Po książki tej autorki zawsze sięgam w ciemno, czasem nawet się nie zastanawiam, czy już czytałam tę książkę, gdyż ostatnio słucham audiobooków, więc okładki są inne i może się zdarzyć, że trafię raz jeszcze na ten sam tytuł, lecz do tej pory tak się nie zdarzyło. Wiem, że pod pozorem lekkiej i przyjemnej książki, znajdę w środku poruszane nawet poważne problemy. Wiem też, że czeka na mnie wspaniała lektura zawierająca dużo emocji, odkrywająca drugie dno, czyli drugie, często skrywane twarze ludzi, nasze twarze. Pani Danuta Noszczyńska rzuca nam życiową prawdę między oczy i tylko od nas zależy czy ją pojmiemy i weźmiemy do siebie otwierając oczy na siebie samych i czy wyniesiemy z tego coś dobrego.
Nawiązując do tytułu, czy faceci są winni - oczywiście, że tak, bo przecież zawsze najłatwiej jest zwalić winę na kogoś, kogo mamy pod ręką. Nic tak nie uspokoi sumienia kobiety jak obarczenie faceta winą za wszystkie swoje problemy! To nawet potrafi zrelaksować...
"Wszystkiemu winni są faceci" to piąta część serii "Siedem grzechów głównych", ja nie czytałam ich po kolei, lecz wyrywkowo, lecz może za jakiś czas zrobię to we właściwy sposób? Czas pokaże.
Sylwia jest nauczycielką, jej mąż Andrzej prowadzi przychodnię stomatologiczną a ich nastoletnia córka Gabrysia jest ich oczkiem w głowie. Zwyczajna, szczęśliwa rodzina. Sylwia stara się prowadzić dom wzorowo, w ogóle jest perfekcjonistką i ciągle w domu coś sprząta, układa lub przygotowuje posiłki, najmniej uwagi poświęcając sobie samej. Andrzej widząc jej przepracowanie, namawia ją na roczny urlop zdrowotny. Chce żeby odpoczęła i zrobiła w końcu coś dla siebie. Za namową córki i przyjaciółek, Sylwia zgadza się na to i wtedy niespodziewanie zaczynają się problemy. A jakie?
Zaczęło się od tego, że Gabrysia postanowiła uczyć się w odległej od domu o kilkaset kilometrów szkole z internatem. Zostali więc w domu sami.
Andrzej wpada na pomysł zdrowego odżywiania i zadbanie o lepszą kondycję. Sylwii nie do końca taki układ pasuje, wymigała się od biegania z mężem a zaczęła chodzić z przyjaciółkami. Lecz efekty tych spacerów nie były dość satysfakcjonujące gdyż przyjaciółki kończą swoją przechadzkę w barze na piwie i golonce..., więc jak tu można schudnąć? Andrzej podejrzewa, że Sylwia jest chora, gdyż mimo zdrowego stylu życia, zamiast chudnąć, przybiera na wadze.
No, a potem to już poszło gładko, zupełnie przypadkowo (jak zwykle) Sylwia biorąc telefon męża do ręki, znajduje dziwne wiadomości. Mąż ją zdradza!!!
Andrzej wyprowadza się z domu a Sylwia się załamuje. Nie dostrzega tego, że w głównej mierze sama trochę przyczyniła się do tego, ma żal do córki, która utrzymuje z ojcem kontakt. Coraz więcej pije i zajada swoje smutki coraz większą ilością jedzenia razem z przyjaciółkami..., a jak to mówią, że to jest najlepsze lekarstwo na smutki. Oczy zaczynają się Sylwii otwierać, gdy chciała założyć na siebie jedną ze swoich sukienek... i okazuje się, że są za ciasne, to samo ze spodniami, mieści się tylko w luźne dresy, w których zresztą ostatnio cały czas chodziła. A wkrótce kończy się jej urlop i jak tu wrócić do szkoły?
Czy ich małżeństwo skończyło się definitywnie? Czy Sylwia poradzi sobie ze swoimi traumami? Jak skończy się jej przygoda z piwem i golonką?
Dlaczego innym jest lepiej niż jej? W czym lepsze są inne kobiety?
Lubię słuchać takich opowieści, jest w nich dużo z prozaicznego życia a w dodatku z humorem. Ludzie zawsze bardziej wierzą w niepowodzenia innych niż sukcesy i tym bardziej i radośniej im kibicują.
Polecam.