Jodi Picoult , pisarka znana szerokiej rzeszy czytelników , chociaż chyba bardziej czytelniczek , z tego że porusza w swoich książkach tematy trudne , smutne , tragiczne , często kontrowersyjne . '' Krucha jak lód '' , jest czwartą z kolei powieścią tej autorki którą przeczytałam . Niestety ta pozycja , nie zachwyciła mnie zbytnio . Pierwsze wrażenie jakie odniosłam po przeczytaniu było takie . Że ja już coś takiego tej autorki czytałam . '' Krucha jak lód '' w moim odczuciu , to niemal '' kalka '' Bez mojej zgody '' . Oczywiście inne imiona bohaterów , inny rodzaj choroby , ale ten sam stary utarty schemat. Tym razem dziecko choruje na OI , czyli osteogenesis imperfecta . Ta obco i groźnie brzmiąca nazwa określa takąż samą chorobę . Charakteryzuje się ona wrodzoną łamliwością kości z powodu defektu kolagenu . Willow , tak na imię dostała dziewczynka która przyszła na świat w piękny walentynkowy czas w samym środku wielkiej śnieżnej burzy . Willow znaczy wierzba , miało to być imię - zaklęcie . Bo wierzby gną się ale nie łamią . Niestety mała Willow O'Keefe jeszcze w łonie swojej matki '' zaliczyła '' siedem połamanych kości , a w trakcie porodu (za pomocą cesarskiego cięcia) połamano jej jeszcze kilka . Punkt pierwszy '' kalki '',to to że matka działa jakby miała klapki na oczach , nastawiona tylko i wyłącznie na Willow . Sprawia wrażenie osoby która ma wyłączność na prawdę i na właściwe zdania i opinie . Nie zauważa dramatu starszej córki . Innego , ale dla niej samej pewnie wcale nie '' lepszego '' niż choroba Willow . Nie zauważa że mąż nie podziela jej zdania . Działa jak taran który burzy wszystko . Szczęście i zdrowie starszej córki , swoje małżeństwo i naprawdę dobrą i znaczącą wieloletnią przyjaźń . A o taką w dzisiejszych czasach nie łatwo . Tak samo działo się w '' Bez mojej zgody '' tylko tam młodsza siostra była wręcz wykorzystywana . Tym razem Amelia , starsza siostra Willow jest'' tylko '' zaniedbywana i niezauważana . Poza tym schemat jest ten sam . Książka jest zdecydowanie za długa przez co miejscami przynudza . To wszystko można było zmieścić na góra czterystu stronach . Poboczne zupełnie w moim odczuciu zbędne wątki opisywane z detalami , jak na przykład ten o poszukiwaniu przez Marin swojej biologicznej matki . Marin jest prawniczką wynajętą przez matkę Willow , Charlotte , do reprezentowania jej w sądzie . Jej historia niczego nowego i potrzebnego do powieści nie wnosi , a zwłaszcza wzmianka jak to Marin rzuca wszystko i biegnie do swojego faceta , bo ten zerwał z nią na Facebooku . A już spotkanie owej poszukiwanej matki w gronie ławników właśnie na tym a nie innym procesie , może nie jest niemożliwe , ale jak dla mnie mocno naciągane . Zbędne są też powciskane między fabułę przepisy kulinarne , wszak to nie książka kucharska . Nie rozumiem też dlaczego właśnie w taki a nie inny sposób autorka zakończyła swoją powieść , mam co prawda kilka teorii na ten temat , ale niestety nie mogę się z wami nimi podzielić nie zdradzając owego zakończenia . Reasumując ta powieść to moim zdaniem przeciętniak . Ale rozumiem też to że ma takie wysokie '' notowania ''. Wszak to literatura zdecydowanie pro kobieca . A większość kobiet jest bardziej emocjonalna niż racjonalna . Co z tego że autorka stawia dużo pytań etycznych , moralnych i egzystencjalnych , kiedy z treści jej powieści jasno wynika jakie powinny być na te pytania udzielone odpowiedzi . Lepiej by było dla powieści by autorka jednak pozostała bezstronna . Co dała mi lektura tej książki ? Sporo niezaprzeczalnie cennych informacji na temat OI , oraz sposobu w jaki rekrutuje się ławników do procesu sądowego . Jakoś nigdy wcześniej nie dowiadywałam się tak dokładnie jak to wygląda . Nic więcej...Chcecie to czytajcie . Ja chyba , przynajmniej na razie , wstrzymam się z czytaniem powieści Jodi Picoult .