Drugi wydany w Polsce tom cyklu Zbłąkane dzieci to tak naprawdę dwie kolejne mikropowieści lub długie nowele, stanowiące trzeci i czwarty tom oryginalnego cyklu Seanan Mcguire, opowiadającego o dzieciach szukających dróg powrotu do alternatywnych, baśniowych światów, które z różnych przyczyn opuściły lub z których zostały wygnane. Centralnym punktem wszystkich opowieści jest teoretycznie szkoła dla zagubionych dzieci panny Eleanor West, służąca jako ośrodek pomocy w ponownym przystosowaniu się do ziemskiej rzeczywistości oraz poniekąd za miejsce, w którym przerażeni niesamowitymi "wymysłami" swoich pociech rodzice, mogą się ich pozbyć nie raniąc przy tym nadmiernie swojego sumienia. Napisałem "teoretycznie", gdyż tak naprawdę obie zawarte w książce mikropowieści koncentrują się na losach konkretnych dzieci i światach, do których trafiły a sama szkoła i jej dyrektorka nie pojawiają się w nich w ogóle lub odgrywają rolę wątków pobocznych i spoiwa całego cyklu. Każdy świat jest inny, każdym rządzą określone reguły lub ich brak i, jak się wydaje, każdy z nich został ukształtowany przez siłę marzeń i wyobraźni osób, które trafiły tam jako pierwsze, otwierając międzywymiarowe przejścia, przybierające zazwyczaj formę dziwnie przypominającą kształtem drzwi. Można te światy nazwać baśniowymi, ale to niedopowiedzenie. W klasycznych baśniach wszystko było możliwe a ich okrucieństwo najczęściej zamaskowane było symbolicznym triumfem dobra nad złem, które rekompensować miało wydziobane oczy, odcięte głowy, spalone wiedźmy i przelewane hektolitry krwi. Zwycięstwo dobra i miłości jest wręcz często uznawane za niezbędny element baśniowych historii. Światy do których trafiają zbłąkane dzieci niewątpliwie są cudowne, straszne, fantastyczne i niezwykłe, ale nie gwarantują triumfu dobra nad złem a poprzez ujawnienie wewnętrznych zasad działania i reguł, właściwe zmieniają w znacznej mierze sens tych pojęć, dodatkowo kontrastując je z naszą, ziemską i najczęściej niezbyt atrakcyjną, rzeczywistością. Autorka sprawnie i niemal eklektycznie miesza ze sobą elementy baśni, horroru, fantastyki, humoru, historii szkolnych i inicjacyjnych z trudniejszymi wątkami obyczajowymi. Czytając na przemian odczuwałem dorosłą irytację bajkową naiwnością, dziecięcą radość z szalonej przygody, uniwersalną chyba rozpacz po stratach i nieprzemijającą łatwo fascynację pięknem i fantastyczną wyobraźnią. Nie byłem obojętny, nawet jeśli chwilami myślałem, że to książka nie dla mnie, bo siłą napędową tych opowieści jest przecież walka o realizację dziecięcych marzeń. A każda i każdy z nas je kiedyś miała lub miał. I chyba nie zapominamy o nich łatwo. Chętnie więc przeczytam kolejne tomy a jedynym problemem jakiego nie potrafię jeszcze rozstrzygnąć, jest to, czy niewielka liczba stron w każdej z tych opowieści to ich wada czy zaleta.