, jak i drugie ślady da się wykorzystać w śledztwie – może to być DNA, odciski palców, włosy, włókna, lecz także ziarenka pyłku i zarodniki, na których skupia się moja praca”.
Świetna lektura, napawa wielkim optymizmem i wiarą w tak niespotykaną naukę, jaką jest ekologia sądowa. Dopiero po przeczytaniu tej lektury dociera do nas, jak wielkie znaczenie mają wszelkie, mniej lub bardziej istotne ślady pozostawione na miejscu przestępstwa. W tym przypadku nie można mówić o żadnej pomyłce, wiadomo, jakie mogą być jej skutki. Tragiczne i niewyobrażalne.
Ta książka skłania do refleksji i głębokich przemyśleń. Nie jest to lektura, którą się przeczyta i zaraz zapomina, zapewniam, że w każdym zostanie cząstka tej wiedzy, którą tak przejrzyście i prosto nam autorka przekazała. Polecam, godna uwagi i poświęcenia jej kilku chwil. Ciekawość zżera od pierwszych stron, a później to już nie można się wyzwolić z jej pęt. I pragnie się więcej, i więcej, ale każda lektura niestety ma swój koniec.
Na koniec, aby jeszcze przedłużyć chwile spędzone z tą historią, zostawiam was samych z poniższymi słowami, zastanówcie się i przemyślcie:
„Nasze ciało jest „nasze” tylko przez krótki okres; składa się z pierwiastków, które pożyczyliśmy z otoczenia i które kiedyś trzeba będzie zwrócić. To, co uznajemy za „siebie”, jest tak naprawdę zbiorem ekosystemów będących domem dla wielu rodzajów mikroorganizmów”.